Chłopak pochylił się nade mną, podniósł kubeczek już bez kawy i podało go innej pracownicy. Kucnął przy mnie i wyjął z kieszeni paczkę chusteczek, niedbale wyjmuje jedną i zaczął wycierać mokrą plamę na mojej białej koszuli. Byłam w szoku i tylko przeglądałam się chłopakowi zawzięcie czyszczącemu moja plamę na biuście.
Zauważyłam zakłopotanie chłopaka jak i podekscytowanie z faktu iż dałam mu dotknąć mój biust.
-Przepraszam, nie chciałem- powiedział i spojrzał mi w oczy. Zauważyłam w nich iskierki podekscytowania i nawet kolor jego oczu już nie był taki zimny jak przy naszym pierwszym spotkaniu.
-Nic się nie stało, lecz muszę się przebrać.
-Panno Cross, proszę iść się przebrać i natychmiast przyjść do mojego gabinetu- zawołał szef. Patrzyłam jak chłopak wyciera mi koszulek i mogłabym się tak przyglądać wiecznie pracującemu Nathanowi.
-Już starczy - powiedziałam i odsunęłam jego dużą i ciepłą dłoń- muszę się iść przebrać.
Nath pomógł mi wstać z podłogi i posyłając chłopakowi ostatnie spojrzenie ruszyłam w akompaniamencie koleżanek do szatni i łazienki.
-Proszę usiąść- powiedział szef - wezwaniem tutaj panią, aby oświadczyć pani iż zostaje pani zwolniona w trybie natychmiastowym.
-Co, ale jak to?- zapytałam nie dowierzając.
-Nie spełniasz moich oczekiwań, więc jesteś stratna dla firmy- odparł.
Mam dziwne wrażenie, że chodzi o seks w biurze.
Otworzyłam usta i długo ich nie zamykałam. Po moim policzku ściekłam łza. Zabrałam papiery z biurka i udałam się w stronę drzwi.
-Oczywiście wypłatę otrzymasz normalnie, lecz jutro nie przychodzi do pracy.
W tym momencie coś we mnie pękło. Odłożyłam papiery na szafkę i odwróciwszy się na pięcie podeszłam do szefa.
-Skoro już nic nas nie łączy to powiem tak. Jest pan skończonym pedofilem i skurwielem, że niby co, jak już kobieta nie chce uprawiać seksu to będzie zwolniona. -w natłoku emocji zaczynam gadać głupoty - nienawidzę pana, nie zgłoszenia tego na policje ale do jutra, ma być przelane na moje konto 59 tys dolarów, jak nie to idę na policje, a kto nie uwierzy w molestowanie? Proszę się dobrze zastanowić.
Mówiłam przez pojedyncze łzy. Na koniec dostał soczyście z liścia do tego stopnia, że rozbolała mnie ręką.
Zabrałam papiery z szafki i weszłam. Zakręciłam mi się w głowie, wiedząc, że mogę zemdleć szukałam najbliższego czegoś, czego bym mogła się chwycić w razie upadku.
-Lydia- usłyszałam męski głos.
Doszłam chwiejnym krokiem do blatu przy, którym stał zmartwionego Nath.
-Co się dzieje?- zapytał podtrzymując mnie na nogach.
-Nie...nie wiem - jąkałam się.
-Chodź wyjdziemy na zewnątrz- zaczął nas prowadzić w kierunku wyjścia.
-Nie czekaj- spojrzał na mnie zmartwiony- mo...mo moja torebka- strasznie się źle czułam. Kręciło mi się w głowie, zbierało mi się na wymioty, bolała mnie głowa i miałam dreszcze
-Gdzie jest?
-Tam,tam w szatni, szafka 70- zaczęłam machać palcem w odpowiednim kierunku.
-Dobra, pójdę po nią, ale ty tu poczekaj- posadził mnie delikatnie na ławce, a z rąk wypadły mi wszystkie papiery.

CZYTASZ
"without love"
Storie d'amorePo kilku zdarzeniach ona dowiaduje się, że on nie jest zwykłym chłopakiem, lecz chłopakiem z masą kłopotów i problemów, czy to dobry pomysł ładować się w związek z chłopakiem spod ciemniej gwiazdy, mając masę własnych demonów. --- Lydia Cross spędzi...