-Dobra, to co robimy?-zaczął Bence.
-Weźmiemy ich postępem, to jedyny sposób.
-Co masz Michał na myśli?
-Umówimy się z nimi w tym samym miejscu, tyle że oni przyjdą a my nie.
-Myślisz, że to zadziała?
-Musi, dzwonie do Leny. Wy umówicie Roniego.
Minęła dłuższa chwila, gdy na miejscu pojawiła się Lena.Przycupła na ławce, w oczekiwaniu na chłopaków.
-Jest, teraz tylko czekać za Ronim.
-Mówił, że przyjdzie zaraz.
-Idzie.
-No to zobaczymy.
-Do czego to dochodzi, że musimy takie konspirację na nich robić.
-Jeżeli oboje są uparci jak osły.
-Fakt.
Roni przysiadł na drugim końcu ławki. Lena odwróciła wzrok w jego stronę, i zdziwiła się na jego widok.
-Zabije ich.-pomyślała.
W tym samym momencie Roni spojrzał na Lenę i również się zdziwił.
-O, cześć. -rzucił z lekkim uśmiechem.
-Cześć.- odparła od niechcenia.
-Co u Ciebie?
-Super.
-Lena...
-Daruj sobie, czekam na swój zespół.
-Ja też, może międzyczasie porozmawiamy?
-Niby o czym? Nie mamy o czym, rozumiesz?
-Właśnie mamy, czemu mnie unikasz?
-Nie zadawaj głupich pytań. A jak nie wiesz dalej to zapytaj się tej swojej Kriszty.
-Lena, to nie tak.
-Nigdy więcej nie chce widzieć Cię na oczy, rozumiesz? Zaufałam Ci, a Ty mnie zraniłeś. Nienawidzę Cię!- po czym uciekła.
Roni załamany przycupnął na ławce i spuścił wzrok.
-Chyba nie o to nam chodziło.
-Lecę po nią, pocieszcie chłopaka.
Chłopaki podbiegli do przyjaciela.
-Roni? Co się stało?
-To wasza sprawka, tak?
-Dokładnie co?
-Lena tu była. Zrobiliście to specjalnie.
-Roni...
-To koniec.
-Co Ci powiedziała?
-Że mam zniknąć z jej życia i że mnie nienawidzi.
-Ona nie zna prawdy, dlatego tak mówi.
-Chłopaki zostawcie już tą sprawę, błagam.
-Roni, kochasz Ją?
-Őrs...
-Szczerze!
-A co to ma do tego?
-Dużo! Powiedz to, powiedz!
-Tak.
-Co tak?
-Tak, dalej ją kocham.
-To walcz Roni, walcz. Idź do niej i wyznaj jej wszystko.
Roni poklepał uradowany Orsa po ramieniu i czym prędzej pobiegł w poszukiwaniu ukochanej. Siedziała przygnębiona przed ich przyczepą i czekała kiedy chłopcy skończą pakować sprzęt.
-Lena!- wykrzyczał pełny entuzjazmu, czym prędzej pobiegł w jej stronę.
-O nie, nie tylko nie to.-pomyślała przerażona i chciała uciec,lecz na drodze stanął jej Michał.
-Nie uciekaj, Lena proszę Cię. Porozmawiajmy.
-Zostaw mnie.
-Lena, pomów z nim.
-Michał.
-Zaufaj mi.
Lena niechętnie zerknęła w stronę Roniego i odparła niechętnie.
-Masz 5 minut, chodź.
Stanęli na uboczu, Roni chwycił Lenę za rękę.
-Czego chcesz?-sykła zła.
-Wszystko Ci wyjaśnić, to nie jest tak jak to odbierasz.
-Aha, czyli to w Lizbonie mi się przewidziało? Nie bądź śmieszny.
-Do niczego nie doszło. To ona się na mnie rzuciła.
-A Ty nie protestowałeś. Kriszta miała rację.
-Zaraz, zaraz spotkaliście się? Co Ci nagadała?
-Że pocieszyłeś się mną, ale kochasz Ją i do siebie wracacie.
-Bzdura. Czekałem za Tobą, ona podeszła, rzuciła się na mnie,odepchnęła ją i kazałem jej się wynosić.
-Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.
-Lena!- chłopak padł przed nią na kolana i spojrzał na nią z łzami w oczach, trzymając Ją za rękę.- Tylko Ciebie kocham,zrozum to kobieto. Jesteś miłością mojego życia.
Lena spojrzała mu głęboko w oczy, dalej było ciężko jej uwierzyć.
-Lena, co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?
-Roni, to nie takie proste.
Chłopak gwałtownie wstał, mocno przytulił dziewczynę i ochoczo wpił się w jej usta.
Lena była w ogromnym szoku.
-Kocham Cię Lena, rozumiesz! Tylko Ciebie i nawet myśl nie przeszłoby mi żeby zdradzić tak wspaniałą kobietę .
-Roni.-zawstydziła się.
-Błagam, Lena wróć do mnie.
Lena uśmiechnęła się w jego stronę, po czym mocno przytulili się i zastygli w gorącym pocałunku.
-Czy to znaczy?
-Tak, kocham Cię Roni.
Chłopak szczęśliwy mocno przytulił ukochaną.
-Tak się cieszę. Proszę, obiecajmy sobie, że już nigdy się nie rozstaniemy.
-Ja Ci to mogę obiecać, jak tylko pozałatwiamy wszystkie sprawy w Polsce.
-Nie chce już nigdy wypuszczać Cię z swoich ramion.
-Wracamy do reszty? Pewnie się niecierpliwią.
Zakochani chwycili się za rękę i wrócili do reszty towarzystwa.
-Nareszcie!- krzyknął Ors.
-Dzięki, to wszystko dzięki Wam.
-Dobra, dobra nie gadajmy już tyle, chodźmy na piwo. Trzeba wznieść toast za zakochanych.
-A właśnie Lena, mam nadzieje że będziesz.
-Ors, nie odpuszczę sobie.
CZYTASZ
Hol Voltál? [Zakończone]
FanfictionGdzie byłaś, kiedy ja pozostawałem sam w ciemności? Gdzie ty przepadłaś, kiedy ja ciągle walczyłem z samym sobą o własne życie? Praca w wielkiej firmie w Warszawie, możliwość współpracy z wielkimi gwiazdami- dla dwudziestopięcioletniej Leny wydawało...