Wiele tygodni, Tony i Pepper spędzili sami, szykując się na pojawienie się dziecka. Stark już dawno nie czuł się tak szczęśliwy. Po raz pierwszy od wielu miesięcy czuł, że jest w stu procentach szczery wobec Pepper. Ich związek przetrwał pomimo wielu zmian w ich życiu.
Lekarz wyszedł z sali przed którą Tony czekał już wiele godzin.
- Gratulacje. - Oznajmił. To był ten sam lekarz, który kilka miesięcy temu oznajmił mu, że to właśnie on jest ojcem dziecka. - Mają państwo córkę.
Gdy weszli do sali, by zobaczyć maleństwo, Tony poczuł ukłucie lęku. Wyobraził sobie, że zobaczy dziewczynkę o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach, które gdzieś już kiedyś widział. "Przecież wiesz, że to nie jego dziecko" powtarzał sobie w głowie. "To pewne". Wątpliwości się rozwjały, gdy zobaczył, że dziewczynka nie jest wcale podobna do Lokiego. Był zły na siebie za to jak były kochanek wciąż wpływał na jego życie. Przypominał mu się w najmniej odpowiednich momentach. Nie wiedział jak długo uda mu się to utrzymać w tajemnicy przed Pepper.
Po tygodniu wróciły do domu. Tony i mały Robert czekali żeby powitać nowego lokatora.
- Robercie - zaczęła. - Poznaj Lily. To twoja siostra.
- Jak się czujesz? - zapytał Stark, gdy zrozumiał, że Robba bardziej interesuje nowy samochodzik, niż nowe rodzeństwo.
- Dobrze. - odpowiedziała z uśmiechem. - Ale chciałbym się położyć.
Pepper dała Tony'emu Lily na ręce, a następnie udała się w stronę sypialni.
- Aha widziałam, że do domu obok w końcu się ktoś wprowadził. - dodała odchodząc. - Powinniśmy się iść wieczorem przywitać.
- Dopiero wróciłaś. Powinnaś odpocząć. - Tony nie był zachwycony tym pomysłem.
- Daj spokój. Mamy się odciąć od świata?
- Nie, ale... ale myślałem że pobędziemy trochę no wiesz... sami.
Pepper uśmiechnęła się do męża.
- Jeden wieczór nas nie zbawi. - pocałowała go w czoło i zamknęła za sobą drzwi sypialni. "Jak ona może żyć po tym wszystkim tak normalnie?"
***
- Powinniśmy coś ze sobą wziąć? - na wpół zapytała, a na wpół stwierdziła Pepper kilka godzin później. - Jakieś ciasto? A może whisky?
- A może w ogóle tam nie idźmy.
- Nigdy nie mieliśmy sąsiadów Tony. - Ton Pepper był wręcz oskarżający. - Wyciągnij coś z barku i chodźmy już, proszę.
Miał już na końcu języka komentarz o tym, że lubi zawartość swojego barku i nic z niego nie będzie wyciągać, że Pepper ubrała się zbyt wyjściowo jak na wizytę u sąsiadów i że ewidentnie dostała nową dawkę hormonów po porodzie. Ale nie powiedział nic i wyciągnął z barku wino truskawkowe, którego i tak nikt nie lubi.
***
Drzwi otworzyła wysoka, rudowłosa kobieta. Zważywszy, że dopiero się wprowadziła była bardzo skąpo ubrana. Wręcz wcale.
- W czym mogę pomóc? - zapytała. Pepper szturcznęła Tony'ego łokciem w żebra, pewnie dla tego, że ten zbyt długo patrzył na biust sąsiadki.
- Emm... my... jesteśmy...
- Sąsiadami. - dokończyła zirytowana Pepper. - Przyszliśmy was przywitać.
- Bardzo miło z waszej strony. - cofnęła się od drzwi i zawołała kogoś z góry. - Tak w ogóle to Vivien jestem. - podali sobie ręce. Usłyszeli, że ktoś schodzi po schodach.
- A to mój narzeczony. - Tony'emu zrobiło się czarno przed oczami gdy w drzwiach stanął Loki.
CZYTASZ
TOKI | frostiron
Fanfiction!CZYTAĆ Z DYSTANSEM! To fandiction powstało wyłącznie w celach humorystycznych. Ma być parodią tego typu opowieści. Początkowo miało nie zostać opublikowane, ale ze względu na dużą popularność wśród znajomych postanowiłam udostępnić moje "dzieło". R...