Rozdział 22

59 4 0
                                    


Po kilku minutach jazdy Lena w końcu wróciła do hotelu. Westchnęła zrezygnowana i weszła do środka swojego pokoju po omacku szukając ręką włącznika do światła. Spojrzała w swój telefon by sprawdzić godzinę, po czym wzięła swoje kosmetyki i koszule nocną,by przygotować się do spania. Gdy w w końcu ułożyła się wygodnie w łóżku z jej oczu popłynęło kilka łez. W tym samym momencie właśnie zadzwonił jej telefon, i próbując błyskawicznie opanować swoją rozpacz otarła dłonią swoje załzawione oczy i odebrała komórke.

-Halo?-spytała łamliwym głosem.

-No cześć Lena, i jak tam po pierwszym koncercie?- usłyszała rozweselony głos menadżera AWS-u.

-Maros.-odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.

-Ej co jest? Płakałaś?-spytał zmartwiony.

-Nie,skąd. Spałam, obudziłeś mnie.

-Lena,nie ściemniaj. Co się stało, przecież słyszę.

-Wracam do Polski.-rzekła stanowczo.

-Słucham?-chłopak był ewidentnie zaskoczony jej decyzją.

-Mój szef kogoś Wam podeśle na moje miejsce, a chłopaki sobie świetnie poradzą beze mnie.

-Co Ty opowiadasz dziewczyno, coś ci zrobili? Gdzie Oni są.

-Nie ma,wróciłam sama a oni dalej się bawią z reprezentacją Rumuni a szczególnie z ich wokalistką. Nawet mnie nie pytaj co z Ronim bo On się już pocieszył.

-Lena,błagam Cię. Nie możesz teraz wyjechać.

-Mam już dość, nie nadaję się rozumiesz? To Ty tu powinieneś z nimi być a nie Ja.

-Poczekaj,zróbmy tak. Połóż się teraz spać i odpocznij a ja porozmawiam z chłopakami. Na prawdę nie chcemy, żebyś teraz wracała.

-No nie wiem.

-Chociaż dla mnie to zrób.

-No dobrze, poczekam do jutra.-odparła zrezygnowana Lena.

-Dziękuję Ci, a teraz odpocznij i dobranoc.

-Dobranoc.

Perspektywa chłopaków z zespołu

Świetnie się bawiliśmy z ekipą The Humans a Cristina była ewidentnie w naszym typie. Szkoda, że taka super kobieta musi pomieszkiwać tak daleko od nas.

-Oj chłopaki jak się cieszę, że Was poznałam.-śmiała się liderka rumuńskiego zespołu.

-Nam również Cris, zajebista z Ciebie kobita.-komplementował ją Roni.

W tym momencie Orsowi właśnie zadzwonił telefon i widząc połączenie od menadżera rozweselony odebrał je.

-Maros,cześć! Super że dzwonisz, na koncercie było zajebiście! Już Ci wszystko opowiadam.- zaczął entuzjastycznie Ors.

-Natychmiast wracacie do hotelu!- jego głos był wściekły i stanowczy.

-Ej, co jest? Co się stało?

-A to się stało, Lena jest tam sama! Kazaliście jej wracać samej w obcym kraju o takiej porze.

-Daj spokój jest w hotelu jest bezpieczna. Wypijemy jeszcze z piwo, dwa i wracamy.-uspakajał Go Ors.

-Co się stalo?-dopytywał zaciekawiony Bence.

-Maros dzwoni, poczekaj.

-Zawiodłem się na Was, a na Ronim szczególnie. On też tam siedzi?

-No tak,cała nasza piątka jest. Maros, co Ty panikujesz?

-Macie natychmiast wrócić i przeprosić Lenę.

-Za co?Nic złego nie zrobiliśmy.

-Jest Waszym menadżerem pod moją nieobecność. Powinniście się jej słuchać.

-Daj spokój, gadasz głupoty.

-Rozmawiałem z nią przed chwilą, jest bardzo źle.

-To znaczy?

-Chce jak najszybciej wracać do Polski. Może nawet jutro, a wiecie co to oznacza.

-Tylko nie to, nie teraz.-zmartwił się Ors spoglądając na chłopaków.

-To wiesz co robić.

-Ta jasne, dzięki za telefon.-po czym się rozłączył i włożył telefon do kieszeni i rzucił oschle do chłopaków: -Wracamy.

-Co,zaraz będzie nowa kolejka.-zaprotestował Soma.

-Dzwonił Maros, musimy zatrzymać Lene.

-W jakim sensie?- zmartwił się Roni.

-Właśnie się pakuje. Zrobiliśmy jej taką przykrość, że chce wracać do Polski. Jeżeli nie chcemy innego menadżera to trzeba ją zatrzymać.

-Nigdzie jej nie puszcze!-wrzasnął Roni i niczym na skrzydłach wybiegł z baru.

-Tak więc Cristina miło było poznać ale musimy lecieć.-przeprosił ją z uśmiechem Daniel.

-Jasne, do kiedyś.-odpowiedziała im liderka The Humans.

Po czym cała piątka biegiem udała się w stronę postoju TAXI.

Hol Voltál? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz