Rozdział 34

2.8K 116 5
                                    

Jestem już po testach wysiłkowych i jestem spocona jak cholera. Mało tego. Dwa razy dostałam ataku i lekarz musiał przerywać test, czego rezultatem było przełożenie go właśnie na dzisiaj. Dał mi odpowiednie leki i wszystko przebiegło bez zakłóceń. Jestem pewna, że jutrzejsze wyniki będą tak samo prawidłowe, jak dotychczas. Innej opcji nie było.

- Jutro na dwunastą, tak? - zapytałam doktorka, kiedy ten wpisywał coś w komputer. Nie lubiłam tego, bo czułam, że mnie ignoruję, a ja tego nienawidziłam. Wiedziałam oczywiście, że mnie słucha, ale mimo wszystko myślałam inaczej.

- Tak. Chciałem jeszcze porozmawiać o twoim ciśnieniu. - wiedziałam. Byłam pewna, że wcześniej o tym nie wspominał, bo wszystko było idealnie. - Jest za wysokie. Przez ten cały tydzień nie miałaś ani jednego prawidłowego wyniku.

- Wiem. Ale nic na to nie poradzę. - wzruszyłam ramionami, bo taka była prawda. Nie piję kawy, ani żadnych napojów energetycznych. Alkoholu też nie tknęłam przez ten tydzień i pilnowałam diety.

Co jeszcze miałam zrobić?

- A leki?

- Biorę tak jak zawsze. - codziennie rano, jedna dawka. Od kilku lat. Bez przerwy. Trochę to męczące, ale nie mam wyjścia. Inaczej już dawno leżałabym w grobie.

- Możliwe, że przestały działać i trzeba znaleźć inne. - to nie pierwsza taka sytuacja. Już raz miałam zmieniane leki, bo poprzednie okazały się niewypałem. Działały przez jakiś czas, ale potem przestawały.

- Zamiennik? - pokiwał głową i znowu zaczął coś wpisywać w komputer.b- Mam jeszcze jedno pytanie. Za tydzień mam mecz. Mogę zagrać? - to było dla mnie ważne, tym bardziej, że to ostatnia szansa kiedy mogę zagrać. Potem jest już koniec szkoły.

- Nie. Nie ma opcji. - nie wierzę. Nie po to zapraszam Tomka, żeby lekarz mi powiedział, że to nie wypali.

- Żartuje sobie pan?!

- Amelia. W twoim stanie każda aktywność fizyczna może być nową komplikacją.

- Jakim stanie?

- Zobaczymy jak wyniki testu. Ale operacja może okazać się koniecznością. - nie wiedziałam, że jest tak źle. Cholera! Byłam pewna, że to tylko chwilowe, a badania wyjdą dobrze.

- Operacja?

- Twoja wada serca jest wrodzona, ale na szczęście jest jedną z najczęściej występujących. Problem w tym, że ma charakter ostry. - ostry? Czy on nie może mówić w moim języku?

- Tylko dlaczego teraz to wszystko się dzieje? Przez ponad dziesięć lat było dobrze.

- Zdarza się, że wada rozwija się przez stosowanie niektórych leków. - przerwał na chwilę, żeby potem znowu kontynuować. - Lewy przedsionek twojego serca nie jest w stanie pomieścić cofającej się krwi. To może doprowadzić do niewydolności prawej komory, a jeśli nie byłabyś zdiagnozowana, to nawet do śmierci.

- Dobra. W takim razie uznajmy, że sprawdza się najgorszy scenariusz. Jak będzie wyglądała operacja?

- Chirug będzie musiał zrekonstruować zastawkę dwudzielną, albo całkowicie zamienić ją na protezę mechaniczną czy biologiczną. Do końca życia będziesz musiała brać leki przeciwzakrzepowe. - brzmi strasznie.

- Pan będzie operował? - ufałam mu, więc to chyba logiczne, że chciałam żeby on to zrobił

- Też. Załatwię najlepszego chirurga.

- Dobra. To wszystko?

- Amelia. Mam nadzieję, że to nie będzie konieczne.

- Jest pan tylko lekarzem, a nie pieprzonym bogiem. Do jutra. - pożegnałam się z nim i wyszłam.

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz