Męska rozmowa

483 45 0
                                    

Ostatnie co Loki zobaczył przed upadkiem, była zbliżająca się w jego stronę pięść Tony'ego. Chwilę później leżał na ziemi, a Tony siedział na nim okrakiem. Nie było by to nic nowego gdyby nie to, że Stark okładał go pięściami dopóki nie przyszła ochrona. Loki musiał stracić na chwilę przytomność, bo nagle znalazł się w łóżku pokoju hotelowego. Na początku myślał, że to wszystko mu się przysniło, ale ból twarzy przypomniał mu o tym, że wszystko działo się naprawdę. Podniósł się powoli i zobaczył, że w fotelu na drugim końcu pokoju siedzi Tony.
- Gdyby nie twoja mina pomyślałbym, że mnie upiłeś i mieliśmy pikantną noc.
Wyraz twarzy Starka dał mu do zrozumienia, że żarty nie są na miejscu.
- Więc przyglądałeś mi się jak śpię dla przyjemności?
- CISZA! - Tony był czerwony ze złości.- Daj mi jeden powód...JEDEN...dla którego miałbym cię nie zabijać.
Loki zastanawiał się przez chwilę.
- Bo nie zrobiłem nic złego?
- Czy ty siebie kurwa słyszysz?
- A co może to moja wina? Zmusiłem was do tego? Nie. Jesteś tak samo winny jak Pepper i ja. Przykro mi, ale jakoś tak mam, że nikt nie może mi się oprzeć.
- Błagam... - sarkastycznie zaśmiał się Tony. - Naprawdę nie widzisz problemu!?
- Wręcz przeciwnie. Ja widzę rozwiązanie.
- Łał. Nie jesteś bogiem kłamstwa. Nie. Ty jesteś poprostu idiotą.
- Twoje słowa po raz kolejny mnie ranią wiesz?
- A mnie rani twoje istnienie!
Loki milczał przez chwilę po czym dodał:
- Daj znać jak będziesz chciał się dowiedzieć jak uratować swój związek. Ale uprzedzam, że w Asgardzie będzie mnie raczej ciężko złapać.
Wstał z łóżka. Twarz cały czas go bolała, ale zignorował to i udał się w kierunku drzwi.
- Poczekaj. - Odezwał się Tony. - Powiedz mi o co ci chodziło z tym ratowaniem związku.
Loki zatrzymał się przed drzwiami i spojrzał na Starka.
- Przepraszam, ale nie dosłyszałem słowa kluczowego.
- Proszę. - powiedział Tony zrezygnowanym tonem.
- Nie, nie... - zaśmiał się Loki. - To dalej nie jest słowo kluczowe.
- Mam się z tobą przespać!? - zapytał retorycznie.
- Nie. Chociaż byłoby miło.
Twarz jego przyjaciela sugerowała, że był to żart nie na miejscu.
- Chce żebyś mnie przeprosił za to, że mnie pobiłeś.
- Że co?
- Właśnie tak. Przeproś.
- Nie.
- To wychodzę.
- Nie! Czekaj. To ty powinieneś przepraszać mnie! - Tony miał już dosyć tej wymiany zdań.
- Ja!?
- Tak! Przespałeś się z moją żoną!
- Z tobą też, czyli jesteście kwita.
- Co takiego?
- Nie rozumiesz? To właśnie jest rozwiązanie Twojego problemu. Musimy do niej iść. Porozmawiać. I wszystko sobie wyjaśnić.
- Idiotyczny pomysł.
- A masz lepszy?
Tony nie odpowiedział.
- Okej zgoda. Ale pod warunkiem, że jak już wszystko się ułoży, znikniesz z mojego życia na zawsze.
Loki uśmiechnął się.
- I tak wiem, że wcale tego nie chcesz.

TOKI | frostironOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz