Rozdział 20

3.9K 153 22
                                    

Impreza rozkręciła się na dobre. Oczywiście moja rozmowa z Olą, została przerwana przez Tomka i Kubę, którzy wzięli nas na parkiet. Od tamtej pory w ogóle z niego nie schodzimy, no chyba że idziemy się napić czy coś zjeść. Na naszej imprezie pojawił się też Michał Filip z dziewczyną. On i Fornal grają razem w Radomiu. Ogólnie to wszyscy okazali się być bardzo miłymi osobami, no może z wyjątkiem Marysi, bo od samego początku jakoś mnie nie trawi, ale nie załamię się z tego powodu. Przecież nie wszyscy muszą mnie lubić, prawda? Za to reszta jest naprawdę spoko. A Michał? Może nie wygląda, przez swoje tatuaże, ale prawdziwy z niego romantyk. Sposób w jaki zapytał się Ewy, czy będzie z nim chodzić... No to było bardzo romantyczne.

- Mogę prosić do tańca? - podszedł do mnie Kwolo i zapytał, ale ja udawałam obrażoną, przez głupi żart, który mi zrobił. Nie zdradzę szczegółów, ale powinniście wiedzieć, że to nie było miłe.

- Prosić możesz. - prychnęłam i odwróciłam się, żeby nie wybuchnąć śmiechem na widok jego miny. Uwielbiałam sobie z niego żartować, a on zawsze tak śmiesznie reagował.

- Ile razy mam cię jeszcze przepraszać?

- Wystarczająco i do skutku. - znowu na niego spojrzałam i teraz to szczerze się uśmiechnęłam. - Nie no, żartuję. W ogóle się na ciebie nie gniewałam.

- Serio?

- Serio, serio, a teraz idziemy zatańczyć. - chwyciłam jego dłoń i poszliśmy w stronę parkietu.

- Nigdy nie zrozumiem kobiet. - powiedział to cicho, ale tak, żebym usłyszała.

- Mówiłeś coś?

- Nie. - odpowiedział szybko i zaczęliśmy tańczyć. Wbrew pozorom, Bartek to bardzo dobry tancerz i naprawdę byłam w szoku jak pierwszy raz z nim tańczyłam. Wie co robi i jest przy tym delikatny. Nie szarpie mną, ani nic z tych rzeczy, co bardzo mi się podoba. Przetańczyliśmy dwie piosenki, dopóki nie wpadłam na głupie pytanie.

- Słuchaj Bartek. Możemy chwilę porozmawiać? - poszliśmy do kuchni, gdzie był o wiele większy spokój i kontynuowałam to, co chciałam powiedzieć. - Długo się znasz z Marysią?

- Nie bardzo. Łukasz nalegał, żebym ją zaprosił. Chyba się w niej zabujał czy coś. - o matko... Kto w tych czasach mówi 'zabujał'? W gimnazjum jesteśmy? - A dlaczego pytasz? - zaczął uciekać ode mnie wzrokiem. On coś wie.

- Bo od samego początku jest dla mnie wredna. A ja jej nic nie zrobiłam, prawda?

- Słuchaj, z tego co wiem, to Stenzel ma coś do Tomka. Podoba jej się. Tylko nie wiesz tego ode mnie, okej? - och, czyli to o to chodzi... Cóż, nie jestem jakoś bardzo zdziwiona tą sytuacją.

- Dzięki. - już wychodził z pomieszczenia, ale zatrzymałam go na chwilę. - Hej! Wiesz, gdzie jest Ola?

- W salonie. Kuba gdzieś zniknął z Tomkiem.

Poszłam do następnego pokoju, z nadzieją, że właśnie tam spotkam dziewczynę Kochanowskiego.

- Szukałam cię.

- A ja szukałam mojego chłopaka. Siadaj, napijemy się. - poklepała miejsce obok siebie i wręczyła do ręki kieliszek wina. Nie miałyśmy w planach upić się do nieprzytomności, dlatego też, postawiłyśmy na ten trunek. Po minucie dosiadła się do nas Martyna, która przez większość wieczoru, nie mogła wydostać się od Janka. - No więc słuchamy.

- Co?

- Przestań... Widzę, że coś się dzieje. Mów, śmiało. - no tak, przyszła pani psycholog. Ona to widzi problemy szybciej niż się pojawią.

- Amela. Nie jesteśmy ślepe, ani tym bardziej głupie.

- Chyba jestem zazdrosna. O Marysię. - uf, wyrzuciłam to z siebie. Tylko jakoś nie czuję ulgi. Halo! Dlaczego?

- Jesteś szalona, a nie zazdrosna. - to mnie podniosła na duchu, naprawdę.

- Tytus nie jest zainteresowany innymi laskami poza tobą. Żebyś tylko widziała jak się na ciebie patrzył kiedy rozmawiałaś z Olą. Zakochał się chłopak. - Ola tylko potakiwała na jej słowa, a ja? Oczywiście, że jej nie uwierzyłam.

- Co ty gadasz? Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nikim więcej. Przynajmniej z jego strony. - zrobiło mi się smutno i dziewczyny usiadły bliżej mnie.

- A może ty po prostu nie zauważasz jego starań?

- Starań? Błagam was... Już prawie dwa razy doszło między nami do pocałunku, a potem udawał, że nic się nie stało. - cholera, nie powinnam więcej pić, bo zaraz wszystko im powiem. A chciałam tego uniknąć.

- Mogę się założyć, że ty też. - i tu ma rację. Może zamiast dziennikarstwa powinnam zostać psychologiem? Albo od razu psychiatrią, wtedy to bym sobie pomogła.

- Dokładnie!

- Koniec tych rozmów o mnie! Napijmy się za nas dziewczyny! Bo bez nas nie byłoby naszych chłopaków!

- Czyli Tomek to twój chłopak?

- Nie łap mnie za słówka. Po prostu wypijmy. - podniosłyśmy nasze kieliszki i wypiłyśmy wszystko jednym duszkiem. Zdecydowanie jutro będę miała kaca. Po winie zawsze jest największy, ale tym będę martwiła się jutro. Wstałyśmy z wygodnej kanapy i poszłyśmy na parkiet, gdzie była cała reszra, oprócz Fornala i Kochana. Jakieś trzy piosenki później, usłyszałam czyjś głos przy moim uchu. Spojrzałam na dziewczyny, a one się tylko szeroko uśmiechnęły w moją stronę.

- Odbijamy. - i po chwili tańczyłam z Tomkiem. - Przepraszam, że mnie chwilę nie było. - faktycznie straciłam go z oczu na jakiś czas, ale Fornal nie musi przy mnie cały czas być. Nie jestem dzieckiem.

- Nic się nie stało. - już miał coś odpowiedzieć, ale Kozub krzyknął, że idziemy wszyscy na dach i koniec końców, nie odpowiedział mi. No nic, jeszcze będzie szansa.

Jest 11:50, co oznacza, że już za dziesięć minut wybije północ. Ubraliśmy się w nasze płaszcze czy kurtki i wyszliśmy na dach, gdzie czekały na nas fajerwerki. Kwolek musiał coś kupić, bo przecież nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. Dusza dziecka. No ale przynajmniej będziemy mieć co oglądać. Chociaż jesteśmy w centrum Warszawy, więc widok i tak powinien być niesamowity. Nagle podszedł do mnie Tomek, który spojrzał na mnie takim dziwnym, wręcz tajemniczym wzrokiem i podał mi kieliszek szampana.

- Amelia. Chcę ci tylko powiedzieć, że odkąd pojawiłaś się w moim życiu, jestem szczęśliwy. Ten czas, który razem spędzaliśmy, wciąż spędzamy, to wiele dla mnie znaczy. Wiesz o tym. - nie miałam pojęcia do czego zmierza ta rozmowa. - Pamiętasz jak mówiłem, że czegoś brakuje mi w moim życiu? Wtedy u ciebie w domu? To nie koniecznie było coś, a ktoś. Jakiś czas temu, zdałem sobie sprawę, że to właśnie ciebie mi brakowało. - gdzieś tam w tle usłyszałam jak reszta zaczyna odliczać sekundy do północy. Ale nie obchodziło mnie to. Zastanawiałam się nad sensem jego słów. O co mu może chodzić. - Przepraszam za to, ale chciałem to zrobić już wcześniej. - pocałował mnie. Tomasz Fornal pocałował mnie w Sylwestra, dokładnie o północy, na przełomie starego i nowego roku. W dźwiękach fajerwerków i krzyków Kwolka. Zaskoczył mnie tym.
Kiedy się ode mnie odsunął, poczułam pustkę. Byłam w takim amoku, że nie odwzajemniłam tego pocałunku. Jestem totalną idiotką. Idiotką, która jest trochę szalona.

- W takim razie ja też przepraszam. - chwyciłam go za kołnierz od koszuli i tym razem, to ja go pocałowałam. Uśmiechnęłam się, kiedy siatkarz odwzajemnił pocałunek. Naprawdę długo czekałam na ten moment i przyznam, że nie spodziewałam się tak ogromnych emocji i uczuć. Teraz nie liczyło się już nic.

Tylko ja i on.

My.

I nowy rok przed nami.

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz