Rozdział 33

2.9K 123 10
                                    

Minęły już trzy dni od mojego wtorkowego incydentu. Mama, od razu jak zemdlałam, wezwała pogotowie i dwa dni spędziłam w szpitalu pod obserwacją. Nic się tam nie działo. Omdlenie się nie powtórzyło, a kołatanie serca ustało. Tyle plusów jeśli chodzi o tą sytuację. Teraz przejdźmy do tej gorszej części. Rodzice stali się bardziej opiekuńczy i musiałam nieźle negocjować, żeby zgodzili się na mój dzisiejszy wyjazd. Postawili mi jeden warunek. Muszę powiedzieć Tomkowi. Wiedzą jak bardzo chciałam to przed nim ukryć, a teraz już nie mam jak.

Do szkoły dzisiaj nie szłam, bo mama chciała mnie jeszcze zatrzymać w domu. Sama poszła do pracy, więc nie widziałam żadnego sensu jej decyzji.

Pół dnia spędziłam na robieniu niczego, a drugie pół pakowałam się na weekend w Olsztynie. Wczoraj rozmawiałam z Olą, podobno Kuba był u niej już od środy, co mnie zdziwiło, bo przecież wciąż ma treningi. No ale jak się później okazało, miał mały problem z plecami i trener dał mu wolne, jeśli mogę to tak nazwać. Nie wiem na ile to była prawda, ale to jego sprawa.

Po usłyszeniu dzwonka do drzwi, szybko pobiegłam, żeby otworzyć.

- Cześć. Wejdź. - zamknęłam drzwi i udałam się na górę po walizkę. Nie pomyślałam, żeby poprosić o to Tomka, zresztą to tylko dwa dni i nie wzięłam aż tak dużo ubrań.

- Oszalałaś? Mogłaś mnie zawołać. - mogłam, ale tego nie zrobiłam. Było minęło. - Jedziemy?

- Jedziemy. - to oczywiste, że nic mu nie powiem. Nie jestem na tyle głupia, żeby to zrobić, ale z drugiej strony oszukałam rodziców.

- Amela. Co jest grane? - cholera. Zauważył coś? Niemożliwe.

- Nic. - co ja wyprawiam? Czemu idę w to dalej? Powinnam mu od razu powiedzieć. A teraz nie dość, że okłamuję rodziców, to jeszcze jego.

- Nie kłam.

- Naprawdę wszystko jest w porządku. - tylko czasem mam wrażenie, że moje serce mnie wykończy.

- Jak chcesz. - super. To miał być miły weekend, a Tomek mi tu fochy strzela. Tylko o co ja mam do niego pretensje? Bo się martwi? 

Przed nami była długa droga. Jechaliśmy autem, a nie pociągiem. To był mój pomysł, bo nienawidzę tego środka transportu. No, a Fornal jak to Fornal, zgodził się. Mam nadzieję, że przez te dwa dni wszystko wróci do normy, a ja muszę naprawdę uważać, bo nie chcę żeby siatkarz i nasi znajomi byli świadkami mojego możliwego ataku.

Po godzinie jazdy musiałam przerwać tę ciszę. Nie mogłam znieść tej chorej atmosfery jaka teraz była między nami.

- Tomek. Przepraszam.

- Za co? - sama nie wiem za co. Chociaż powinnam, skoro czuję się winna. Wziął głębszy wdech i kontynuował, jednocześnie patrząc na drogę. - Martwię się, bo coś się z tobą dzieje od tygodnia.

- Nie musisz.

- Amelia. To tak nie działa. To, że mi tak powiesz, nie sprawi, że to zrobię. - a co mam do cholery zrobić?! Jemu jest ciężko, bo nic nie wie, a mi jest jeszcze ciężej, bo mu tego nie mówię. I nie powiem. We wtorek są testy, po nich wszystko wróci do normy i zapomnimy o sprawie. Będzie tak jak przez kilka ostatnich lat.

- Wiem. Zaufaj mi. - spojrzał na mnie przelotnie i westchnął.

- Postaram się.

Wiem, że dużo od niego wymagam. Wiem, że jest mu ciężko. Wiem, że to się nie skończy dobrze. Wszystko to wiedziałam, ale i tak wolałam zostać pieprzoną egoistką i nie mówić mu o tym. Jest szansa, że się nie dowie.

*****

Do Olsztyna zajechaliśmy koło siedemnastej. Kuba i Ola już na nas czekali z otwartymi ramionami. Dosłownie. Coś czuję, że ten weekend nie skończy się dobrze.

- Dłużej się nie dało? - czasem mam wrażenie, że Kochan non stop narzeka. Nie wiem, może to tylko ja tak myślę.

- Ale się za tobą stęskniłam. - dziewczyna Kochanowskiego całkowicie zignorowała jego słowa i podeszła do mnie, żeby mnie przytulić.

- Ze mną nigdy się tak nie witasz. - a nie mówiłam, że wciąż narzeka?

- Bo ty jesteś jak wrzód na tyłku.

Nasi siatkarze wzięli walizki, a Ola zaczęła prowadzić nas do pokoju gościnnego. Z tego co wiem, to Fornal nigdy tu nie był. Przynajmniej mam towarzyszą i nie jestem sama w nowym miejscu.

- Tomek? - chłopak spojrzał na mnie i zajął miejsce obok na łóżku. - Tak sobie myślę, że może za szybko to wszystko się dzieje. Znamy się tylko dwa miesiące.

- Julii wystarczył jeden dzień, żeby zakochać się w Romeo. - zaśmiałam się z przykładu jaki przywołał. No błagam... Siatkarz, dwa metry wzrostu i zaczyna mi tu mówić o jednym z największych dramatów w literaturze. - Spójrz na mnie. - zrobiłam o co prosił i podniosłam głowę, żeby patrzeć mu w oczy. - Kocham cię i nic tego nie zmieni. Nawet czas. Znamy się krótko, ale ja ciebie nie wlokę od razu przed ołtarz. Zrozum to. Cieszmy się tym co mamy teraz i korzystajmy z tego.

- Masz rację.

- No wiem. - zaśmiał się, a ja go lekko z pięści uderzyłam w ramię. - Chodźmy już do nich. - wstał z łóżka, ale ja go z powrotem przyciągnęłam i mocno pocałowałam. Potrzebowałam tego tak, jak człowiek potrzebuje tlenu.

- Teraz możemy iść. - złapaliśmy się za ręce i poszliśmy do salonu, gdzie czekali na nas.

- Nawet nie chcę wiedzieć, co wy tyle czasu robiliście w tym pokoju. - podniósł ręce do góry, a wszyscy dookoła się z niego zaśmiali.

- I bardzo dobrze.

Cała nasza czwórka usiadła razem w salonie i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Myślałam, że będzie jakoś sztywno, ale się pomyliłam. Kiedy skończyliśmy jeden temat, od razu pojawiał się następny.

- Ja i Amela idziemy robić jedzenie, a wy... Wy zajmijcie się czymś. - machnęła na nich ręką, a my poszłyśmy do kuchni, żeby zrobić kolację. - No w końcu mamy chwilę na ploteczki.

Wiedziałam, że za tą kolacją kryje się drugie dno.

- Nie wiem czy jest o czym rozmawiać.

- A może opowiesz o studniówce? - skąd ona to wszystko wie? Jestem pewna, że Tomek i Kuba rozmawiają często i są to plotki. Nawet czytałam, że to mężczyźni plotkują częściej niż kobiety.

- Było świetnie. Tomek wyglądał zajebiście. Poczekaj! Mam zdjęcia w telefonie. - szybko pobiegłam po moją torebkę, gdzie miałam telefon. Dopiero po powrocie do kuchni, gdzie czekała na mnie Ola, przypomniałam sobie, że nie mogę się za bardzo męczyć. Nie chcę, żeby byli świadkami mojego ataku.

- W porządku?

- Tak.- szybko się do niej uśmiechnęłam i próbowałam unormować oddech.- Zdjęcia.

Podałam jej komórkę, a ta zaczęła przeglądać. To były zdjęcia, które są wszystkimi z imprezy i jeszcze nie zdążyli ich posegregować klasami.

- O ja pierdole. - dziewczyna wystawiła mój telefon w moją stronę, a ja zauważyłam zdjęcie, które przedstawiało mnie i Tomka podczas tańca. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że patrzyliśmy sobie prosto w oczy i oboje byliśmy uśmiechnięci. To zdjęcie było piękne. - Jest naprawdę zajebiste.

- Kiedyś muszę je wszystkie przejrzeć i wywołać.

Na kolację Ola zrobiła zapiekankę z kalafiora, a ja tylko jej pomagałam. Nakryłam do stołu, a dziewczyna zawołała chłopaków.

- Dlaczego gotujesz tylko kiedy mamy gości? Co ze mną?

- Przecież nie mieszkamy razem. Widzimy się tylko raz w miesiącu Kuba.

- Przecież cztery godziny to nie dużo. - wiem, że Tomek powiedział to, żeby zrobić im na złość.

- Zamknij się.

Oby tak wesoło było przez cały weekend.

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz