197; rozdział

209 22 0
                                    

17/20

Louis siedział na kanapie z laptopem na kolanach. Minął tydzień, powoli szykowali się do ślubu, który nadchodził wielkimi krokami. Ale było im ciężko, zbyt ciężko. Nie żyli ze sobą, a obok siebie, choć mieszkali razem.

Brendan w ciszy dosiadł się do narzeczonego. Musiał to zrobić, nie mógł tak dłużej żyć...

-Lou? - szepnął, próbując zwrócić jego uwagę.

-Hmm?- odłożył laptop. Przeglądał oferty turystyczne, gdzie mogli by się wybrać na kilka dni po ślubie. Wciągnął narzeczonego na kolana. Mimo wszystko bardzo go kochał.

Westchnął, spuszczając wzrok. Szatyn tak bardzo się starał, a on... chce po prostu go zostawić, jak zwykły dupek... wahał się czy powinien.

-Co się dzieje?- musnął ustami jego szyję.

-Przestań Lou, nie utrudniaj mi tego... - mruknął.

-Czego?- zdziwił się.

-Ja... - zaczął, biorąc głęboki wdech.

-Ty?

-Musimy się rozstać Louis - szepnął.

Zacisnął powieki.

-Dlaczego? Przez Nathana?

-Nie, przeze mnie Lou, zabiłem nasze dziecko, nie umiem żyć z tą myślą... odebrałem Ci szansę na szczęście, przeze mnie teraz do cholery płaczesz i cierpisz...

-Brendan nie mów tak- westchnął- Nie ty je zabiłeś i proszę przestań tak mówić, bo to mnie rani bardziej.

-Louis, ja muszę odejść, zniknąć, zasługujesz na kogoś lepszego...

Zacisnął powieki, po jego policzku spłynęła łza.

-Nie chcę cię stracić, ja tak bardzo cię kocham...

-Louis, za bardzo Cię ranię i przy okazji siebie... - szepnął.

-Nie chcesz już ze mną być?- szepnął.

-Chcę, ale ty też już mnie nie kochasz tak jak kiedyś Lou... widać to po Tobie, jest ktoś ważniejszy dla Ciebie...

-O czym ty mówisz? Kocham cię tak samo jak na początku,..

-Ale Zayna bardziej, myślisz, że nie widzę tego wszystkiego? Nie jestem ślepy Louis...

Westchnął.

-Ale mając wybór, wybrałem ciebie, wiesz?- mruknął- Nie odchodź Brendan...

-Louis, przestań... nie jesteś i nigdy nie będziesz ze mną szczęśliwy! - nie chciał się posuwać do najgorszego z możliwych sposobów.

-Byłem Brendan, jestem do cholery.

-Nie jesteś! Płaczesz, cierpisz, straciłeś dziecko... jak możesz kochać takiego potwora?!

-Wyobraź sobie, że kocham! Nie jesteś żadnym potworem, tylko dzięki tobie do cholery jakoś się trzymam!

-Louis przestań! Wróć do Zayna, kochasz go, on Ciebie też... ja zniknę, zapomnisz o mnie i wszystko będzie jak dawniej...

-Nie chcę o tobie zapomnieć do cholery!

-To lepiej zrób to...

-Nie kochasz mnie już, prawda?- szepnął- Nigdy mnie nie kochałeś...

-Masz rację, nie kocham Cię i nigdy tego nie robiłem... - kłamał. Serce pękało mu na widok chłopaka.

-Po co to wszystko zrobiłeś?- puścił go, zaciskając mocno powieki- Chciałeś mnie upokorzyć? Wygrać program?

-Nie wiem czemu to zrobiłem, nie chodziło mi o program...

-Najlepiej polecieć na pierdolone pieniądze i sławę, co?- prychnął- nie spodziewałem się tego po tobie, jesteś kurwa taki sam jak wszyscy- zepchnął go na kanapę i wstał, zabierając Freddiego. Ubrał mu szybko buciki, wziął jego bluzę. Sięgnął po swoją- Jak wrócę, ma cię tu kurwa nie być- wyszedł trzaskając drzwiami.

Rozpłakał się, to tak cholernie bolało, ale było jedyną słuszną decyzją... szybko poszedł do sypialni, zabierając swoją walizkę i pakując do niej ubrania.

Murray z tego wszystkiego nie zauważył, że zostawił swoją koszulkę między tymi Louisa. Ale w ostatniej chwili zgarnął bluzę szatyna. Uwielbiał ją, chciał mieć jakieś wspomnienie.

xxx

Louis po chwili był pod domem Harry'ego. Zadzwonił.Loczek otworzył, był jedynie w dresach.

-Louis? Co ty tutaj? Wchodź... - otworzył szerzej drzwi.

-Nie kochał mnie- wyszeptał. Nick, który przyszedł chwilę wcześniej do swojego chłopaka, widząc Lou w złym stanie, zabrał od niego synka i pozwolił chłopcom porozmawiać. Zajął się chłopcem w sypialni. Louis od razu się rozpłakał.

Nie pytając na razie o nic, przytulił go bardzo mocno, pozwalając na wszystko.

-Już... cichutko Lou, wszystko będzie dobrze - szepnął.

-Powiedział, że nigdy mnie nie kochał- wyszeptał, wtulając w jego ciało- Nigdy...

-Jak to Cię nie kochał? Jesteś pewien, że to powiedział?

-Tak- pociągnął nosem.

-Co za dupek... Nick miał rację co do niego, a ja go kurwa broniłem - mruknął, sam nie wierzył, że był tak naiwny.

-Nie kochał mnie...

Goodbye Sunshine|| Zouis Instagram 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz