Rozdział 35

3.5K 128 10
                                    

Piątek. Dzień kiedy powiem Tomkowi wszystko o mojej chorobie. Mam nadzieję, że przyjmie to dobrze. Chociaż czego ja mogę od niego oczekiwać, skoro od początku nie byłam z nim szczera.

Umówiłam się z nim, że wpadnie do mnie po treningu, czyli za jakieś dwie godziny.

Nie mam zielonego pojęcia jak mam zacząć tą rozmowę. Czy zrobić krótki wstęp, czy powiedzieć prosto z mostu? Dlaczego życie musi być tak skomplikowane?

W końcu zrozumiałam jak głupia i nieodpowiedzialna byłam. Zamiast od razu powiedzieć Tomkowi prawdę, to go okłamywałam. Zaryzykowałam nasz związek, tylko przez swoje głupie widzimisię.

Otworzyłam lodówkę i wyjęłam jakiś jogurt, który wymieszałam z owocami i orzechami. Miałam ogromną ochotę na pizzę czy żarcie z Mc'a, ale wiem, że muszę się pilnować. Przyzwyczaję się.

Podczas jedzenia obiadu, albo czegoś co go przypominało, zadzwonił dzwonek do drzwi. Była dopiero piętnasta, więc to nie mógł być Fornal.

- Niespodzianka! - czyli to jednak on. Cholera! Myślałam, że będę miała trochę więcej czasu, żeby to przemyśleć.

- Cześć. Wejdź. - przepuściłam go w drzwiach, a potem zamknęłam je na klucz. No to zaczynamy. - Musimy pogadać.

Zabrzmiało poważnie, ale patrząc na niego, nie mogłam go dłużej okłamywać. Nie zasłużył na to wszystko.

Przeszliśmy do salonu i po wzięciu głębokiego wdechu i wydechu, zaczęłam mówić.

- Pamiętasz jak ostatnio się mnie pytałeś co jest nie tak? Nie mówiłam ci wszystkiego.

- Wiem. Nie chciałem na ciebie naciskać, ale uznałem, że nie jesteś gotowa mi o tym powiedzieć.

- Nie. To nie o to chodzi. Ja tylko nie chciałam żebyś się martwił.

- Przez to martwiłem się jeszcze bardziej.

- Wiem. - teraz albo nigdy. - Mam chore serce. Do tej pory wszystko było w porządku, ale leki przestały działać i będę miała operację. - nie odzywał się. Nie mówił nic, a to było gorsze nawet od nakrzyczenia na mnie.

- Od jak dawna wiesz? - to chyba były najgorsze dwie minuty mojego życia.

Ta cisza była katorgą.

- Od urodzenia.

- Nie pytam o to. - odpowiedział wściekle, co dało mi do zrozumienia, że jest zły. Bardzo zły.

- Jakieś dwa tygodnie.

Siatkarz wstał i zaczął chodzić po salonie. On był naprawdę zły. Ale byłam na to przygotowana. Założyłam każdy scenariusz, nawet ten najgorszy.

- Nie ufasz mi? Po tym wszystkim, po tym co razem przeszliśmy? Amelia! W związku chodzi o szczerość.

- Tak, wiem. Ale nie chciałam ci dorzucać kolejnych problemów.

- Wystarczyło kurwa powiedzieć. - Tomek nie przeklina często. Tylko kiedy jest serio wkurzony. - Powiedziałabyś mi o tym, gdyby nie operacja? - nie odpowiedziałam mu na to pytanie. Żałuję. - Czyli nie.

- Przepraszam. Myślałam, że wszystko będzie tak jak zawsze. Wizyta kontrolna, prawidłowe wyniki i pół roku spokoju do kolejnej. Nie planowałam tego. - z powrotem usiadł obok mnie i patrzył mi prosto w oczy. Był rozczarowany i zły.

- Co z tą operacją?

- Rekonstrukcja zastawki dwudzielnej, albo całkowita zamiana na protezę mechaniczną albo biologiczną. Nie wiem. - ja naprawdę obawiałam się tej operacji. Jestem pewna, że będzie konieczna.

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz