#Twenty Seven.

485 12 2
                                    

Warszawskie osiedle domków jednorodzinnych. Dom Jowity Kaweckiej. W środku Jowita ,gotuje obiad. Ktoś puka do drzwi. Kobieta o ciemnych włosach wyciera dłonie w ręcznik i idzie zobaczyć kto to.

- Jowita -

Jak zawsze kiedy byłam w trakcie jednej czynności musiała rozpocząć się druga. W tym wypadku było to zajęcie się niespodziewanym gościem. Dobrze wiedziałam ,że nie był to mój ojciec ,bo wszedłby sobie sam jak do siebie ,a dzieci mają klucze. Dzieci... Wtedy pomyślałam o mojej Ani. Nie było jej już od trzech dni,a ja chodzę po ścianach. Nie wiem gdzie jest ani co się z nią dzieje. Przepadła jak kamień w wodę. Jednak kiedy otworzyłam drzwi przeszły mnie same najgorsze myśli.

- Łucja? Co ty tu robisz?

- Tak mnie witasz?

- Nie ,wejdź. - kobieta do złudzenia podobna do mnie weszła do środka i rzuciła swoją torebkę w dal przed siebie. Odziwo zawsze trafia w to samo miejsce - na sofę w centralnej części pokoju. Zanim zdążyłam do niej dotrzeć ona już buszowała po kuchni. Krzątała się po niej i grzebała mi po szafach ,aż nie spadła jej na głowę półka.

- Ała! Kurwa mać!

- Co ty robisz?

- Obiad ci poprawiam. Ty tego próbowałaś? Ochydne.

- Nie musisz jeść jak ci nie smakuje. - powiedziałam z przekąsem i ułożyłam swoje dłonie na przeciwnych łokciach.

- Ty siebie widziałaś w lustrze?

- A co ze mną nie tak?

- Adam ci tak pozwala? Wyglądasz jak zwłoki.

- A ty jakbyś wyglądała jakby twoja córka zniknęła?!

- Pewnie tak samo ,ale ja bym za wszelką cenę nie chciała być sama i ściągnęła bym tu swoją siostrę. - teraz to ona wyrzuciła swoją urażoną dumę przede mną i z troską zajęła się obiadem.

- Nie chciałam ci zawracać głowy.

- Jak masz tak pieprzyć to lepiej nie mów nic.

- Łucja ...

- Co Łucja?! Co Łucja?! Jesteśmy rodziną ,a ty zachowujesz się jakbyś była sama!

- To nie tak!

- Jak? Ja rozumiem ,że to jest twoja córka ,ale masz rodzinę ,która chce ci pomóc! Doceń to w końcu!

- Łucja to nie jest takie proste.

- To jest proste tylko musisz to zrozumieć.

- Przyjechałaś tu żeby mi to powiedzieć czy wiesz coś więcej?

- Jowita... Nic nie wiem na temat Ani. Przyjechałam tu żeby cię wspierać. Skoro Wiktor nie potrafi być przy żadnej z nas to chociaż ja tu zostanę na jakiś czas.

- Ojciec jest u Darii?

- Nie. Wrócił do Wrocławia.

- Długo zostaniesz? - zapytałam z jakąś cichą nadzieją ,że powie ,że tak długo jak będzie potrzeba ,a z drugiej wiedziałam ,że ona też jest wysoko postawioną oficer i nie może sobie polemizować.

- Tak długo jak będzie konieczne.

- Co? - zszokowała mnie ,bo powiedziała dokładnie to co chciałam usłyszeć.

- To co słyszysz. Zostanę tu tak długo jak tylko będzie to konieczne.

- A co z Interpolem?

Historie oparte na kłamstwie || #SWK ||.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz