Rozdział 7

4.4K 178 18
                                    

Mecz był fantastyczny. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę spędzić tak miło czas, w towarzystwie osoby, której praktycznie nie znam. Mogłam nawet iść pogadać z zawodnikami i to był chyba najlepszy moment w tym spotkaniu. Moje kolejne marzenie się spełniło, i to jednego dnia. Do końca życia będę wdzięczna Karolinie za to, że mnie namówiła na wysłanie zgłoszenia do konkursu. Gdyby nie to, nie poznałabym Fornala i pewnie nie poszłabym na mecz koszykówki. Wygrałam bilet na loterii i za nic w świecie nie oddałabym go nikomu. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy, a ja nie chciałam, żeby dzisiejszy dzień wreszcie dobiegł końca. Chciałam, żeby trwał i trwał.

Dochodziła już osiemnasta, czyli zostało sześć godzin do następnego dnia. Nie będziemy pewnie razem siedzieć do północy, ale mam nadzieję, że jeszcze trochę spędzimy razem czasu. Wpadłam na pewien pomysł, ale nie wiem czy Tomkowi się spodoba.

- Chcesz iść do kina? - zaproponowałam, ale szybko jeszcze coś dodałam. - W ramach podziękowania za świetny dzień i wszystko co dla mnie zrobiłeś, a nie musiałeś. Dzisiaj wychodzi nowa część Avengersów, ostatnia.

- Jesteś jak Kochanowski, dogadałabyś się z nim. - tylko, że teraz jestem tu z tobą, a nie z Kochanem.

- Czyli nie? - zrobiło mi się smutno i poczułam się jakaś zawiedziona.

- Jasne, że tak! Przez Kubę polubiłem tą całą serię. Możemy iść. - no to świetnie, bo naprawdę nie chciałam kończyć jeszcze dzisiejszego dnia i chyba mi się udało. - Ale ja stawiam.

- Jeszcze o tym pogadamy. W takim razie w drogę! - zaśmialiśmy się i poszliśmy do najbliższego kina, z nadzieją, że zdążymy na jakiś seans.

-----

Z moim szczęściem udało nam się. Obejrzeliśmy film i po nim, zaczęliśmy kierować się do mnie do domu. Oczywiście siatkarz zapłacił za bilety, mimo moich protestów. Fornal powiedział, że mnie odprowadzi, a że nie chciałam się z nim kłócić, zgodziłam się.

- Dziękuję za ten dzień. Naprawdę świetnie się bawiłam. - powiedziałam zgodnie z prawdą, Tomek uśmiechnął się na moje słowa.

- Na początku myślałem, że będziesz pusta. Wiesz, ubrania, kosmetyki i te inne gówna. W sumie cieszę się, że się myliłem. - objął mnie ramieniem i dalej szliśmy w stronę mojego domu. - Nie spodziewałem się tak mile spędzonego czasu.

- Mogę zadać ci pytanie? - po jego potwierdzeniu, mówiłam dalej. - Dlaczego zacząłeś grać w siatkówkę? I nie odpowiadaj, że to przez tatę i brata. - zdecydowałam się zadać to pytanie, bo byłam naprawdę tego ciekawa. Nie ma nigdzie odpowiedzi w mediach społecznościowych czy w wywiadach, a ja musiałam to wiedzieć.

- Bo chciałem pokazać wszystkim, że ja też coś potrafię, że mogę coś w życiu osiągnąć. I chyba mi się udało. - szczerze mówiąc, to nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Znowu mnie zaskoczył.

- Udało się. Masz dwadzieścia jeden lat, jesteś mistrzem świata, jesteś w reprezentacji seniorów. To są marzenia nie jednego człowieka. - przez przypadek musnęłam swoją dłonią, dłoń Fornala. Ten nagle zatrzymał się i spojrzał na mnie oburzonym wzrokiem.

- Dlaczego nie mówiłaś, że ci zimno? Masz lodowate dłonie. - zacząć czegoś szukać w kieszeniach i po chwili znalazł. - Trzymaj. - rzucił mi czarny materiał, którym okazały się rękawiczki.

- Dzięki. Nie trzeba było. - po ich założeniu, od razu zrobiło mi się cieplej w dłonie. Szliśmy dalej, dopóki nie usłyszałam mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i jak się okazało, był to mój tata, który wysłał mi sms. - Masz może ochotę na gorącą czekoladę?

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz