Miesiąc później
-Pani Sabino, raporty z dzisiejszego tygodnia.
-Dziękuję, Wiesz Leno, cieszę się że już do nas wróciła.
-Naprawdę?
-Tak, brakowało mi tak sprawnie działającego współpracownika.
-Pani Sabino, nie wiem co powiedzieć.
-Nic nie musisz Lenko, poza tym małym opóźnieniem będąc na delegacji...
-Wie Pani jak to jest pracować poza swoim miejscem pracy.
-No tak, tak. A powiedziałaś chociaż trochę, fajny ten kraj te Węgry.
-Mogą być.
-Z mężem chcemy się wybrać na urlop, może polecisz jakieś fajne miejsca?
-Wie Pani, nie miałam zbyt dużej ilości czasu na zwiedzanie i nie przypadło mi tam nic takiego szczególnego do gustu.
-A ludzie jak towarzyscy? O, ci co Pani z nimi pracowała, fajni? W końcu od czasu powrotu nic się nie chwaliłaś jak było.
-Nie ma czym Pani Sabino. Na początku był problem językowe, ale potem jakoś się dogadaliśmy. Przepraszam, ale muszę wracać, mam ogrom pracy.
-Przeprasza, już Cię nie zatrzymuję.
Lena uśmiechnęła się w stronę księgowej po czym wróciła do swojego gabinetu. Nie lubiła wracać myślami do czasów swojego pobytu w Budapeszcie. Rozłożyła się na fotelu i poczuła jak gorzka łza spływa jej po poliku.
-Wszystko dobrze Pani Leno?-usłyszała za plecami głos szefa.
-Pan Colt, przepraszam. Tak, tak już wracam o pracy.
-Może potrzebuje Pani parę dni urlopu? Minął miesiąc od wyjazdu,a widzę że Pani dalej ma jakiś problem.
-Staram się po prostu nadgonić do swojego tępa pracy, po tej podroży trochę je straciłam.
-Gdyby coś się działo, wie Pani gdzie mnie szukać.
-Oczywiście szefie.
Pan Ruperth wyszedł z gabinetu, Lena schowała twarz w dłoniach.
-Ogarnij się dziewczyno.-skarciła się w myślach po czym wróciła do pracy przed komputerem.
Nie minęła chwila, gdy zobaczyła video połączenie przychodzące przekierowane do niej przez samego kierownika.
-Kto to wydzwania do mnie o tej porze?-burkła, lecz gdy odebrała nie mogła uwierzyć kogo widzi.
-Őrs?
-No cześć Lena, dawno się nie widzieliśmy.
-Jeżeli dzwonisz po to, żeby robić mi wyrzuty...
-Ja? Weź przestań, pogadać chciałem jak kolega.
-Wybacz, ciągle ciężko mi się pozbierać po tym wszystkim.
-Nie najlepiej tam u Ciebie w Polsce?
-Powoli wracam do siebie. Lepiej opowiadaj co słychać u Ciebie.
-Super, ciągle ostatnio jeździmy po kraju. Mamy multum koncertów.I jeszcze jedno... właśnie z Niną się zaręczyliśmy.
-Őrs! Na prawdę? To świetnie, gratuluje!
-Dzięki, trochę z tym zwlekałem.
-Nie potrzebnie, to co teraz do ślubu wytrwać.
-Chcemy się pobrać w przyszłym roku. Nina teraz wiecznie z Zsanett siedzą i przeglądają magazyny ślubne.
-To naprawdę uroczę Őrs, zaskoczyłeś mnie.
-Lena, wiesz...- zmizerniał i podrapał się po głowie.
-Coś Cię trapi?
-Z Niną pomyśleliśmy że fajnie by było gdybyś zechciała przyjechać do nas na ślub jako gość.
-Nie mogę Őrs, sam wiesz dlaczego.-w jej oczach pojawiły się łzy.
-A może byście się spotkali i szczerze porozmawiali. Z Niną zależy nam na Was obu.
-Co Ja mogę mieć z Wami wspólnego? Jestem kimś zupełnie obcym, a z Ronim znacie się od dzieciaka.
-Przez ten czas naszej współpracy,stałaś się już członkiem naszej zwariowanej rodzinki.
-Nie mów tak Őrs, oboje wiemy że tak nie jest. W innych okolicznościach może bym wpadła, no ale też musisz mnie zrozumieć.
-Lena, nam wszystkim zależy na Tobie, Roniemu też. Wtedy na lotnisku, byliśmy tam. Chcieliśmy Cię zawrócić, ale zatrzymała nas ochrona, było za późno. Roni strasznie to przeżył.
-Ale szybko się pocieszył.
-Lena, Roni nic nie zrobił, proszę Was obu, porozmawiajcie.Wyjaśnijcie to sobie, to nie może tak być.
-Őrs, w żadnym wypadku. Uwielbiam Was chłopaki, ale zdania nie zmienię. A teraz wybacz, muszę wracać do pracy.
-Lena...-jednak Őrs nie mógł dokończyć, gdyż dziewczyna rozłączyła połączenie.
Zakryła twarz dłońmi i rozpłakała się. Po chwili poczuła czyjśc uścisk na swoim ramieniu i przytulenie jej.
-Już dobrze, nie płacz.
-Michał?- spytała zaskoczona, od razu wstała z fotela i rzuciła się do niego, by mocno Go przytulić.
-Widzę, że dobrze wybrałem przynosząc Ci coś słodkiego.-zaśmiał się, kładąc jej duże opakowanie Merci na biurku.
-Co Ty tu robisz?
-Słyszałem, że z delegacji wróciłaś więc chciałem odwiedzić moją owieczkę, ale widzę że ma jakiś problem.
-Słyszałeś wszystko?
-Wystarczająco, byś teraz w tej chwili wszystko mi opowiedziała.
Lena zrobiła jak prosił Michał. Zaczęła płakać i mocno przytuliła się do przyjaciela.
-No już, już. Bardzo mi przykro kochana.
-Dalej mi się ciężko pozbierać, co Ja mam teraz zrobić?
-Powinniście porozmawiać z tym chłopakiem.
-Michał! Oszalałeś!
-Może zbyt pochopnie Go oceniasz?
-Ja Go nie chce znać.
-Lena słuchaj, sama mówiłaś że to ta Kriszta była w stosunku do Ciebie natrętna.
-Skąd możesz wiedzieć, może to ona Go do tego zmusiła. Może On nie chciał?
-Ale on to zrobił, rozumiesz? Na moich oczach.
-A jeżeli w ten sposób stracisz miłość swojego życia? Leć do Budapesztu, porozmawiajcie.
-Nie chce mieć nic wspólnego z tym człowiekiem, odprowadzisz mnie do domu?
-Jasne mała, nie możesz być teraz sama.
CZYTASZ
Hol Voltál? [Zakończone]
FanfictionGdzie byłaś, kiedy ja pozostawałem sam w ciemności? Gdzie ty przepadłaś, kiedy ja ciągle walczyłem z samym sobą o własne życie? Praca w wielkiej firmie w Warszawie, możliwość współpracy z wielkimi gwiazdami- dla dwudziestopięcioletniej Leny wydawało...