Rozdział 30

36 6 1
                                    

Miesiąc później

-Pani Sabino, raporty z dzisiejszego tygodnia.

-Dziękuję, Wiesz Leno, cieszę się że już do nas wróciła.

-Naprawdę?

-Tak, brakowało mi tak sprawnie działającego współpracownika.

-Pani Sabino, nie wiem co powiedzieć.

-Nic nie musisz Lenko, poza tym małym opóźnieniem będąc na delegacji...

-Wie Pani jak to jest pracować poza swoim miejscem pracy.

-No tak, tak. A powiedziałaś chociaż trochę, fajny ten kraj te Węgry.

-Mogą być.

-Z mężem chcemy się wybrać na urlop, może polecisz jakieś fajne miejsca?

-Wie Pani, nie miałam zbyt dużej ilości czasu na zwiedzanie i nie przypadło mi tam nic takiego szczególnego do gustu.

-A ludzie jak towarzyscy? O, ci co Pani z nimi pracowała, fajni? W końcu od czasu powrotu nic się nie chwaliłaś jak było.

-Nie ma czym Pani Sabino. Na początku był problem językowe, ale potem jakoś się dogadaliśmy. Przepraszam, ale muszę wracać, mam ogrom pracy.

-Przeprasza, już Cię nie zatrzymuję.

Lena uśmiechnęła się w stronę księgowej po czym wróciła do swojego gabinetu. Nie lubiła wracać myślami do czasów swojego pobytu w Budapeszcie. Rozłożyła się na fotelu i poczuła jak gorzka łza spływa jej po poliku.

-Wszystko dobrze Pani Leno?-usłyszała za plecami głos szefa.

-Pan Colt, przepraszam. Tak, tak już wracam o pracy.

-Może potrzebuje Pani parę dni urlopu? Minął miesiąc od wyjazdu,a widzę że Pani dalej ma jakiś problem.

-Staram się po prostu nadgonić do swojego tępa pracy, po tej podroży trochę je straciłam.

-Gdyby coś się działo, wie Pani gdzie mnie szukać.

-Oczywiście szefie.

Pan Ruperth wyszedł z gabinetu, Lena schowała twarz w dłoniach.

-Ogarnij się dziewczyno.-skarciła się w myślach po czym wróciła do pracy przed komputerem.

Nie minęła chwila, gdy zobaczyła video połączenie przychodzące przekierowane do niej przez samego kierownika.

-Kto to wydzwania do mnie o tej porze?-burkła, lecz gdy odebrała nie mogła uwierzyć kogo widzi.

-Őrs?

-No cześć Lena, dawno się nie widzieliśmy.

-Jeżeli dzwonisz po to, żeby robić mi wyrzuty...

-Ja? Weź przestań, pogadać chciałem jak kolega.

-Wybacz, ciągle ciężko mi się pozbierać po tym wszystkim.

-Nie najlepiej tam u Ciebie w Polsce?

-Powoli wracam do siebie. Lepiej opowiadaj co słychać u Ciebie.

-Super, ciągle ostatnio jeździmy po kraju. Mamy multum koncertów.I jeszcze jedno... właśnie z Niną się zaręczyliśmy.

-Őrs! Na prawdę? To świetnie, gratuluje!

-Dzięki, trochę z tym zwlekałem.

-Nie potrzebnie, to co teraz do ślubu wytrwać.

-Chcemy się pobrać w przyszłym roku. Nina teraz wiecznie z Zsanett siedzą i przeglądają magazyny ślubne.

-To naprawdę uroczę Őrs, zaskoczyłeś mnie.

-Lena, wiesz...- zmizerniał i podrapał się po głowie.

-Coś Cię trapi?

-Z Niną pomyśleliśmy że fajnie by było gdybyś zechciała przyjechać do nas na ślub jako gość.

-Nie mogę Őrs, sam wiesz dlaczego.-w jej oczach pojawiły się łzy.

-A może byście się spotkali i szczerze porozmawiali. Z Niną zależy nam na Was obu.

-Co Ja mogę mieć z Wami wspólnego? Jestem kimś zupełnie obcym, a z Ronim znacie się od dzieciaka.

-Przez ten czas naszej współpracy,stałaś się już członkiem naszej zwariowanej rodzinki.

-Nie mów tak Őrs, oboje wiemy że tak nie jest. W innych okolicznościach może bym wpadła, no ale też musisz mnie zrozumieć.

-Lena, nam wszystkim zależy na Tobie, Roniemu też. Wtedy na lotnisku, byliśmy tam. Chcieliśmy Cię zawrócić, ale zatrzymała nas ochrona, było za późno. Roni strasznie to przeżył.

-Ale szybko się pocieszył.

-Lena, Roni nic nie zrobił, proszę Was obu, porozmawiajcie.Wyjaśnijcie to sobie, to nie może tak być.

-Őrs, w żadnym wypadku. Uwielbiam Was chłopaki, ale zdania nie zmienię. A teraz wybacz, muszę wracać do pracy.

-Lena...-jednak Őrs nie mógł dokończyć, gdyż dziewczyna rozłączyła połączenie.

Zakryła twarz dłońmi i rozpłakała się. Po chwili poczuła czyjśc uścisk na swoim ramieniu i przytulenie jej.

-Już dobrze, nie płacz.

-Michał?- spytała zaskoczona, od razu wstała z fotela i rzuciła się do niego, by mocno Go przytulić.

-Widzę, że dobrze wybrałem przynosząc Ci coś słodkiego.-zaśmiał się, kładąc jej duże opakowanie Merci na biurku.

-Co Ty tu robisz?

-Słyszałem, że z delegacji wróciłaś więc chciałem odwiedzić moją owieczkę, ale widzę że ma jakiś problem.

-Słyszałeś wszystko?

-Wystarczająco, byś teraz w tej chwili wszystko mi opowiedziała.

Lena zrobiła jak prosił Michał. Zaczęła płakać i mocno przytuliła się do przyjaciela.

-No już, już. Bardzo mi przykro kochana.

-Dalej mi się ciężko pozbierać, co Ja mam teraz zrobić?

-Powinniście porozmawiać z tym chłopakiem.

-Michał! Oszalałeś!

-Może zbyt pochopnie Go oceniasz?

-Ja Go nie chce znać.

-Lena słuchaj, sama mówiłaś że to ta Kriszta była w stosunku do Ciebie natrętna.

-Skąd możesz wiedzieć, może to ona Go do tego zmusiła. Może On nie chciał?

-Ale on to zrobił, rozumiesz? Na moich oczach.

-A jeżeli w ten sposób stracisz miłość swojego życia? Leć do Budapesztu, porozmawiajcie.

-Nie chce mieć nic wspólnego z tym człowiekiem, odprowadzisz mnie do domu?

-Jasne mała, nie możesz być teraz sama.

Hol Voltál? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz