Jeśli szczęściem mogę nazwać mojego chłopaka, to tak, to musi być to. Gdy tylko jest w zasięgu mojego wzroku moje serce zaczyna szybciej bić, a na twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Nie było chwili, żebym o nim nie myślała, a każdy dzień spędzony bez niego był stracony. Przy nim czułam, że żyję pełnią życia.
- Idziemy jutro do naszej kawiarenki? - zapytałam Karolinę, kiedy byłyśmy na szkolnej stołówce.
- Możemy. - otworzyłam pudełko z sałatką i zaczęłam jeść. Przez jakiś czas musiałam przestrzegać diety, przez to cholerne serce. Trochę lipa, ale co ja na to poradzę? - Kiedy macie jakiś mecz? Chętnie przyjdę z Michałem.
- Ósmy luty. Zapraszam.
- A ty w ogóle możesz grać? - tak naprawdę to nie pytałam lekarza o pozwolenie na mecz. Na najbliższej wizycie się dowiem. Oby wyraził zgodę. - Amelia...
- Karola jest ok. Nie martwicie się. Denerwuje mnie to. - nie lubiłam zrzucać na innych swoich problemów. Nie jestem już dzieckiem i sama potrafię o siebie zadbać.
- Przepraszam. - nie chciałam na nią naskoczyć, ale to mnie naprawdę irytowało. - Może wybierzmy się na jakiś mecz do Torwaru? Jak kiedyś.
- Poważnie? - energicznie pokiwała głowa, a ja wciąż byłam lekko zaskoczona tym pytaniem. - Drugiego lutego gra Radom w Warszawie. Możemy pójść. - ja szłam na pewno, mam już bilet, więc dla niej też mogę załatwić.
- Super! W końcu poznam Brizarda! - moja przyjaciółka miała niezłego fioła na punkcie reprezentacji Francji, a młody i przystojny rozgrywający ONICO wcale nie ułatwiał sprawy. No ale o gustach się nie dyskutuje. - Bo poznam prawda?
- Postaram się. Załatwię ci, żebyś mogła z nim pogadać. - puściłam jej oczko i wstałam od stolika, żeby wyrzucić opakowanie po sałatce.
Wtedy zadzwonił dzwonek oznaczający koniec przerwy. Szybko pomachałam Karolinie i wyszłam z pomieszczenia, żeby dostać się do sali, która znajdowała się po drugiej stronie szkoły. Miałam teraz lekcję matematyki, a pani nie lubiła jak ktoś się spóźniał. Ona nawet mnie nie lubiła. Włączyłam piąty bieg i sprintem udałam się do sali. Niestety z parteru musiałam wspiąć się na drugie piętro.
Szybko wbiegałam po schodach, aż w pewnym momencie poczułam ucisk w klatce piersiowej. Bolało mnie to niemiłosiernie. Zatrzymałam się i zgięłam w pół, by po chwili usiąść na schodach i oprzeć głowę o barierkę. Do tego czasu było w porządku i akurat dzisiaj musiało się spierdolić.
Siedziałam jakieś pięć minut, dopóki nie unormowałam oddechu. Wstałam i powoli weszłam po schodach, żeby ta sytuacja się nie powtórzyła.- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. - byłam pewna, że kobieta mi nie daruje. Ona już taka jest.
- Ame- chciała krzyknąć, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Jej wyraz twarzy złagodniał, co mnie zaskoczyło. - Czemu jesteś taka blada?
- Nie wyspałam się. - małe kłamstwo, w które uwierzy. Bo uwierzy, prawda?
- Dobra, siadaj.
Usiadłam w mojej ławce pod oknem i się rozpakowałam. Na lekcji byłam myślami w innym miejscu. Ale co mnie kolejny raz zaskoczyło to to, że nauczycielka, która na każdej lekcji się na mnie wyżywała, teraz dała mi spokój.
Po matematyce miałam już tylko język polski i to był na dzisiaj koniec lekcji. Miałam mieć jeszcze dwie godziny WOSu, ale nauczyciel załapał jakieś choróbsko.
Dźwięk dzwonka szkolnego to było jedyne na co teraz czekałam. Wyszłam szybko z sali i poszłam do szatni po kurtkę. Kiedy już wychodziłam ze szkoły wpadłam na Franka.
CZYTASZ
Wywiad · Tomasz Fornal
FanfictionJeden konkurs zmienia JEJ życie. Jedno spotkanie zmienia JEGO życie. ----- ONA pokochała jego. ON pokochał ją. ----- Czym jest miłość, w świecie pełnym kłamstw? Czym jest zaufanie, w świecie pełnym tajemnic? Czym jest zrozumienie, w świecie pełnym n...