Rozdział 29

34 5 0
                                    

*Perspektywa Roniego*

Gdy tylko to zrobiła, doznałem szoku ale wściekły odsunął ją od siebie.

-Serio jesteś nienormalna! Odwal się ode mnie Ty kurwiszonie.

-Roni,przepraszam. Nie chciałam tego, ale byłam zazdrosna o te gówniarę z Polski i tak wyszło, ale obiecam Ci, że to się nie powtórzy,

-No nie powtórzy, bo nie wrócę do Ciebie. Idź się dalej kurwić a  mnie zostaw w spokoju.

-Roni.

Ten wściekły i bez słowa zostawił ją wracając do chłopaków.

-Już?  A gdzie Lena?

-W łazience, ale nie uwierzycie. Kriszta tu jest.

-Co?Czego ona chce.

-Prosiła mnie o powrót, czaisz to? Nienormalna.

-Chyba nie spotkała się z Leną, co? Oby jej nie nagadała jakiś bzdur.

-Może chociaż sprawdźmy co u niej, może już wyszła.

-Lena?

-I co?

-Cisza.

-Może wróciła do pokoju. Chodźcie .

Ekipa cała przejęta weszła do pokoju. Tam też odpowiedziała im cisza.

-Telefonów nie odbiera.- przejął się Őrs.

-Ej, ale nie ma ani jej rzeczy ani jej walizek.-zauważył Soma.

-O nie,tylko nie to.-zmartwił się Roni.

-Ja dzwonie do Marosa, może jeszcze się uda ją zawrócić.

-Co Ja zrobiłem?

-Roni,to nie Twoja wina. Szybko biegnijmy na TAXI, może jeszcze uda na msię ją zawrócić.

Tymczasem na lotnisku Lena podeszła do okienka biletowego.

-Jak najszybszy lot do Polski.- rzuciła oschle.

-Bez pośrednio czy z przesadkami?

-Wszystko jedno...

Najszybciej to będzie za godzinę, ale poleci pani do Berlina i dopiero tam ma pani przesiadkę do Warszawy.

-No i idealnie.- po kupieniu biletów skierowała się do bramki z której akurat miał odlatywać jej samolot.

Jeszcze ostatni raz zerknęła w stronę wejścia na lotnisko, po czym podała bilet kasjerowi i zniknęła za rogiem. W tym samym momencie na lotnisko wbiegli chłopcy, zdenerwowani rozejrzeli się  wokół siebie.

-Nie ma jej.- powiedział przejęty Roni.

-Poczekaj,zapytam w kasie.- uspakajał Go Soma, po czym skierowali się w stronę okienka.- Przepraszam, mam pytanie.

-Tak?

-Czy niedawno była tu taka młoda, blond dziewczyna, nie za wysoka?

-Panie,wie Pan ile w ciągu moich godzin pracy przewija się tu pasażerów,tym bardziej teraz kiedy trwa konkurs Eurowizji.

-Kupowała bilet do Polski zapewne nie dawno.

-Była tu taka jedna, ale o tej porze zapewne już jest w samolocie. Za 5minut powinien odlatywać samolot.

-I co teraz?-zastanawiał się Őrs.

-Biegnę tam, nie może teraz odlecieć!

-Roni!

Kiedy jednak chłopak próbował przedostać się przez bramki, zatrzymała Go ochrona.

-Wpuście mnie!- nalegał chłopak.

-Panie,już jest za późno. Samolot startuje.

-To ważne.

-Uspokoi się Pan, czy wzywamy policję?

-Chodź Roni, spóźniliśmy się.

Chłopak z łzami w oczach podszedł do okna, z którego widać było odlatujący samolot, spuścił głowę, poleciało mu kilka łez, po czym przycupnął pod ścianą i chowając głowę w nogach dał swobodnie płynąć łzą.

-Roni.

- Wszystko zjebałem.

-Roni,spróbujemy ją ściągnąć z powrotem.

-Ona mnie nienawidzi.

-Nie mów tak Roni.

-To koniec.

Chłopcy bez słowa wymienili między sobą spojrzenia i przycupli obok przyjaciela.

Hol Voltál? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz