Rozdział 9

3.9K 150 45
                                    

Dojechaliśmy na miejsce chwilę przed dwudziestą i weszliśmy do środka. Nie denerwowałam się tym spotkaniem, bo nie było czym. Na początku, trochę byłam podekscytowana, ale minęło mi, kiedy uświadomiłam sobie, że to są zwykli ludzie, tacy jak ja, którzy zawodowo zajmują się siatkówką. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie zaproponowała wspólnego zdjęcia, tylko to dopiero pod koniec naszego spotkania. Oddaliśmy nasze kurtki do szatni i skierowaliśmy się do sali, gdzie reszta już powinna być. Nie trudno ich nie zauważyć, skoro wszyscy mają po dwa metry.

- O! Kogo moje oczy widzą? - wszyscy zwrócili na nas uwagę przez głośny głos Kwolka. - Siema Tytus i...

- Amelia. - powiedziałam i podałam mu rękę na przywitanie się. Uśmiechnął się do mnie szeroko i oczywiście odwzajemnił uścisk.

- Janek, a to moja dziewczyna Martyna. - zanim podałam rękę Nowakowskiemu, przywitałam się z dziewczyną, która na pierwszy rzut oka, wyglądała bardzo przyjaźnie. Świetnie, że nie będę sama z chłopakami.

- Miło mi was poznać.

- Sharone. - to już ostatnia osoba, z którą się przywitałam. Evans nie znał za dobrze polskiego, dlatego jednogłośnie uznaliśmy, że będziemy rozmawiać po angielsku. Uwielbiałam języki, płynnie potrafię dogadać się po angielsku i włosku, a dodatkowo uczę się francuskiego.

- Skoro się już wszyscy znamy, to czas żeby skopać wam tyłki! - krzyknął Janek, który był bardzo pewny, że wygra. Nie znał mnie, więc nie spodziewał się, że potrafię bardzo dobrze grać.

- Obyś się nie zdziwił. - zaśmiałam się i mrugnęłam do chłopaka, po czym złapałam Fornala za rękę i poszliśmy na nasz tor. Po chwili Kwolo był obok nas i mogliśmy zacząć naszą małą bitwę.

- Oni mają Evansa. - stwierdził Bartek i usiadł na kanapie. Ja byłam pierwsza, więc mogłam od razu pokazać co potrafię. - Przegramy to.

- A wy macie mnie. - powiedziałam i chwyciłam czerwoną kulę. Wzięłam mały rozbieg i STRIKE! Podskoczyłam w miejscu i odwróciłam się z wielkim uśmiechem na ustach w stronę mojej drużyny. - Wygramy.

- Teraz to nawet mam ochotę walczyć. - wstał błyskawicznie, po czym chwycił zieloną kulę i pchnął ją na tor. Udało mu się zbić siedem kręgli, a potem jeszcze dwie. - Spokojnie, dopiero się rozkręcam. Teraz ty Tomuś.

- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a pożałujesz tego. - pogroził mu palcem i wziął się za zdobywanie punktów dla nas.

- Jak długo znasz się z Tomkiem? - krótkie pytanie wypadło z moich ust i czekałam na odpowiedź od Kwolka.

- W sumie to nie wiem. Chodziliśmy razem do SMS w Spale, potem byliśmy w reprezentacji kadetów, juniorów, zdobyliśmy złote medale. Teraz razem gramy w seniorach. Często się spotykamy, Radom nie jest aż tak daleko od Warszawy. I jest jeszcze Kochanowski, tylko, że on jest teraz w Bełchatowie i ze względu na nowy klub, mieszkanie i takie tam, nie ma za bardzo czasu. Ale jak tylko jest możliwość to się spotykamy i spędzamy ze sobą jak najwięcej czasu. - no to się Kwolo rozgadał. - A wy jak się poznaliście? Tomuś nic nie wspominał. - zaśmiałam się na zdrobnienie, którego Fornal nienawidzi.

- Brałam udział w konkursie, którego wygraną był Tomek. - wzruszyłam ramionami i wstałam, bo znowu była moja kolej. Po niecałej godzinie nadszedł czas, żeby podliczyć punkty. W drużynie, w której byłam, wygrałam ja, a w przeciwnej wygrał Sharone. Zliczyliśmy nasze wyniki i podeszliśmy do naszych przeciwników. Wiedzieliśmy już ile mamy, oni też. Pokazaliśmy nasz wynik i okazało się, że wygraliśmy. Podeszłam do Janka i uśmiechnęłam się wrednie. - Coś wspomniałeś, że wygracie. Chyba się nie udało. - zdenerwował się troszkę, ale po reakcji jego dziewczyny, wiem, że mogłam sobie na to pozwolić. Martyna śmiała się z niego, a on chyba się na nią obraził.

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz