#Four

559 17 12
                                    

Wakacje pewnego roku pańskiego:
[Wrocław]

***
[Hubert Mostowiak]

(not. Pamiętacie go z książki 50 twarzy sprawiedliwych, w tym rozdziale wyjaśni się dlaczego jest identyczny jak Kuba Roguz)

Wbiegłem jak poparzony do stacji ratowników i gwałtownie zamknąłem za sobą drzwi, powodując ich głośnie trzaśnięcie.
Kiedy zdyszany ucieczką wszedłem do pomieszczenia głównego na blacie siedziała Anka, a w kuchni buszował Wiktor. Czułem na sobie ich poważne spojrzenia.

-Mocniej się nie dało? - zapytał ze stoickim spokojem mój przyszły szwagier i wrzucił łyżeczkę do pustego kubka.

-Dało, dało, ale po co denerwować wujka Górę.

-Co tym razem? - zapytał, dając mi do zrozumienia, że znów zachowałem się w jego oczach jak dziecko. Anka tylko pokiwała głową i zaśmiała się pod nosem,a potem wróciła do notowania czegoś w karcie. Nastała niezręczna cisza.

-Nic sensownego w sumie...

-To czemu znowu wpadłeś tu jak ogień , zdyszany jak po wyścigu wściekłych koni?

-Tak wyszło. Bawiłem się na dachu jednego bloku w podsłuchiwanie i sąsiad mnie dorwał. Ruszył na mnie z widłami! Musiałem spieprzyć!

-Historie jak z książki... Czy ty kiedyś wydoroślejesz?

-Kazali mi poszukać żony klienta to poszukałem tylko nie przewidziałem, że sąsiad jest bezrobotny i będzie z nudów chciał mi wbić widły w tyłek!

-W sumie... Szkoda, że udało ci się uciec.

-Co?! - Anka podniosła głowę i spojrzała z uśmiechem na Wiktora.

-Jeszcze takiego przypadku medycznego nie miałem i chętnie bym się takim zajął.

-Yyy wiesz co, ja mogę ci poszukać tego sąsiada, ale tobie wbije widły nie mi.

-Po co ci ta praca powiedz ty mi?

-Jak po co? Żeby siostra mi nie musiała wypominać, że musi mnie utrzymywać.-Anka podniosła głowę znad papierkowej roboty i spojrzała na mnie z troską.

-Nie wypominam ci przecież tylko sugeruje żebyś się wziął za robotę i spłacanie ze mną długów po rodzicach.

-Anka to nie są nasi rodzice! Dlaczego do cholery my musimy spłacać ich zobowiązania,a ich prawdziwe dzieci śmieją się nam w twarz i rozdzielają między sobą ich spadek?

-Hubert tłumaczyłam ci to już wiele razy.

-Tak jak ja tobie! Odnajdźmy naszych biologicznych rodziców! - na moje słowa Anka aż wdusiła długopis w stos kartek i spojrzała na mnie spod byka, takim wzrokiem, że przeszły mnie ciarki.

-Rozmawialiśmy o tym już! - syknęła na mnie przez zęby.

-Nie odpuszczę tego tematu! Dowiem się kim oni są i dlaczego nas zostawili!

Historie oparte na kłamstwie || #SWK ||.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz