Rozdział 1

90 7 8
                                    

Lena siedziała w salonie w swoim mieszkaniu, jedząc na śniadanie pyszne płatki owsiane z jogurtem naturalnym i owocami oglądała telewizje śniadaniową na kanale pierwszym, w którym był wywiad z Anną.

-Jakie to uczucie, gdy wygrywa się tak wielkie show?-spytała prowadząca

-Niesamowite, nie idzie tego opisać.Michał to najlepszy trener jakiego mogłabym mieć.

-I co teraz planujesz?

-No, singiel już jest. Myślę, że praca nad płytą i trasa koncertowa.

-Tak, a skoro mowa o singlu,posłuchajmy oto Anna w utworze Żyj.

Brawo Ania.-odrzekła z uśmiechem Lena.

Nagle zadzwoniła jej komórka, to była jej rodzicielka.

-Tak mamo?

-Jesteś w domu?

-Jeszcze tak, bo zaraz miałam jechać do miasta. A coś się stało?

-Obiecałam coś dostarczyć koleżance,a za godzinę muszę być w pracy i się nie wyrobie. Czy mogłabyś?

-Nie ma problemu, podjadę do Ciebie i ci to zabiorę,

-Dziękuję.

Wrzuciła miskę po śniadaniu do zlewu, założyła czarną skórzaną kurtkę oraz czarne ćwiekowane botki, wzięła torebkę i ruszyła do samochodu. Podjechała pod rodzinną kamienicę, przed drzwiami czekała na nią już mama.

-Zawieź to Pani Joli. I jeszcze raz Ci dziękuję.

-Jasne mamo. Podrzucić Cię do pracy?

-Nie, jeszcze muszę iść do domu na chwilę. Jedź i nie czekaj na mnie.

-No dobrze, to na razie.

W końcu podjechała do koleżanki mamy, zostawiła jej reklamówkę od rodzicielki i wróciła do auta.Już miała ruszać, gdy zadzwonił jej telefon.

-Tak słucham? Lena Diszko przy telefonie.

-Dzień dobry, z tej strony Ruperth Colt, mogę zająć pani chwilę?

-Nie, nie interesują mnie magiczne garnki, koce i inne cuda na kija. I żadnego kredytu też nie chcę.

-Nie, nie proszę pani. Może być Pani spokojna, nie dzwonie z żadną z tych rzeczy. Ja dzwonię z Sony Music Poland. Zaintrygowała nas Pani i chciałbym Panią u nas zatrudnić.-zaśmiał się głos w słuchawce.

-O mój Boże, przepraszam Pana bardzo.Tak oczywiście. Jestem zainteresowana.-Lena zaczerwieniła się z wstydu.

-Spokojnie, nic się nie stało.W sumie to było bardzo zabawne. O której miałaby Pani czas?

-A jak daleko mieści się biuro?

-Na ulicy Stokrotkowej 43c.

-Już sprawdzam...-odchyliła telefon w celu sprawdzenia trasy na GPS.- No, mogę być za pół godziny.

-Świetnie, jak Pani przyjedzie, to proszę podjechać windą na piąte piętro, tam jest moje biuro. Do zobaczenia.

-Oczywiście, do zobaczenia.-rozłączyła się.- Skąd on miał mój numer?-zdziwiła się, po czym ruszyła w stronę owego biura.

Hol Voltál? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz