Rozdział 29

3.4K 138 9
                                    

2/3 maratonu

- Dziewczyny! Skupić się! Mamy tylko godzinę treningu przez waszą próbę poloneza, więc zróbmy jak najwięcej. - trener był dzisiaj nie w sosie. Od samego wejścia na salę tylko na nas krzyczał. - Marta! Co to było? Co ty dopiero zaczęłaś grać?! Przyjmij to porządnie! Nie bez powodu grasz na tej pozycji.

Po moim poniedziałkowym spotkaniu Ani, po szkole szybko rozniosła się wiadomość, że spotykam się z Tomkiem. Nie miało to dla mnie znaczenia, że wszyscy wiedzą. Ja nie chciałam tylko bardziej denerwować Karoliny. Wiem, że dla niej to był, wciąż jest, ciężki temat, a ta informacja mogła ją odbezpieczyć. Teraz była jak granat, a ja tylko czekałam aż wybuchnie.

- Zagrywka! Amela pierwsza. - wszystkie ustawiłyśmy się w jednej lini i czekałyśmy na gwizdek. Ja byłam pierwsza, potem po kolei każda zagrywała. Często tak robiłyśmy na treningach, to nie było nic nowego. - Bo mnie zaraz piorun strzeli! Kaśka! Co to było? W gimnazjum jesteś?

- Trenerze? Mogę na słówko? - ten się zgodził i odeszliśmy na bok, tak, żeby dziewczyny nas nie słyszały. - Stało się coś?

- Nie. Dlaczego?

- Bo wyładowuje pan swoją złość na nas. - nie odzywał się przez chwilę. - Może skończymy na dzisiaj?

- Dobrze. Przepraszam.

- Niech pan przeprosi dziewczyny, nie mnie.

Jak powiedziałam tak zrobił. Poszłyśmy się przebrać do szatni i te które miały próbę zostały na sali, a reszta mogła już iść do domu. Po piętnastu minutach zeszli się wszyscy maturzyści i nauczyciele. Pan dyrektor też. Nie był to na szczęście stary dziad, tylko całkiem przystojny czterdziestolatek. Wszyscy mi powtarzają, że to zaszczyt z nim tańczyć.

Była też Karolina, która tańczyła dzisiaj z Patrykiem, a na studniówkę pewnie przyjdzie z Michałem. Chyba, że się rozstali, ale wątpię w to. Czasem chcę do niej zadzwonić, żebyśmy spotkały się w naszej kawiarni, ale potem się ogarniam i czekam na jej ruch. Ja go pierwsza nie zrobię.

- Są wszyscy?! - pani od wychowania fizycznego krzyknęła do nas, ale nawet nie mieliśmy czasu odpowiedzieć. - Są. To jest ostatnia próba. Skupić się. Jutro macie być pół godziny wcześniej, żeby jeszcze raz przetańczyć to, tam na sali. Dobrze. Wszystko wyjdzie. Nikt się nie pomyli. - powtarzała to w kółko, a uczniowie się z niej śmiali. Ona się tym bardziej denerwowała niż my. - Zaczynamy!

Ustawiliśmy się i zaczęliśmy próbę. Lubiłam tańczyć, ale polonez to nie był taniec, który był moim ulubionym. Był strasznie nudny, ale za to na nagraniach wyglądał pięknie. Wszyscy równym krokiem szli za mną i głową naszej szkoły. Na mojej twarzy był ogromny uśmiech, bo pan dyrektor liczył na głos kroki, żeby się nie pomylić. To było naprawdę zabawne.

- Tak! Idealnie! Jeśli jutro tak zatańczycie, to będę z was dumna. - kobieta wciąż miała nogę w gipsie, więc nie mogła zatańczyć. Było mi jej szkoda, ale mogła tak nie szaleć na nartach.

Po skończonej próbie szybko pobiegłam do mojego auta, żeby jak najszybciej znaleźć się w domu. O 17.30 zaczynał się mecz Cerradu Czarnych Radom i musiałam to obejrzeć.

Kiedy w końcu dojechałam, chwyciłam telefon i wybrałam numer Tomka.

- Halo?

- Liczyłam na jakieś milsze powitanie.

- Przepraszam, nie spojrzałem na wyświetlacz. Co u ciebie Hanka? - co on kurwa powiedział? Jaka Hania?

- Hanka?

Wywiad · Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz