Rozdział 19

39 5 1
                                    

-Lena,długo jeszcze? Spóźnimy się jak dalej będzie.- ponaglał ją Roni, który zniecierpliwiony czekał na parterze z walizkami.

-Daj mi pięć minut, już wychodzę- odparła dziewczyna zza drzwi łazienki.

-To samo mówiłaś piętnaście minut temu!

-Już nie bądź taki drobiazgowy, zaraz idę.

-Kobiety...Czekam w samochodzie.-westchnął zrezygnowany Roni i chwytając walizki udał się w stronę swojego auta.

-Co mu się tak spieszy.-mruknęła Lena pod nosem, poprawiając makijaż.

Gdy była już gotowa wsiadła do samochodu i wraz z chłopakiem udali się w stronę studia, spod którego mieli ruszyć w swoją pierwszą podróż związaną z Eurowizją.

-No,jesteście gołąbeczki, co tak długo?-spytał ich zaciekawiony Daniel.

-Cześć stary, powiem Ci jedno... kobieta.-zaśmiał się Roni wskazując palcem na Lenę.

-Wiesz co?- odparła dziewczyna obrażona.

-Już się tak nie pusz mała złośnico.-odpowiedział jej Aron,czochrając ją ręką po jej blond włosach.

-Przestań,wiesz że tego nie lubię. Dopiero je ułożyłam.-zdenerwowała się,poprawiając dłonią swoje rozczochrane włosy.

-I tak jesteś śliczna.-po czym dał swojej ukochanej całusa w polik dodając: - Ja idę pomóc chłopakom z sprzętem a Ty już wskakuj do busa.

-Ej, od rządzenia Wami jestem tu ja.-zaśmiała się Lena.

Roni chwycił Lenę mocno w ramiona i unosząc do góry zaśmiał się:

-No nie powiedziałbym.

-Postaw mnie kretynie! Roni no, to nie fair, jesteś wyższy ode mnie.

Chłopak grzecznie odłożył Lenę na ziemie i uśmiechając się do ukochanej odszedł w stronę reszty zespołu pomagając im poskładać sprzęt.

-I jak,jest stresik?- usłyszała za sobą zaciekawiony głos menadżera zespołu.

-Jezu Maros, wystraszyłeś mnie.

-Czy Ty z Ronim widzicie co się w ogóle dzieje poza wami?-zaśmiał się,klepiąc dziewczynę przyjaźnie po ramieniu i puszczając jej oczko.

-No mam do niego słabość, ale jak to zwalczyć?

-Nie zwalczaj, pasujecie do siebie.

-Tak myślisz?

-Oczywiście zakochańce, a teraz zajmij już to miejsce w busie.

-Matko,to nie Ja będę występować a denerwuje się jakbym znowu miała maturę pisać.

-Będzie dobrze dziewczyno, będę trzymać za Was w kciuki.

-Chyba nie podołam przejąć Twoich obowiązków na tak ważnym wydarzeniu.

-Wiem że kobiet się nie bije, ale zasadził Ci ktoś kiedyś kopa w dupę?

-No ale...

-Dasz radę, i koniec tematu.

-Maros?Nie mówiłeś mojemu szefowi?-spytała zmartwiona.

-Niby o czym?- menadżer był wyraźnie zdziwiony pytaniem Leny.

-No że my z Ronim?

-Jasne,że nie.

-Uff..to dobrze.- Lena szczęśliwie odetchnęła z ulgą. - W sumie to sama nie wiem jak Wy się tego domyśleliście.

-Szczerze? Roni jak jest zakochany nie potrafi tego ukrywać. Skradłaś Go całego dziewczyno.

Polka spojrzała z uśmiechem na swojego ukochanego perkusistę, który akurat wraz z Bencem pakowali sprzęt do busa. Soma stał niedaleko pojazdu dopalając papierosa, Daniel wraz z Szavą stali zaraz obok rozmawiając z sobą natomiast Ors wraz z Niną stali wtuleni w siebie w progu drzwi do studia tkwiąc w namiętnym pożegnalnym pocałunku. Lena wsiadła do busa siadając przy oknie, po chwili dosiadła się reszta ekipy.

-Dajcie czadu chłopaki!- krzyknęły Nina wraz z Szavą, kiedy to Ors już zamykał drzwi busa.

-To co,nadszedł ten dzień. To już dzisiaj zaczynamy wielką przygodę.Zestresowani?-spytała zespół Lena, trzymając mocno za rękę Roniego.

-Skąd.-odparł Soma

-Dziś Amsterdam jest nasz, jutro Madryt a potem kierunek Lizbona!-dodał Daniel.

Po półgodziny jazdy w końcu dojechali na lotnisko, pełni euforii wyczekiwali na swój samolot.

-Ciekawe kogo dziś poznamy z reprezentacji innych krajów.-zastanawiał się Roni.

-No mam nadzieję, że nie będę musiała być o Ciebie zazdrosna.-spytała Lena wpatrując się w perkusistę,

-O mnie?W życiu kochanie.-uspokoił dziewczynę, całując ją delikatnie w czoło.

-Możecie przestać?-mruknął zrezygnowany Soma.

-Ktoś tu jest zazdrosny.-zaśmiał się Ors, poklepując po plecach kolegę z zespołu.

Soma zrezygnowany kiwnął przecząco głową i odwrócił wzrok.

„Samolot do Amsterdamu znajduję się już na pasie numer 3, godzina wylotu 11:22 czasu Węgierskiego."

-Ej, to nasz! Szybko chłopaki.- po czym szybkim krokiem wszyscy udali się w stronę samolotu.

-Jak Ja nienawidzę latać.- burknął Ors, zajmując swoje miejsce w samolocie.

-O osiemnastej macie koncert w Amsterdamie, jak chcesz się tam dostać?-spytała ich Lena.

-Dobra, spokój wszyscy i relaksujcie się podróżą.-wtrącił Bence, uciszając towarzystwo.

Hol Voltál? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz