#Twenty Five.

375 12 2
                                    

Cała historia kochani , którą wam opowiem zaczyna się w malowniczym Wrocławiu trzy lata temu.

Na ślubnym kobiercu stają Kuba Walczak i Paulina Wach. Już za kilka chwil ich wieloletni ,burzliwy związek ma zostać sformalizowany poprzez zawarcie związku małżeńskiego.

Ciało Jakuba zdobi granatowy trzyczęściowy garnitur w czerwoną kratkę. Pod nim natomiast znajduje się biała koszula ze spinkami na zakończeniach rękawów. Wachówna odziana jest zaś w długą sukienkę o odcieniu delikatnie łososiowym , która ma tiulowe dodatki na dolnej części. Na jej stopach założone są czarne wysokie szpilki ,a na głowie upięta stylowa fryzura. W jednej z dłoni trzyma bukiet kwiatów. W sali Urzędu Stanu Cywilnego znajdują się wszyscy zaproszeni przez parę młodą goście.

Po ceremonii cała ekipa przenosi się na pobliską salę plenerową,gdzie bawią się do białego rana.

- Trzy lata później -

- Paulina -

Pomyśleć ,że przez trzy lata moje życie zmienia się o 360 stopni. Niestety z dnia na dzień,z miesiąca na miesiąc aż w końcu z roku na rok było coraz gorzej ,a nie coraz lepiej. Okazało się , że Kuba nie jest wystarczająco dojrzały aby tworzyć trwały związek z kobietą inną niż Iza ,która mu na wszystko pozwalała. Coraz częściej zaczynałam dostrzegać jak wielki błąd popełniłam biorąc ślub z Kubą jeszcze zanim zdążyliśmy pożyć razem pod jednym dachem ,ale nie jako przyjaciółki ,a jako para. Szybko - bo już po roku - przekonałam się jaki naprawdę jest Kuba jeśli chodzi i relacje damsko - męskie. Wrócił prawdziwy Kuba. Leń i brudas żyjący w swoim świecie - świecie ,w którym wszystko co ma ładny tyłek i wygląda jak kobieta nadaje się do wybzykania. Oczywiście szybko dowiedziałam się o ekscesach męża ,ale nie chciałam tego kończyć - z jednego ,jedynego ,jedynącego powodu - Agata. Młoda związała się z Walczakiem na amen i nawet zaczęła mówić do niego "tato". Więc nie mając innego sensownego wyjścia jak "mieszkanie" z własnym mężem i bagażem jego ekscesów - o których myśli , że ja nie wiem - musiałam mieszkać z nim pod jednym dachem. Do czasu oczywiście. Sama okazałam się być mniej święta niż myślałam. Rok temu wdałam się w romans z kolegą z pracy - Jankiem. Oczywiście Kuba jest zbyt zaślepiony sobą aby połączyć kropki i odkryć mój związek. Prawda jest taka ,że to Janek od początku powinien zostać moim mężem - nawet jeśli miałabym brać z nim ślub po dwóch zaledwie miesiąc znajomości. Przy nim czuję się naprawdę jak kobieta. Dba o mnie ,rozpieszcza aż w końcu nocuje kiedy do Kuby wpadają te wszystkie "koleżanki". Nigdy nie chciałam być nie fair wobec Kuby ,w końcu był moim przyjacielem. Właśnie... I chyba nim powinien wtedy zostać. Jak to się w ogóle stało , że wyszłam za tego jełopa? Po prostu. Kiedy pierwszy raz spotkałam Janka bardzo źle go potraktowałam. Kiedy pierwszy raz się ze sobą przespaliśmy tak bardzo żałowałam tego co zrobiłam ,że nie umiałam dalej ciągnąć tego romansu. Czułam , że ta swobodna relacja przerodzi się w coś więcej - w miłość. Wcale się nie pomyliłam. Potem był drugi raz ,a ja poraz kolejny zmieszałam go z błotem i zrównałam z ziemią. Czułam się jeszcze gorzej niż za pierwszym razem. Wtedy postanowiłam,że muszę się odciąć ,zrobić coś co pozwoli mi nie wracać do tych feralnych zdarzeń. Uruchomiłam więc obietnice złożoną wiele lat temu Kubie - zostanę twoją żoną - rzuciłam kiedyś przy robocie ,a ten po kilku statycznych pytaniach zgodził się. Treść tej obietnicy brzmiała tak "jak będziemy tacy starzy i pomarszczeni to wyjdę za niego". Niestety przez własną głupotę i egoizm znacznie przyspieszyłam wykonanie tej obietnicy. Nie pomyślałam ,że Janek wcale nie jest na mnie zły ,że nie chce mnie zabić ,że nie chcę ukarać. Chciał mnie tak po prostu pokochać. Tak jak nie umie zrobić tego Kuba. Kiedy zaczęło się pieprzyć to wrócił do mnie obraz Kaszuby z dnia ceremonii - błagał mnie abym zrezygnowała. Rzuciła ten cholerny bukiet i uciekła z nim jak najdalej się da. Nie będę ukrywać,że kiedy na niego spojrzałam to chciałam to zrobić ,ale zdrowy rozsądek i wspomnienia spowodowały , że powiedziałam Kubie "tak". I tak właśnie zaczęła się i skończyła historia naszego ślubu i grobowej miłości. Kuba kochał mnie tak i owszem,ale jako przyjaciółkę ,nie docenił za to mnie jako kobietę. Tak więc kiedy zaczęło się walić pojawił się znów On. Przyszedł do mnie i tak po prostu omotał. Zakochałam się w nim bez opamiętania. Nie mogłam jednak się rozwieść. Obiecałam Agacie. Mimo wielkiego kryzysu w naszym małżeństwie udaje się mi dobrze grać przykładną matkę i idealną żonę. Czekam z utęsknieniem na moment w ,którym przez tego jełopa cała moja troska o rodzinę pryśnie jak bańka mydlana ,a Agatka spotka w progu naszej sypialni inną kobietę niż jej matka. Co by było jasne - mnie taki widok by nie zaskoczył szczególnie ,ale nią mocno by wstrząsnął i na zawsze przekreślił jej relacje z Kubą.
Ale to jeszcze nic...
Cała sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej cztery i pół miesiąca temu. Wtedy dowiedziałam się ,że za  niespełna siedem miesięcy zostanę matką. Kuba był wściekły. Wtedy zaczęło się moje małe wielkie piekło. Kuba stał się zaborczy i nieraz agresywny w stosunku do mnie. Poniżał mnie i często chamsko docinał. Wtedy pojawiał się Janek i zawsze pocieszał mnie jak tylko mógł. Kiedy dowiedział się ,że jestem z nim w ciąży - bo z Kubą było to nie możliwe ,ale skoro sam stwierdził,że to jego to nie chciałam go wyprowadzać z błędu dla dobra nas wszystkich - skakał wręcz z radości , którą przeplatał wraz z niepokojem. Nie wiedział w końcu co robił ze mną Kuba kiedy wracałam do domu. Bał się za każdym razem kiedy mnie zostawiał pod blokiem ,że już nie wrócę ,że Kuba się dowie ,że... Nie istotne. Właśnie miałam się zbierać - że niby do "koleżanki" o imieniu Julia ,ale tak naprawdę szłam do swojego kochanka ,a raczej powinnam powiedzieć prawdziwego męża. Pora była oczywista - starym schematem idąc ,dziś piątek weekendu początek,a co za tym idzie?  Dziś mojego męża odwiedzi Magda. Sąsiadka z piętra wyżej. Jutro zaś kiedy ja będę ciężko tyrać w robocie z rosnącym i często bolącym brzuchem i gromadką ludzi z komendy to do jaśnie pana zawita Liliana. Tak ,dobrze słyszycie! Ta Lilka! Współlokatorka Górskiej. Oczywiście Górska wie o tym ,ale nie żeby ją to zbytnio obchodziło. Szczęśliwie obie z Julią są dla mnie wsparciem i oparciem w tej cholernie trudnej i pogmatwanej sytuacji.

Historie oparte na kłamstwie || #SWK ||.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz