Rozdział 23

3.8K 142 10
                                    

- Mamo, błagam cię. Dlaczego nie poszłaś do pracy? - czekałam właśnie na Tomka, a moja kochana rodzicielka postanowiła wziąć sobie wolne, żeby tylko zrobić mi na złość. Zachowuje się jakbym pierwszy raz do domu przyprowadziła chłopaka.

- Bo chciałam się przywitać z zięciem. - ojciec jej o nim nagadał, to chce go bliżej poznać, wiadomo. Pomińmy fakt, że w jakiś sposób wie, że jestem z Fornalem.

- Mamo... - już miała coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. No to teraz się zacznie. Oczywiście wyprzedziła mnie i poszła otworzyć mu drzwi. A co ja mogłam na to poradzić. Czekałam aż przyjdą. - Hej! - kiedy tylko go zobaczyłam, od razu do niego pobiegłam i mocno go przytuliłam. Tęskniłam za nim i to bardzo. Najgorzej jednak było w szkole. Cały czas widziałam Karolę na korytarzu, ale nie podeszłam do niej. Cały mój wolny czas spędzałam z dziewczynami z drużyny.

- Cześć. Gotowa?

- Już jedziecie? - mama wydawała się być smutna, ale ja wiem, że chciała go po prostu sprawdzić. Ona jest gorsza od mojego taty, nie żartuję.

- Mamy rezerwację w knajpie. - coś wspominał o tym, ale nie do końca wiedziałam, o co dokładnie może chodzić. Przyznam, że byłam wtedy zmęczona po całym dniu w szkole, a wieczorem uczyłam się jeszcze do sprawdzianu.

- No dobrze, ale następnym razem, tak łatwo wam się nie uda.

- Jasne mamo. Możemy jechać. - podałam siatkarzowi moją torbę z ciuchami i innymi niezbędnymi rzeczami, po czym zaczęliśmy iść w kierunku drzwi. - Stop! Pamiętaj, żeby przed meczem kupić koszulkę z twoim numerem i nazwiskiem.

- Jasne. Jak chcesz mogę ci nawet oddać swoją.

- No chyba nie. - powiedziałam kiedy już wsiedliśmy do auta.

- Dlaczego? Wiesz ile osób marzy o niej? - on mi robi specjalnie na złość. Zemszczę się na nim.

- Nie musisz mi przypominać, o tych wszystkich twoich fankach.

- Jesteś zazdrosna?

- Nie?

- Jesteś. - nie odpowiedziałam mu, tylko odwróciłam głowę w stronę okna. - Nie wierzę... Nie masz o co być zazdrosna. Żadna nie dorównuje ci do pięt.

- Na którą ta rezerwacja?

- Na 18. Będzie jeszcze Michał z Ewą. - super. Wreszcie będę miała okazję z nią dłużej pogadać, bo na sylwestrze nie była za bardzo rozmowna. - Jakie plany na jutro? Rano lecę tylko na półtora godziny na trening. Chcesz jechać ze mną?

- Poważnie?

- No, poznasz chłopaków, Dejana. - nie musiał o nim wspominać. To, że go uwielbiam, to jedno, a to, że jest przystojny to druga sprawa. - Potem skoczymy na jakiś obiad.

- Brzmi dobrze.

- Mam nadzieję, że się nie zanudzisz na śmierć.

- Z tobą? Nigdy. - staliśmy na światłach, więc szybko pocałowałam go w usta. Wcześniej nie mieliśmy na to okazji, bo nie chciałam tego robić przy mamie. I nie chodziło o to, że się będę krępować, nie, ja po prostu nie mogłam dać jej żadnych powodów do rozpoczęcia planowania naszego wesela. A ona byłaby w stanie to zrobić.

- Nie byłem pewny, czy będziesz chciała spać w gościnnym czy ze mną. - niby miał uśmiech na twarzy, ale było widać, że nie wiedział jak mi to powiedzieć, albo tym bardziej zapytać.

- Miałabym zrezygnować z darmowego kaloryfera? - prawda jest po prostu taka, że ja muszę byś obok niego, ja tego potrzebuję i on też.

- To dobrze.

- Dobrze? Dlaczego?

- Bo lubię kiedy jesteś blisko mnie. - położył dłoń na moim udzie i szeroko się do mnie uśmiechnął. I właśnie dla takich chwil jak ta, warto było rezygnować z innych rzeczy.

Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy, co jakiś czas posyłając sobie uśmiechy. Zdarzyło nam się też coś zaśpiewać, albo raczej wykrzyczeć. No ale przynajmniej wiem, że żadne z nas nie ma talentu muzycznego. Tomek potrafii grać na trąbce czy na czymś tam, ale powiedział, że nigdy mi nie pokaże. Nie to nie.

Siatkarz zaparkował na jednym z wolnych miejsc, po czym wziął moją torbę i poszliśmy w kierunku jego mieszkania. Byłam tam tylko raz, w dodatku wieczorem, więc do końca nie widziałam jak wygląda okolica. Całkiem tu przytulnie i przede wszystkim cicho. Może to złe określenie... Spokojnie, to pasuje idealnie. No więc weszliśmy do środka i po dojechaniu na odpowiednie piętro, poszliśmy do jego drzwi. Zanim znalazł klucze minęło jakieś pięć minut, ale lepsze krótkie czekanie niż długie, prawda? To jest chyba oczywiste.

- Zapraszam. - przepuścił mnie pierwszą w drzwiach, za co podziękowałam uśmiechem. Może nie wygląda, ale prawdziwy z niego gentleman. - Coś do picia?

- Nie, dzięki. - rozebrałam się z płaszcza i powiesiłam go na wolnym wieszaku. Pierwsze co zrobiłam, to skierowałam się do tej ściany ze zdjęciami. Wiedziałam, że Tomek powiesił nowe, bo mi o tym mówił. Tylko, że nie spodziewałam się, że będą tam też zdjęcia ze mną. Jedno z naszego wypadu na kręgle, drugie z dnia, kiedy byliśmy na łyżwach no i oczywiście z sylwestra jest pełno. - Skąd masz to zdjęcie?- wskazałam na fotografię, która przedstawiała mnie i siatkarza, stojących na dachu, przytulających się w czasie, kiedy oglądaliśmy gwiazdy. To było już pod koniec noworocznej imprezy. Nie wiedziałam, że ktoś poszedł za nami i zrobił zdjęcie. Aczkolwiek muszę mu podziękować, bo to piękne zdjęcie.

- Kochan mi przysłał, podobno Ola poszła za nami. - no tak, mogłam się spodziewać, że to będzie ona. Jest szalona, ale w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa. - Wiedziałem, że ci się spodoba. Byłem tego pewny, dlatego wywołałem też dla ciebie. - Zniknął na chwilę, żeby wrócić z ramką do zdjęcia, z tą właśnie fotografią. Nawet zawiązał czerwoną wstążkę, trochę nieudolnie, ale chęci są najważniejsze.

- Dziękuję. - chwyciłam prezent i mocno przytuliłam Tomka. Ja wiem, że nie znamy się długo. Ja wiem, że nie jesteśmy razem długo. Ale wiem, że to coś wyjątkowego. - Ile mamy czasu?

- Dwie godzinki. - nic nie odpowiadając pobiegłam na kanapę i położyłam się. Byłam tak bardzo nie wyspana, że musiałam choć chwilkę odpocząć. - Jak jesteś zmęczona, to możemy przełożyć tą kolację.

-Nie. Po prostu połóż się tu ze mną i pogłaszcz mnie po pleckach. - Fornal umiejscowił się obok mnie, a że kanapa była trochę za mała to prawie spadł.

- Zejdź na chwilę.- posłuchałam go, bo nie miałam siły ani ochoty się z nim kłócić. On położył się na plecach i kazał mi, położyć się na nim.

- Chcesz żebym cię zgniotła? - nie powiedziałam tego w formie żartu. Byłam świadoma swojego wzrostu i wagi. Kiedyś się ze mnie śmiali, ale nauczyłam się to wykorzystywać jako swój atut. I na razie mi się udaje.

- Oszalałaś? Tak czy siak za mało ważysz w stosunku do swojego wzrostu.

- Co? Skąd wiesz? - kiedy ostatni raz byłam na wizycie u lekarza, usłyszałam to samo. Ja jednak uważam, że tak jak teraz jest, jest dobrze.

- Nie jestem ślepy. Dalej.

- Wróżbita. - powiedziałam to tak cicho, żeby Tomek nie usłyszał. - Robię to na twoją odpowiedzialność. - zrobiłam to co mi kazał i zamknęłam oczy. Wiem, że Tomek jest umięśniony i te mięśnie wynikają z jego ciężkich treningów, ale nie myślałam, że będzie w stanie bez problemu oddychać, ze mną, napierającą na jego ciało. Zachowywał się tak, jakbym dla niego nic nie ważyła. Już chciałam zasypiać, ale poczułam, że mi zimno. - Masz tu jakiś koc? - sięgnął tylko ręką i już byłam przykryta. Naprawdę jestem marudna jak jestem zmęczona. - Przepraszam.

- Za co?

- Że tak marudzę i ciągle wymyślam coś nowego. - on będzie miał ze mną przejebane. Mówię poważnie.

- Nie przepraszaj. Cieszę się, że mogę cię uszczęśliwić.

- Zacząłeś to robić już od naszego pierwszego spotkania. Dziękuję. - pocałował mnie w czoło, co według mnie, było bardzo urocze. Taki chłopak to cud i nikt nie powie, że nie. Dlatego kocham go całym sercem.

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz