Tony obudził się w środku nocy z potężnym bólem głowy. Przypomniało mu się jak upadł na ziemię kilka godzin wcześniej. Nagle uderzyły w niego wydarzenia poprzedniego wieczoru. Wszystko czego się dowiedział. "Muszę się napić". Zszedł po ciemku na dół do barku. Starał się nie robić hałasu, żeby nie obudzić lokatorów. Wyciągnął wódkę i nalał sobie jeden kieliszek. Drugi. Czwarty. Siódmy. Wódka się skończyła. Podszedł chwiejnym krokiem do barku i znalazł miętową nalewkę. Wypił jeden kieliszek i aż się skrzywił. "Ale gówno". Drugi kieliszek. "Ale gówno". Po czwartym kieliszku przestał czuć smak nalewki, a po 10 kieliszku nalewka się skończyła. Podszedł na czworakach do barku i zaczął przeglądać alkohole.
- Whisky! - ucieszył się gdy zobaczył w połowie pełną butelkę, po czym zasłonił sobie dłonią usta i zaczął się śmiać. - Nie możesz ich obudzić. - szeptał sam do siebie i chichotał.
Tym razem nie wrócił z alkoholem do stołu, tylko usiadł oparty o barek i tam zajął się konsumowaniem whisky.
Obudził go brzdęk talerzy. Powoli otworzył oczy i zobaczył Lokiego I Helen, przygotowujących śniadanie. Zemdliło go od zapachu boczku.
- Witaj śpiąca królewno.
- Mógłbyś ciszej? Głowa mi pęka.
Wtedy Helen wzięła dwie patelnie i zaczęła nimi głośno uderzać.
- Boże. - zaskomlał Tony. Loki pokazał córce, że ma przestać.
- Spałem tutaj? - Tony rozejrzał się wokół siebie. Siedział pod barkiem, a dookoła niego leżały puste butelki różnego rodzaju.
- Nie wiem, czy można nazwać to snem. Za to wypiłeś mi cały zapas wódki, trochę ginu, whisky, którą jednak znalazłeś, chyba odrobinę koniaku i... o Odynie... wypiłeś miętową nalewkę!? Nikt tego nie pije.
Tony zrobił zawstydzoną minę. Wciąż mdliło go od zapachu śniadanie, które tamci przygotowywali.
- Podczas gdy ty próbowałeś zachlać się na śmierć... - zaczęła Helen. - ...my obmyśliliśmy plan.
- Plan?
- Zabierzemy cię do Pepper. - oznajmił Loki.
Tony jakby nagle otrzeźwiał.
- Mogłeś dać mi kopertę od razu.
- Wiem. Ale nie mogłem.
Stark miał pytający wyraz twarzy.
- Widzisz co z Tobą zrobiła tą wiadomość. Nie potrafiłem...
- O BOŻE! - krzyknęła Helen. - Zaraz zwymiotuje. Przestańcie sobie tak słodzić, zjedzmy śniadanie i zabierzmy go do żony. Muszą ze sobą porozmawiać.
Tony zdał sobie sprawę, że wciąż pół leży, pół siedzi pod barkiem.
Przez następną godzinę Loki i Helen starali się to doprowadzić do normalnego stanu. Potrzeba było do tego zimnej kąpieli, 4 kawy (ponieważ dwie pierwsze szybko zostały zwrócone) i żurek. Pomogli mu się ubrać, dali aspirynę i ruszyli w drogę.
CZYTASZ
TOKI | frostiron
Fanfiction!CZYTAĆ Z DYSTANSEM! To fandiction powstało wyłącznie w celach humorystycznych. Ma być parodią tego typu opowieści. Początkowo miało nie zostać opublikowane, ale ze względu na dużą popularność wśród znajomych postanowiłam udostępnić moje "dzieło". R...