Rozdział 10

50 3 0
                                    

-Co tutaj się... ał moja głowa...-pomyślała Lena przebudzając się.

Miała strasznego kaca, leżała przytulona do gołego torsu Roniego, który spał na siedząco na kanapie a do nóg dziewczyny przytulony był śpiący Soma. Bence leżał pod nimi na podłodze zasypany butelkami od piwa, Daniel spał na krześle oparty o konsole dźwiękowca a Őrs siedział za perkusją Roniego i spał oparty o bębny.

-Jezu, co się tu działo?- pomyślała dziewczyna, ale była na tyle zmęczona że zamknęła oczy i znowu przysnęła.

Wtedy do studia wszedł Maros i nie ukrywał swojego zdziwienia zastanym widokiem. Pokiwał przecząco głową i zaczął przeciskać się w ich stronę pomiędzy pustymi butelkami i kartonami po pizzy. Spojrzał na towarzystwo z politowaniem i chwycił leżącą na stole pałeczkę do perkusji.Przymierzył się i uderzył mocno w jeden talerzy. Őrs przestraszony spadł z krzesełka na podłogę, ekipa na kanapie i Daniel natychmiastowo się przebudzili a Bence uniósł się wystraszony na tyle wysoko, że uderzył głową w stół i jęknął z bólu.

-Wstawajcie pijaki.-odparł ich menadżer.

-Stary, sumienia nie masz? Ocipiałeś do reszty, łeb mi wysadzisz!- odpowiedział Soma.

-Co wy tu za chlew zrobiliście?-spytał z pretensjami Maros.

-Daj spokój, wstaniemy to posprzątamy.- burknął Roni.

-Tak, już to widzę. Lena i jak,impreza się udała?

-Nie pamiętam kompletnie nic od momentu otwarcia Unicum.

-No tak piwo, whisky, unicum. Eh,dobrze że mi tu wymiotować nie biegacie. Ogarnijcie się ludzie,przyniosłem Wam wodę i coś do zjedzenia na śniadanie.- po czym zostawił na stole reklamówkę z zakupami.

Wszyscy rzucili się na nią ochoczo biorąc po butelce wody i przysysając się do niej łapczywie.

-Od razu lepiej.- odparł Őrs.

-Dawajcie ferajna, musimy tu posprzątać. Ej, czyje to spodenki wiszą tam na żyrandolu?-spytała zdziwiona Lena.

-A to chyba moje.- zaśmiał się Roni.

-Pamiętacie coś w ogóle z wczoraj?

-Jak przez mgłę, coś pamiętam że z Danielem udawaliśmy wściekłe psy i robiliśmy pojedynek kto zagra lepszy riff na gitarach. Aha i pojedynkowałaś się z Orsem w karaoke, śpiewaliście Highway to Hell.

A za nim przysnąłem to chyba Roni z Soma i Orsem tańczyli na stole do Welcome to the Jungle.

Nic więcej nie pamiętam.- oparł Bence.

-Jezu, jaki wstyd.-zarumieniła się Lena.

-E tam, rock 'n roll.- zaśmiał się Soma.

-Więcej z wami nie pije chłopaki, to jest istne zło. Czuje się, jakbym miała ul na głowie.

-Nie przesadzaj Maros Cię nie sprzeda szefowi przecież, integrowałaś się z nami.- zaśmiał się Daniel.

-O matko, właśnie! Szef, i co Ja mu powiem?

-No że wszystko idzie zgodnie z oczekiwaniami. Dobra, serio chłopaki bierzmy się do roboty i ogarnijmy ten syf.- powiedział Őrs.

-Jeszcze muszę porobić adnotacje do raportu, no nie. Kiedy Ja się z tym wszystkim ogarnę. Tak mnie głowa boli.

-Maros?- krzyknął w jego stronę Roni.

-Co jest?- spytał ich menadżer.

-Masz jakieś tabletki na ból głowy,Lena nam tu marudzi.

-Było tyle nie pić? Czekajcie, coś było w apteczce.- zaśmiał się.

-Marudzę? Dziękuję Ci bardzo, Ja tu cierpię a Ty mówisz, że marudzę.- burkła Lena.

-Trzymaj, chcesz jechać do domu?-spytał Ją Maros, rzucając w jej stronę tabletki.

-Bardzo bym chciała, ale nie da rady.Musimy zrobić próbę.

-Teraz? Kobieto, teraz to dla mnie nawet trawa za głosno rośnie. Jedź spokojnie i odpocznij, spotkamy się wieczorem na próbie.- odparł Őrs.

-Tym razem bez picia.- dorzucił Soma.

-No dobra, to pomogę chłopakom posprzątać i możemy jechać.

-Ogarniemy to, jedź spokojnie.-zapewniał ją Bence.

-Nie nie, nabrudziłam tu z Wami to i z Wami posprzątam. Cierpicie tak samo jak Ja.

-A wybraliście już piosenkę na A Dal?- wtrącił Maros.

-Tak, taką ostrzejszą.-odrzekła Lena.

-Mówi o Viszlát nyár.- dodał Őrs.

-Nie będzie za mocna na taki konkurs?-zdziwił się ich menadżer.

-Miej pretensje do Leny.- odparł Daniel.

-Skąd, wyróżnia się, na pewno zajdzie wysoko. Wybieracie Ją na moją odpowiedzialność.

-Wiedziałem, że jak ściągnę tu profesjonalistkę to wszystko załatwi. Zjedz coś jeszcze i możemy jechać?

Lena wraz z chłopakami przysiedli do stołu, by zjeść śniadanie i po czym wszyscy się pożegnali i Maros wraz z Leną skierowali się do jego samochodu, kierując się do jej apartamentu.

Hol Voltál? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz