Loki po mistrzowsku wymigiwał się od odpowiedzi na pytania Tony'ego. Starali się go ignorować, ale Stark miał wrażenie, że za każdym razem gdy mijali się przy płocie ten puszczał do niego oko.
- To jest chore. - podsumowała Pepper. Zgadzała się z mężem, że motywem ich nowego sąsiada jest utrudnianie im życia. Zdecydowała więc, że zabierze dzieci i wyjedzie do ich domku na wieś.
- Pojadę z wami. - nie dawał za wygraną Tony.
- Wtedy damy mu satysfakcję. Musisz tu zostać i zbić mu ten uśmiech z twarzy. Póki to się nie stanie... - spojrzała mu w oczy. - ...my nie wrócimy.
"Dlaczego to JA muszę zostać?" myślał Tony. "Ona jest tak samo winna jak ja. NIE. Nie mogę tak myśleć."
Pierwszy tydzień po ich wyjeździe nie wiedział co ze sobą zrobić w pustym domu. Telewizja szybko się znudziła, a na wyjścia z domu nie miał ochoty. Któregoś wieczora siedział na fotelu z kolejną szklanką whisky w ręku, gdy z pod drzwi wleciała kartka papieru. Tony nie miał pojęcia co to, zazwyczaj rachunki i listy lądowały w skrzynce pocztowej. Podniósł papierek z ziemi.Porozmawiajmy.
- NIE! - odkrzyknął przez drzwi. Nie minęła chwila, a kolejna kartka wleciała pod drzwiami.
Uważam, że jestem Ci winien wyjaśnienia. Mam wolny dom.
- Jesteś psychiczny! - nudziła to już rozmowa z drzwiami. Gdy myślał, że Loki dał sobie w końcu spokój, kolejna kartka wysunęła się na podłogę.
Proszę.
- Skąd bierzesz te kartki!? Z dupy Ci wychodzą!?
Jak ze mną porozmawiasz to się przekonasz.
Tony wstał i gwałtownie otworzył drzwi. Jego oczom ukazał się zadowolony z siebie Loki. To był odruch, pięść Tony'ego z prędkością światła poszybowała prosto w nos sąsiada, aż ten zatoczył się do tyłu.
- To za to, że się tak durnie uśmiechasz.
Loki nastawił sobie nos z głośnym chrupnięciem.
- Nie po to założyłem białą koszulę, żebyś mnie bił i poplamił mi ją krwią.
Gdy weszli do domu, Loki wyciągnął z lodówki mrożonki i przyłożył sobie do nosa.
- To gdzie ta twoja... jak jej tam było? Vivaldi?
Przez chwilę zastanawiał się o kim Tony mówi.
- Aaa... Vivien! - przewrócił oczami. - Nie jest w moim typie.
- Ale mówiła... że ty... ona... ?
- Narzeczona? Nie... - Loki roześmiał się. - Coś sobie ubzdurała.
Oby dwoje uznali, że przed rozpoczęciem tak poważnej rozmowy należy wypić coś mocniejszego. Nie była to jednak idea godna Nobla, bo panowie szybko zrobili się senni i zasnęli na kanapie.
Obudziło ich głośne płukanie do drzwi. Tony ocknął się przytulny do ramienia Lokiego i natychmiast stanął na równe nogi.
- Teraz to Ty się do mnie kleisz.
Stark odrzucił go nienawistnym spojrzeniem. Spojrzał na zegarek. Była trzecia nad ranem.
- Wiesz kto to może być? O tej porze?
- Wierz lub nie, ale nie miewam gości.
CZYTASZ
TOKI | frostiron
Fanfiction!CZYTAĆ Z DYSTANSEM! To fandiction powstało wyłącznie w celach humorystycznych. Ma być parodią tego typu opowieści. Początkowo miało nie zostać opublikowane, ale ze względu na dużą popularność wśród znajomych postanowiłam udostępnić moje "dzieło". R...