Znalazła ich siedzących w parku przy centrum na ławce. Roni cały roztrzęsiony siedział bez słowa.Chciało mu się płakać, Soma dzielnie nie odstępował przyjaciela na krok.
-Tak mi przykro, na prawdę.-powiedziała Lena smutno przysiadając się do chłopaków.
-Daj mu chwilę spokoju Lena, niech odsapnie to był dla niego ogromny cios.-wytłumaczył spokojnie Soma.
-Jak ona mogła, a Ja ją tak kochałem.Co zrobiłem nie tak?
-Roni, wiem co czujesz. Wypal sobie spokojnie tego papierosa wrócimy do domu i pogadamy albo do studia.Możemy nawet do mnie, chyba będzie najbliżej.
-Chodźmy do Ciebie, Ja zadzwonię przy okazji po chłopaków, też muszą się o tym dowiedzieć.-wytłumaczył Soma.
Cała trójka udała się w stronę apartamentu Leny, Soma w tym czasie zaczął dzwonić do każdego z przyjaciół podając im adres Leny. Gdy weszli do środka nie mogli nadziwić się wnętrzem mieszkania.
-No no a Ty tu jakie luksusy masz,proszę.- zaśmiał się Soma.
-Za firmowe to wiesz.- zaśmiała się.-Za ile będą chłopaki?
-Zaraz powinni być, Roni siadaj tam.-odpowiedział Soma wskazując mu fotel w rogu pokoju.
-Muszę zapalić, mogę tutaj Lena?
-Lepiej idź do okna w kuchni, personel hotelowy nie pozwala palić w pokojach.
-Pójdę z Tobą Roni.- dorzucił Soma.
Gdy ich dwójka wyszła do kuchni w tej samej chwili do jej drzwi zapukała reszta zespołu.
-Gdzie On jest?- spytał już od progu Ors.
-Z Somą w kuchni, poszli zapalić.
-I jak się trzyma, jak to zniósł?-dopytał Bency odkładając torbę z zakupami na ławę.
-Przeżył ogromną traumę Bency, musi się pogodzić z nową sytuacją a to trochę potrwa.
Po dłuższej chwili dołączyli do towarzystwa Soma z Ronim. Reszta chłopaków od razu rzucili się w stronę zdruzgotanego przyjaciela żeby Go przytulić.
-Stary, tak mi przykro.- rzekł smutno Ors.
-Jak to się w ogóle stało, Ja tego nie pojmuje.- dziwił się Daniel.
-Widocznie byłeś dla niej za dobry,to nie Twoja wina stary.- odrzekł pocieszająco Ors.
-Dajcie mu już spokój, nie widzicie że jest na skraju wyczerpania.- wytłumaczył Soma.
-Roni nie martw się, masz nas zawsze będziemy przy Tobie. Dawaj usiądźmy i utopmy twoje smutki w wódce,co?- dodał Bency.
-Dzięki chłopaki, co Ja bym bez Wasz zrobił.- odrzekł z lekkim uśmiechem i szklanymi oczami Roni.
Wtedy cała piątka przysiadła się wokół ławy i wyjęli z reklamówki wódkę i sok do zapitki.
-Lena, też chcesz?- spytał Ors rozlewając między nimi trunek.
-Nie dzięki, Ja dziś nie piję.-odparła z uśmiechem potem poszła na stronę, żeby zadzwonić po Marosa.
-No co jest Lena?- usłyszała w słuchawce.
-Czerwony alarm, możesz do mnie przyjechać?
-Mam trochę roboty, a coś się stało?- spytał zaciekawiony.
-Tak, chodzi o Roniego. Kriszta Go zdradziła i cała piątka jest u mnie. Próbują Go pocieszyć,możesz też przyjechać?
-Masakra jakaś, daj mi godzinę dobra?
-Czekam.
Po czym Lena wróciła do ekipy,przysiadła się do nich i zawzięcie dyskutowali o całej zaistniałej sytuacji. Gdy minęła godzina do jej mieszkania przyjechał Maros. Chłopaki mieli już sporo wypite i było to widać po ich zachowaniu.
-Jezu co tu się stało, jak Wy wyglądacie chłopaki?
-Maros...- zaczął Bency.
-Kriszta ty szmato!- zaczął wydzierać się Roni.
-Cicho, pobudzisz sąsiadów.- skarcił Go menadżer.
-Mam to w dupie!-odparł po czym oparł się o oparcie fotela i usnął.
-Kriszta to kurwa! Głupia szmata!-wydzierała się cała czwórka na zmianę.
-Jest gorzej z nimi niż myślałem,zabieram ich do domu.Nie będą już Ci dłużej zawracać głowy.-odrzekł spokojnie Maros do Leny.
-No coś Ty, nie przeszkadzają mi.Może tylko zadzwońmy do Stelli, Szavy i Niny że ich zguby tu są?
-Nie, nie odwiozę ich. Tylko będę musiał na raty, nie mam tak dużego auta.
-Zostaw Roniego u mnie, i tak już śpi.
-Lena...
-Pomóż mi tylko go rozebrać do spania i przenieść do łóżka.
-Jak chcesz, a Wy chłopaki zbierajcie się do samochodu.
-Maros, ale my jeszcze...-zaczął bełkotać Soma.
-Bez dyskusji, czekajcie przed autem.
Rozebrali Roniego do bielizny i ułożyli w łóżku. Chłopak nawet na moment się nie obudził, Lena przykryła Go kocem. Kiedy już wszyscy wyszli dziewczyna przysiadła się na pufie i odetchnęła z ulgą.
-Co za dzień...- westchnęła.
Wzięła z walizki swoją cieniutką koszulkę nocną i krótkie spodenki, świeżą bieliznę i poszła do łazienki się wykąpać. Kiedy wróciła podeszła do szafki nocnej by wziąć książkę z szuflady i kierowała się do kuchni,by w spokoju usiąść i sobie poczytać kiedy to właśnie przebudził się Roni.
-Lena?-wydukał zaspany.
-Roni, śpij spokojnie. Maros Cię jutro odbierze, dużo dziś przeszedłeś, odpoczywaj.
-Możesz mnie nie zostawiać, nie chce być teraz sam.- złapał Ją za rękę i spojrzał na nią kocimi oczami.
-Będę zaraz obok w kuchni, nie będziesz sam.
-Posiedź przy mnie, proszę.
-No skoro prosisz, dobrze.- usiadła się na łóżku obok niego i zaczęła czytać książkę, kiedy to chłopak przysunął się bliżej niej i wydukał lekko pijanym tonem.
-Dziękuję Ci.
-Za co? Roni, to chłopaki się Tobą zajeli po tym wszystkim im dziękuje a najbardziej Somie.
-Tobie też wiele zawdzięczam, jesteś wspaniałą menadżerka.- mimo swojego stanu delikatnie się podniósł i pocałował dziewczynę w polik, po czym położył głowę na jej udach i wtulając się w nie od razu usnął.
Lena będąc w szoku przyłożyła dłoń do polika i spojrzała na Roniego po czym z delikatnym uśmiechem głaskała Go po jego śpiącej twarzy.
CZYTASZ
Hol Voltál? [Zakończone]
FanfictionGdzie byłaś, kiedy ja pozostawałem sam w ciemności? Gdzie ty przepadłaś, kiedy ja ciągle walczyłem z samym sobą o własne życie? Praca w wielkiej firmie w Warszawie, możliwość współpracy z wielkimi gwiazdami- dla dwudziestopięcioletniej Leny wydawało...