Rozdział 7

56 3 0
                                    

Chłopcy skończyli grać, podszedł do nich wokalista.

-Szia, Ors vagyok.-podał jej rękę.

-Co on powiedział Maros? Przepraszam,nie znam węgierskiego.

-Przedstawił Ci się.

-Oh wybacz, jestem Ors.- powiedział po angielsku

-O, teraz rozumiem. Jestem Lena, miło poznać.

-Lena przyjechała przygotować Was do preselekcji na Eurowizję.-wtrącił Maros

-Nie wiem po co, nie ma opcji, że wystąpimy. Chłopaki też są na nie.

-I widzisz, jak to z nimi jest.Mówiłem, że będzie trudno.

-Uparci nie powiem. Dlaczego nie?Jesteście super Ors.

-Nie robimy typowej komerchy, którą przedstawia się na tym pseudo konkursie.

-A może jednak warto spróbować? Może to zmienicie?

-Jasne, nie namówisz nas.- po czym wrócił do reszty chłopaków.

-Chodź poznasz reszte składu.-westchnął zrezygnowany Maros

-No nie powiem, będzie z nimi problem.

-Nie mówiłem?

Weszli do sali, gdzie chłopaki zwijali sprzęt.

-Hej, odwróćcie się! Poznajcie, to jest Lena.-zaczął Maros.- Lena, a to są Soma-basista, Bence i Daniel to są gitarzyści i Aron- perkusista. Orsa już poznałaś.

-Cześć, jestem Lena.-uśmiechneła się.

-Hej, może usiądźmy i pogadajmy,co?-spytał spokojnie Bence, wskazując na dwie kanapy w rogu.

-Jasne, będzie lepiej.

Wszyscy przysiedli na kanapach, Maros przyniósł każdemu po butelce wody.

-Co was tak chłopaki zniechęca do tych preselekcji? Może mi to wyjaśnicie?

-Już Ci mówiłem, komercja.-zaczął Ors.

-My jesteśmy zespołem metalowym, to na pewno nie przejdzie. Tam się promuje albo cukierkowe laleczki albo inne gówno.- dokończył Aron.

-Nie zgodzę się z Wami. Lordi to też był landrynkowy pop?

-To było ponad 10 lat temu, Eurowizja się zmieniła. Może jakbyśmy wystąpili w tiulowych sukienkach,brodach, makijażu to by przeszło.-burknął Daniel

-Kto wam broni?-zaśmiała się Lena

-Zapomnij, nie będzie żadnej Eurowizji.-odrzekł stanowczo Ors

-Uparliście się jak stare osły, eh.Wszyscy Węgrzy tacy są?

-To zależy. A Ty? Z bardzo daleka do nas przyjechałaś?-spytał Soma

-Z Polski.-odrzekła z uśmiechem.

-O proszę, prawdziwa Polka. To jednak prawda co o Was mówią.-zaśmiał się Soma

-Niby co mówią?-zdziwiła się.

-No, że jesteście śliczne. Ta słowiańska uroda.

-Hej, hej nie czaruj mi tu mój drogi,nie ze mną te tanie chwyty. Nie odpuszczę Wam, dopóki nie zdecydujecie się wziąć udziału w tym konkursie.

-Polska zawziętość.-zaśmiał się Bence

-Wiem, omówmy to wieczorem przy piwie,co?- zaproponował Aron

-Dobry pomysł, opijemy naszą przyjaźń polsko-węgierską.-dodał Maros

-Polak Węgier dwa bratanki... chętnie,ale ja ni cholery nie znam Budapesztu.

-Przyjadę po Ciebie i wszystko Ci pokaże przy okazji.- zaproponował Maros.

-No to jesteśmy umówieni, to do wieczora.-odklasł zadowolony Ors.

-To chłopaki macie już dziś wolne, a Lena chodź odwiozę Cię do twojego apartamentu, co Ci firma wynajęła.

Hol Voltál? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz