41; rozdział

355 18 37
                                    

10/10

xxx

-Cześć chłopcy- rzucił Louis, siadając na stole jurorskim.

Brendan spojrzał w jego stronę, lekko się uśmiechając. Ruszył na scenę, po drodze zgarniając mikrofon.

-Cześć Lou, co tak późno dzisiaj?- rzucił Harris, przytulając Tomlinsona.

-Byłem u mojego byłego- westchnął, rzucając okiem na Brendana. Obawiał się, że go trochę zdenerwuje. Słysząc jego słowa zagryzł wargę, mimo wszystko starał się tego nie pokazywać.

-Louis, dobrze, że jesteś - dołączył do nich Anthony.

-Którego?- zaśmiał się Dalton.

-Cześć- przytulił Russela- U Hazzy, do Zayna nie zdążyłem podejść bo mnie wkurzył- westchnął.

-Czym Cię wkurzył? - spytał, kiedy już odsunął się od szatyna.

-To... dosyć skomplikowane między nami- mruknął cicho.

-Co jest skomplikowane?

-Relacja między mną i Zaynem- przygryzł wargę.

Dalton, który podejrzewał, że między nim i Brendanem coś jest, spojrzał w kierunku chłopaka na scenie.

-A bardziej szczegółowo? Czy to jakaś tajemnica...

Murray przygotowywał się do zaśpiewania, chwilę po tym usłyszał pierwsze dźwięki melodii.

-Po prostu...- westchnął- Mamy z Zaynem sporo nie wyjaśnionych spraw i to mnie chyba męczy trochę.

-Tęsknisz za nim- zauważył Harris.

-Więc dlaczego ich nie wyjaśnicie sobie?

-Bo to trudne- mruknął- Nieprawda Dalton, między nami skończone...

-Wmawiasz to sobie... słychać w Twoim głosie coś jakby smutek na wspomnienie o nim

-Dużo razem przeszliśmy i tyle- mruknął.

-Jasne... - westchnął.

Brendan zaczął śpiewać. Wszystko co czuł przekładał na piosenkę, a słowa brzmiały tak delikatnie. Swoboda jaką odczuł na scenie pozwoliła mu pokazać prawdziwego i naturalnego siebie.

-Wy już śpiewaliście?- spytał.

-Tak- mruknął.

Anthony skinął głową. Brendan przymknął powieki, skupiając się na swoim zadaniu, a przede wszystkim tekście.

-Więc w sumie jesteście wolni- westchnął- lećcie odpocząć, na miasto czy coś. Tylko rano o 9 macie być trzeźwi, próba będzie ze mną, a wiecie, jaki jestem.

-Wybaczysz nam jeśli przyjdziemy odrobinę wstawieni - zaśmiał się Russell.

-Spadajcie zanim się rozmyślę- klepnął go w tyłek- Spóźnij się, a pożałujesz!

-Się robi szefuniu - śmiejąc się cicho, szybko się ewakuował. Dalton również szybko wyszedł. Louis natomiast z uśmiechem obserwował Murraya, który kilka chwil później skończył, spoglądając przed siebie. Trafił wzrokiem na Louisa, lekko się uśmiechnął.

-Brawo skarbie- zaśmiał się Louis, mrugając do niego.

Zadowolony z siebie, zszedł ze sceny, podchodząc do niego.

-Jak było? Dużo poprawek mnie czeka?

-Nawet nie, ale głos ci się załamał pod koniec. Jutro poćwiczymy- posłał mu uśmiech, kładąc mu dłonie na biodrach.

Goodbye Sunshine|| Zouis Instagram 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz