125; rozdział

265 21 0
                                    

5/10

Louis stukał długopisem o biurko, wkurwiony.

Po chwili Malik zadzwonił do drzwi swojego byłego. Wiedział, że ten jest na niego zły... ale to nie jego wina, że wpadł na chłopca, który lubi zespół i chciał z nim zdjęcie

-Zaczekaj tu- mruknął w kierunku Brendana i poszedł otworzyć- No łaskawie- prychnął.

-Wybacz, to tylko kilka minut - mruknął.

Wciągnął go do środka i od razu przycisnął do ściany, wpijając w jego wargi. Korzystał z chwili nieobecności Brendana. Odwzajemnił pieszczotę, splatając dłonie za jego szyją. Docisnął go mocniej do ściany, podnosząc w górę. Jęknął cichutko, wplątując palce w kosmyki szatyna. Powoli go odstawił i odsunął się.

-Przyszedłbyś wcześniej, mielibyśmy więcej czasu- szepnął.

-Przepraszam Lou, nie mogłem odmówić mu tego zdjęcia... wiesz jaki był szczęśliwy? - odpowiedział równie cicho.

-Ale gdybyś był wcześniej, bylibyśmy sami- mruknął- Brendan był na jakichś zajęciach...

-Oh cholera, mogłeś pisać, że go nie ma... wpadłbym - westchnął.

-Lou?! Idziecie? - krzyknął z salony Murray.

-Liczyłem, że nie będę musiał- prychnął- Tak skarbie!

-No już - przysunął się bliżej i musnął jego szyję.

Westchnął zadowolony.

-Chodź już dzieciaku

-No dobrze... - mruknął.

Weszli do salonu, Louis od razu usiadł obok Brendana. Brunet wtulił się w ukochanego. Malik dołączył do nich, zajmując wolne miejsce.

-Więc?- westchnął Liam- co jest takiego ważnego?

-Chcieliśmy się z wami podzielić dobrą wiadomością... - zaczął.

-No mów już - poganiał go loczek. Louis objął go ciasno ramieniem, ale nie spuszczał oczu z Malika.

-Razem z Lou ustaliliśmy datę naszego ślubu - zgryzł wargę.

Mulat spojrzał zszokowany w oczy Tomlinsona.

-Wow, a konkretniej? - wypalił zadowolony Horan.

-To mnie zaskoczyliście - zaśmiał się Styles.

Zagryzł wargę.

-Konkretniej ósmego września, przyszłego roku - uśmiechnął się lekko Brendan.

Malik uśmiechnął się sztucznie. Zabolało, miał naprawdę niewiele czasu... albo uda mu się zdobyć Louisa, albo straci go na zawsze.

-Szybko z tym lecicie - zachichotał Irlandczyk.

-Chcemy, żeby nasz maluch wychowywał się w pełnej rodzinie- wtrącił Louis. Kiedy usłyszał płacz Freddiego, przeprosił i poszedł do synka.

-Uważamy to za dobrą decyzję - dodał.

-Ale... to chyba za szybko, no nie? - mruknął Harry.

-Może trochę, ale jesteśmy pewni swojej decyzji... - odpowiedział zdecydowanie.

Louis kołysał Freddiego w sypialni. Mulat przeprosił pozostałych, mówiąc, że musi do toalety. Odetchnął, gdy wyszedł z salonu, ruszając na poszukiwania Tomlinsona, zakończone sukcesem. Podszedł do niego, zagryzając wargę. Spojrzał na niego i westchnął.

Goodbye Sunshine|| Zouis Instagram 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz