*Perspektywa Roniego*
Gdy tylko to zrobiła, doznałem szoku ale wściekły odsunął ją od siebie.
-Serio jesteś nienormalna! Odwal się ode mnie Ty kurwiszonie.
-Roni,przepraszam. Nie chciałam tego, ale byłam zazdrosna o te gówniarę z Polski i tak wyszło, ale obiecam Ci, że to się nie powtórzy,
-No nie powtórzy, bo nie wrócę do Ciebie. Idź się dalej kurwić a mnie zostaw w spokoju.
-Roni.
Ten wściekły i bez słowa zostawił ją wracając do chłopaków.
-Już? A gdzie Lena?
-W łazience, ale nie uwierzycie. Kriszta tu jest.
-Co?Czego ona chce.
-Prosiła mnie o powrót, czaisz to? Nienormalna.
-Chyba nie spotkała się z Leną, co? Oby jej nie nagadała jakiś bzdur.
-Może chociaż sprawdźmy co u niej, może już wyszła.
-Lena?
-I co?
-Cisza.
-Może wróciła do pokoju. Chodźcie .
Ekipa cała przejęta weszła do pokoju. Tam też odpowiedziała im cisza.
-Telefonów nie odbiera.- przejął się Őrs.
-Ej, ale nie ma ani jej rzeczy ani jej walizek.-zauważył Soma.
-O nie,tylko nie to.-zmartwił się Roni.
-Ja dzwonie do Marosa, może jeszcze się uda ją zawrócić.
-Co Ja zrobiłem?
-Roni,to nie Twoja wina. Szybko biegnijmy na TAXI, może jeszcze uda na msię ją zawrócić.
Tymczasem na lotnisku Lena podeszła do okienka biletowego.
-Jak najszybszy lot do Polski.- rzuciła oschle.
-Bez pośrednio czy z przesadkami?
-Wszystko jedno...
Najszybciej to będzie za godzinę, ale poleci pani do Berlina i dopiero tam ma pani przesiadkę do Warszawy.
-No i idealnie.- po kupieniu biletów skierowała się do bramki z której akurat miał odlatywać jej samolot.
Jeszcze ostatni raz zerknęła w stronę wejścia na lotnisko, po czym podała bilet kasjerowi i zniknęła za rogiem. W tym samym momencie na lotnisko wbiegli chłopcy, zdenerwowani rozejrzeli się wokół siebie.
-Nie ma jej.- powiedział przejęty Roni.
-Poczekaj,zapytam w kasie.- uspakajał Go Soma, po czym skierowali się w stronę okienka.- Przepraszam, mam pytanie.
-Tak?
-Czy niedawno była tu taka młoda, blond dziewczyna, nie za wysoka?
-Panie,wie Pan ile w ciągu moich godzin pracy przewija się tu pasażerów,tym bardziej teraz kiedy trwa konkurs Eurowizji.
-Kupowała bilet do Polski zapewne nie dawno.
-Była tu taka jedna, ale o tej porze zapewne już jest w samolocie. Za 5minut powinien odlatywać samolot.
-I co teraz?-zastanawiał się Őrs.
-Biegnę tam, nie może teraz odlecieć!
-Roni!
Kiedy jednak chłopak próbował przedostać się przez bramki, zatrzymała Go ochrona.
-Wpuście mnie!- nalegał chłopak.
-Panie,już jest za późno. Samolot startuje.
-To ważne.
-Uspokoi się Pan, czy wzywamy policję?
-Chodź Roni, spóźniliśmy się.
Chłopak z łzami w oczach podszedł do okna, z którego widać było odlatujący samolot, spuścił głowę, poleciało mu kilka łez, po czym przycupnął pod ścianą i chowając głowę w nogach dał swobodnie płynąć łzą.
-Roni.
- Wszystko zjebałem.
-Roni,spróbujemy ją ściągnąć z powrotem.
-Ona mnie nienawidzi.
-Nie mów tak Roni.
-To koniec.
Chłopcy bez słowa wymienili między sobą spojrzenia i przycupli obok przyjaciela.
CZYTASZ
Hol Voltál? [Zakończone]
FanfictionGdzie byłaś, kiedy ja pozostawałem sam w ciemności? Gdzie ty przepadłaś, kiedy ja ciągle walczyłem z samym sobą o własne życie? Praca w wielkiej firmie w Warszawie, możliwość współpracy z wielkimi gwiazdami- dla dwudziestopięcioletniej Leny wydawało...