Wczoraj dokładnie zaplanowałam sobie, jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień. Może to jest dziwne, ale za to praktyczne. Wstałam jakąś godzinę temu i wykąpałam się, umyłam włosy, a potem je jeszcze wysuszyłam. Następny w kolejce był makijaż, składał się tylko z tuszu do rzęs, odrobiny pudru i czerwonej pomadki, uwielbiam mieć podkreślone usta, bo uważam je za najlepszą część mojej twarzy, jak i mnie całej. Teraz najgorsze, czyli ubrania. Jest grudzień, a temperatura jest w okolicach jednego czy dwóch stopni. Później może się ociepli. Na pewno ubiorę czarne spodnie z wysokim stanem, do tego raczej zwykłą, przylegającą do ciała, białą bluzkę, która włożę w spodnie. Może nie będę wyglądać aż tak źle? Muszę zaraz wychodzić, bo się spóźnię, a tego naprawdę nie lubię. Szybko pobiegłam wyprostować włosy i byłam gotowa. Kiedy szłam do drzwi, wzięłam jeszcze mój płaszcz i torebkę. Na dole założyłam moje czarne botki, na wyższym obcasie i wyszłam z domu. Postanowiłam się przejść, bo nie jest to aż tak daleko. Może z pół godzinki piechotą, ale świeże powietrze to była jedyna rzecz jakiej teraz potrzebowałam, bo mój stres sięgał zenitu.
Kiedy doszłam na miejsce było jeszcze gorzej. Przez chwilę wahałam się czy wejść czy może wrócić do domu. Ostatecznie weszłam do środka, bo już więcej okazji do spędzenia całego dnia z siatkarzem, raczej nie będę miała. Nie raczej, a na pewno. Wczoraj dostałam wiadomość, że w pierwszej kolejności muszę podejść do pokoju numer dwa, gdzie dostanę przepustkę i wszystkie potrzebne informacje. Później skierowałam się do windy i pojechałam na czwarte piętro, do pokoju z numerem trzydzieści osiem. Tam miałam czekać na Fornala. Zbliżała się dziewiąta, a ja gapiłam się na te drzwi i zastanawiałam się czy wejść. Dla kogoś mogło to wyglądać dziwnie, ale miałam to gdzieś.
- Wchodzisz czy uciekasz? - usłyszałam męski głos przy moim uchu i o mało nie dostałam zawału. Przestraszyłam się mocno, dlatego szybko odwróciłam się, żeby zobaczyć kto to był. Przede mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha Tomek Fornal, który prawdopodobnie nabijał się ze mnie. On to robił na sto procent! - Przepraszam nie mogłem się powstrzymać. - niech przeprasza, ja mu tego nigdy nie wybaczę, jeszcze się zemszczę.
- O mało nie umarłam ze strachu, a ty mi mówisz, że nie mogłeś się powstrzymać? Mam chore serce nie mogę się denerwować, bo to się może dla mnie źle skończyć. - zaczęłam szybko oddychać, zamknęłam oczy i oparłam się o ścianę, jedną ręką chwytając się za serce.
- Co?! Chodź, tam są krzesełka, usiądziesz sobie, przyniosę ci trochę wody. - Fornal tak bardzo przejął się moim stanem, że chyba jemu będzie potrzebna pomoc. Ja już nie mogłam wytrzymać i zaczęłam się śmiać. - Czemu się śmiejesz? Zaraz, nie jesteś chora, prawda?
- Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. - dokładnie powtórzyłam jego słowa sprzed chwili i dalej się śmiałam. Może powód nie był zabawny, ale to była taka moja mała zemsta za to, że mnie przestraszył. - Amelia Woźniak. - przedstawiłam się i podałam mu rękę, którą po chwili uścisnął.
- Tomek Fornal, ale to chyba wiesz. - przez chwilę zapanowała między nami cisza, którą przerwał siatkarz. - Jadłaś śniadanie?- kiwnęłam głową na nie i dopiero wtedy sobie to uświadomiłam. - Świetnie. Znajomy polecił mi fajną kawiarenkę, gdzie serwują pyszne żarcie. - wyszliśmy z budynku i pojechaliśmy do kawiarnii. Znałam ją, bo zawsze właśnie tutaj przychodziłam z Karoliną. Po przekroczeniu progu od razu zostałam zauważona przez kelnera, który był moim dobrym znajomym. Jest studentem medycyny, a tutaj sobie dorabia. Od zawsze jest zakochany w Karolci, ale ona udaje, że tego nie widzi. - Dlaczego ten gościu się tak do ciebie uśmiecha?
- To mój dobry znajomy. Jestem tu co najmniej dwa razy w tygodniu. Faktycznie mają tu dobre żarcie. - mrugnęłam do niego i potwierdziłam tylko słowa jego kumpla. Szczerze mówiąc to ja też bym ją poleciła. Usiedliśmy przy wolnym stoliku i wzięliśmy się za wybieranie naszego zamówienia.
- Skoro tak często tu bywasz, to polecasz coś?
- Wiem, że jesteśmy na śniadaniu, ale nie możesz stąd wyjść, dopóki nie zjesz szarlotki. Jest wyśmienita i jeszcze nikt złego słowa o niej nie powiedział. - to jest pierwszy i ostatni powód, dla którego przychodzę tu tak często. Naprawdę nie jadłam lepszej, nie wiem czy mają jakiś specjalny przepis czy co, ale to nie jest ważne. Efeky końcowy to niebo w gębie.
- Co dla państwa podać? - przyszedł Michał, żeby wziąć nasze zamówienie. Spojrzałam na Fornala, a on jakby czytał mi w myślach, bo tylko kiwnął głową.
- Przynieś nam coś dobrego na śniadanie i jakąś herbatkę. - poszedł już, a mi się jeszcze o czymś przypomniało. - Michaś! Zapakuj jeszcze szarlotkę na wynos! - krzyknęłam do niego, chłopak w odpowiedzi wystawił kciuka do góry, że zrozumiał.
- Po szkole masz zamiar kontynuować grę w siatkówkę? - bardzo zaskoczyło mnie jego pytanie. W formularzu konkursowym nie przesyłałam żadnych informacji o tym, że gram.
- Skąd wiesz? Nie wspominałam o tym.
- Byłem przedwczoraj na meczu z trenerem Nawrockim. - nie widziałam go na trybunach, chociaż jakoś specjalnie się nie rozglądałam. Zresztą trener też nie mówił, że przyszedł sam.
- Po szkole mam zamiar iść na studia związane z dziennikarstwem. Nie myślałam nawet o tym, żeby zawodowo grać w siatkówkę. Poza tym, nie trenuję od dziecka, grywam tylko w liceum i trochę w gimnazjum. Nie jestem odpowiednio przygotowana. - przecież jeśli chodzi o sport to do takich rzeczy trzeba już trenować od małego. Ja nigdy nie pchałam się do sportu.
- Warto marnować taki talent? - wzruszyłam ramionami. Był tylko na jednym meczu, więc skąd może mieć pewność, że dobrze mi idzie? Może to był taki jednorazowy przypływ mocy. - Teraz zmieniam temat. Jaki plan na dziś?
- Świetnie, że pytasz. Na początku w ogóle nie myślałam, że wygram i nic nie zaplanowałam. Dopiero wczoraj tak na szybko coś wymyśliłam. - sięgnęłam po torebkę i wyciągnęłam karteczkę, na której było wszystko rozpisane.
- Naprawdę rozpisałaś nam plan dnia? Pokaż to. - wyciągnął rękę i podałam mu papier. Nie było tam nic wymyślnego, ale przynajmniej coś zaplanowałam. Czytał to i czytał, a kiedy już skończył podarł go. Tak po prostu zniszczył moją pracę. Siedziałam nad tym aż dziesięć minut. - Poczytałem, posprawdzałem i możemy iść na mecz koszykówki.
- Co?! Oszalałeś?!
-vA nie chcesz iść? - że co proszę?
- Oczywiście, że chcę. Ale skąd masz bilety? Sprawdzałam nie dawno i już wszystkie były wyprzedane. - kiedy już przekonałam mojego tatę, żeby ze mną poszedł to okazało się, że nie ma biletów i cały mój plan poszedł się walić.
- Mój dobry znajomy gra i tak się złożyło, że miał dwa bilety.
- Dziękuję. Czyli dzisiaj spełni się moje kolejne marzenie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do siebie.
- Kolejne?
- Zachowujesz się jakbyś się nie domyślał. Spotkałam się z jednym z lepszych polskich siatkarzy. To już coś. Takie rzeczy nie zdarzają się codziennie. Z resztą nie myśl sobie, że twoje ego jest teraz wyższe, bo przed tobą był jeszcze Kubiak i Piechocki. - specjalnie to powiedziałam, żeby poczuł, że jest trzecią opcją. Smutne, ale prawdziwe.
- Zapamiętam to sobie. - pokiwał mi palcem przed nosem jak małemu dziecku, co z tego, że między nami są tylko dwa lata różnicy. Nasze śniadanko było już przed nami i zaczęliśmy je jeść.
- Zanim na mecz, to najpierw pójdziemy po sukienkę na studniówkę. Pomożesz mi wybrać. - spojrzałam na niego, a on wyglądał na tak przerażonego, że nie wiem czy nie będę musiała wzywać karetki, żeby coś z nim zrobili, bo cały zbladł. - Spokojnie, nie jestem wybredna. - uśmiechnęłam się jeszcze i kontynuowałam jedzenie. Tomek po chwili zrobił to samo, ale dopiero jak doszedł do siebie.
CZYTASZ
Wywiad · Tomasz Fornal
FanfictionJeden konkurs zmienia JEJ życie. Jedno spotkanie zmienia JEGO życie. ----- ONA pokochała jego. ON pokochał ją. ----- Czym jest miłość, w świecie pełnym kłamstw? Czym jest zaufanie, w świecie pełnym tajemnic? Czym jest zrozumienie, w świecie pełnym n...