#One

1.8K 35 15
                                    

Droga między Katowicami, a Wrocławiem.

W samochodzie Marii i Adama.

-Adam nie pędź tak, proszę. - zaczęłam się denerwować ponieważ Adam narzucał bardzo szybkie tempo jazdy. Dotknęłam jego ręki jednak on nie reagował. Czułam jak bardzo napięte są jego mięśnie w ręce. Żyła mocno pulsowała mu na szyi, a wzrok wbity był w czarny asfalt. Był wściekły. Po telefonie z komendy od razu postanowił wracać z urlopu do miasta. Kacper znów nabroił i domknęła go policja.
Jednak kiedy poczuł jak moja dłoń zaciska się coraz mocniej i zaczyna się pocić, spojrzał na mnie.

-Nie bój się. Ze mną jesteś.

-Adam proszę cię, to tylko droga. To nic ci nie da.

-Boisz się mnie?

-Ciebie nie,ale jedziesz za szybko. Nie wyrobisz na zakręcie i... Adam do cholery! Słuchasz mnie w ogóle!?

-Możesz się zamknąć?!

-Słucham?! - te słowa uderzyły mnie tak mocno, że zapomniałam jak się mówi. Tylko łza spłynęła mi po policzku. Hormony mi buzują... - Ała?

-Nie odzywaj się do mnie. Mało mam problemów?

-Rozumiem, że ja i nasza córka to dla ciebie problem tak? - dotknęłam swojego dużego brzucha i poczułam kolejne kopnięcie mojej córeczki. Mój brzuch delikatnie falował od wewnętrznych uderzeń.

-Nie to miałem na myśli, ale...

-Nie pogrążaj się bardziej. - oparłam się o szybę i podziwiałam przez nią szybko mijające obrazy. Czułam,że mimo moich próśb Adam nie zwolnił, a cały czas utrzymywał szybkie tempo jazdy. Denerwowało mnie to, bo domyśliłam się jak może się skończyć ta szarża. Czułam jak przyspiesza mi tętno,a oddech staje się niespokojny. Musiałam przymknąć na chwilę oczy aby spróbować uspokoić wewnętrzny niepokój, który powodował drgania wewnątrz całego ciała. Nie udawało się... Do tego nasza córeczka chyba zaczęła podzielać mój niepokój i wyraźnie zaczynała dawać mi do zrozumienia, że jej się to nie podoba. Strasznie się wierciła i kopała tak mocno ,i szybko jak tylko mogła.
Nie wiele już brakuje żebym mogła zobaczyć moją córkę na świecie. Ten dzień miałby być już za dwa tygodnie. Adam też się cieszył ja to wiem, czekał na naszą córeczkę tak mocno jak i ja, jednak dziś coś wyraźnie zepchnęło nas na drugi plan. Znów nieodpowiedzialny syn Adama wyprzedził prawdziwą rodzinę, którą miał stworzyć ze mną.

-Co ci jest?

-A co cię to może interesować?

-Nie bierz mnie pod włos. - dotknął mojej ręki.

-Patrz na drogę skoro ci się tak śpieszy.

-Widzę, że coś nie tak. Co jest?

-Gap się na drogę nie na mnie! - wrzasnęłam na niego ponieważ moje zdenerwowanie osiągnęło epicentrum. Spojrzał się na mnie szybko, a po chwili poczułam to-Ałłł...

-Co jest? Maria mów do mnie!

-Mała proszę cię nie teraz... - dotknęłam dłońmi napiętego brzucha i ignorując Adama przemówiłam do dziecka w brzuchu.

Historie oparte na kłamstwie || #SWK ||.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz