Rozdział 28

3.4K 133 39
                                    

1/3 maratonu

- Fornal! Fornal! Fornal! - razem z Filipem krzyczeliśmy i kibicowaliśmy Tomkowi. Na hali i tak było głośno, więc nikt jakoś nie zwracał na nas uwagi. A ja przynajmniej spędziłam miło czas.

Mecz zakończył się dopiero w piątym secie. Było widać, że łatwo nie jest, ale dali radę. Właśnie przyszedł moment na ogłoszenie kto dostanie statuetkę MVP. Ja tam uważam, że powinien ją dostać Tomek, zresztą tak samo jak młody Żaliński.

- A najlepszym zawodnikiem meczu zostaje Michał Filip! - szkoda, ale to i tak był bardzo dobry mecz w wykonaniu Fornala.

Kiedy przyszedł czas na pożegnanie się z zawodnikami przeciwnej drużyny, młody pobiegł do swoiego taty, jak to ma w zwyczaju, a ja zeszłam trochę niżej i stanęłam przed banerami reklamowymi. Czekałam na Tomka, który już szedł w moją stronę.

- Świetny mecz. - powiedziałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi, bo siatkarz od razu przyciągnął mnie do pocałunku. Na koniec się jeszcze tylko uśmiechnął i poszedł razem z resztą do szatni.

Ja i dziewczyny też zaczełyśmy się zabierać. Czekałyśmy na nich w holu, tam gdzie ostatnio byłam z moim ojcem. Po pół godzinie siatkarze się pojawili i mogliśmy spokojnie wracać do domów. Nawet nie mieli siły, żeby świętować wygraną dzisiaj, dlatego umówili się na jakiś weekend.

- Jedziemy do Krafta coś zjeść? - zapytałam go, bo byłam pewna, że po tak intensywnym meczu będzie zmęczony i głodny.

- Jedziemy.

Po posiłku pojechaliśmy do jego mieszkania po moje rzeczy. Nie wzięłam wszystkiego, bo jestem pewna, że jeszcze nie raz będę u niego nocowała.

- Ja prowadzę, a ty odpoczywasz.

- Dobrze wiem, że zależy ci tylko na moim aucie. - faktycznie dobrze mi się go prowadziło, ale głównym powodem było to, że on dopiero co był na boisku i jestem pewna, że jest wykończony. - Łap!

Rzucił mi kluczyki i po chwili już byliśmy w drodze do mojego domu. Jakoś w połowie drogi wpadłam na pewien pomysł. Tylko czy się zgodzi?

- Masz siłę wracać do Radomia? - zapytałam go kiedy staliśmy na światłach.

- A mam inne wyjście?

- Możesz zostać u mnie na noc. - to był ten mój świetny plan. Wiem, jestem genialna, zdjęcia na prawo, autografy na lewo. - Rodzice mają nocną zmianę, więc będziemy sami.

- Przekonałaś mnie. - wiedziałam, że to zadziała. Musiałabym go nie znać.

- Ale najpierw musimy wskoczyć do sklepu. Co powiesz na winko?

- A ty przypadkiem nie idziesz jutro do szkoły? - cholera, no idę. Co tu wymyślić?

- Mam dopiero na dziesiątą. - to akurat była prawda. Zresztą nie mam zamiaru się upić do nieprzytomności.

- Niech ci będzie.

Zgodził się! Teraz trzeba wjechać do Lidla i kupić jakiś procentowy napój. Wino na pewno. Tylko czerwone czy białe? A może różowe? Trudny wybór. Co mi tam. Wzięłam po butelce każdego. Potem będziemy myśleć co dalej. Sięgnęłam jeszcze po lody truskawkowe i czekoladowe, zapłaciłam za zakupy i szybko wróciłam do Tomka, który czekał w aucie.

- Jestem! - spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Kocham go i muszę mu to w końcu powiedzieć. Może nawet dzisiaj to zrobię. Nie wiem.

Do mojego domu dojechaliśmy dwadzieścia minut później. Tym razem wzięłam już klucze, więc nie będziemy musieli jechać do szpitala do moich rodziców.

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz