Rozdział 14

3.8K 148 19
                                    

3/3 maratonu

- Amela?

- Martyna, hej. - dziewczyna Janka. - Nie zauważyłam cię. Przepraszam.

- Może nie znamy się za dobrze, ale widzę, że coś się stało. Chcesz pogadać? - zaproponowała, a ja uznałam, że skoro ona żyje w tym całym siatkarskim świecie, to mi coś poradzi, zresztą jest dziewczyną i tylko ona może mi teraz pomóc.

- Naprawdę chcesz słuchać problemów małolaty?

- Nie przesadzaj. Chodź, tu jest taka fajna kawiarenka. - wskazała na miejsce, z którego przed sekundą wyszłam. Wolałabym tam nie wchodzić, tym bardziej, że nie widziałam, żeby Karolina wychodziła.

- A może pójdziemy do tej? - pokazałam na lokal, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. Ona chce mi pomóc, a ja jeszcze wybrzydzam.

- Pewnie, nie ma problemu. - przeszłyśmy szybko przez mało ruchliwą ulicę i weszłyśmy do środka. Szczerze mówiąc, to wcześniej tu nie byłam, bo chodziłam tylko do tamtej, co chyba było błędem. Kawiarnia była utrzymana w bardzo jasnych kolorach, przeważał tu pastelowy niebieski i biały. Wyglądała przytulnie, a głównym smakołykiem były babaczki. - Słucham. - powiedziała, kiedy już usiadłyśmy i złożyłyśmy zamówienie.

- Pokłóciłam się z przyjaciółką i nie bardzo wiem czyja to była wina. - taka była prawda, nie wiem czy to ja zawiniłam, czy Karolina.

- A o co dokładnie poszło?

- Na początku myślałam, że o Tomka, ale tu chyba chodzi o coś większego.

- Robi się ciekawie. Mów wszystko, znajdziemy rozwiązanie. - dzięki temu, zyskałam kolejną osobę, której mogę powierzyć swoje problemy. Każdy potrzebuje takiego kogoś, bo sam sobie nie da rady.

- Zaczęło się, kiedy powiedziałam jej o Tomku i o meczu, na który mnie zaprosił. To było wczoraj i uznałam, że dzisiaj zrobię sobie dzień wolny od szkoły. Ona na mnie naskoczyła, że przez moje ciągłe nieobecności, źle napiszę maturę i skończę żyjąc na rachunek Tomka, który z marnej pensji siatkarza ledwo utrzyma siebie, a co dopiero mnie. - opowiedziałam jej to wielkim skrócie, ale najważniejsze, że ma zbliżoną sytuację.

- Na pewno chodzi tylko o te nieobecności? Przecież to w ogóle nie jest powód do mówienia takich rzeczy. - a o co innego mogłoby chodzić?

- Nie wiem. To mi powiedziała wczoraj, dzisiaj chciałam się z nią pogodzić, a ona dorzuciła swoje trzy grosze i jest jeszcze gorzej.

- A nie jest zazdrosna? - ja też tak myślałam, ale to się kupy nie trzyma.

- Ale o co? O Tomka? My się tylko kumplujemy, znamy się tydzień. Zresztą to dzięki niej go poznałam. - i za to będę jej wdzięczna do końca życia.

- Serio?

- Tak, namówiła mnie, żeby wysłać zgłoszenie do konkursu i wygrałam.

- A co było nagrodą?

- No dzień spędzony ze sportowcem i wywiad, który ukaże się w jakiejś gazecie. - zapomniałam nazwy, ale to jakaś dobra, sportowa gazeta.

- Czyli nagrodą był jeden dzień, który ty już spędziłaś z Tytusem, a on mimo to, wciąż cię gdzieś zaprasza. Nieźle. Podobasz mu się. - mrugnęła do mnie, a my przyszłyśmy tu z innego powodu. Jakim cudem nasza rozmowa zeszła na ten temat?

- To nie jest cel naszej rozmowy.

- Wiem. Uważam, że to nie jest twoja wina. Ona na ciebie naskoczyła, bez powodu. Powinna zauważyć swój błąd i to on musi wyciągnąć rękę pierwsza. - czyli tu się zgadzamy. - A teraz pogadamy o tobie i Fornalu.

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz