Zaczęłam kierować się w stronę schodów z wieży, aby przejść do tej, na której znajdował się Lupin. Byłam wściekła.
— A ty gdzie się wybierasz? — zapytała mnie Hannah.
— Niedługo wrócę, trochę mi słabo w tym tłumie.
Małe kłamstwo nigdy nikomu nie zaszkodziło. Dziewczyna uwierzyła mi.
Opatuliłam się szczelniej kurtką, gdyż zerwał się silniejszy wiatr. Zbiegłam drewnianymi, trzeszczącymi schodkami, w środku bojąc się na nich o moje życie. Przeszłam przez duże, drewniane szczebelki, uważając na swoją głowę i licząc po kolei wieżyczki. Od tej, na której wcześniej byłam, gryfon stał na piątej z kolei.
Druga, kolory Slytherinu. Przeskoczyłam nad leżącym na ziemi drewnem. Trzecia, czwarta...
Ha! Piąta.
Odnalazłam schody i wspięłam się nimi na górę. Uczniowie widząc mnie, przepychającą się, w dodatku z kolorami innego domu, spoglądali na mnie złowrogo. Przepraszałam ich po kolei, aby nie wyjść na skończonego, niekulturalnego chama, aż znalazłam się przy barierkach za chłopakiem w długiej, brązowej kurtce i szaliku w bordowo — złote pasy.
Postukałam go palcem w ramię, a ten odwrócił się zdezorientowany. Gdy zorientował się, kto mu przeszkadza, na jego twarz wpłynął strach.
Matko, on wyglądał okropnie. Był biały niczym śnieg i widocznie bardzo zmęczony. Nie przypominał siebie.
— Abigail? — odezwał się pierwszy słabym głosem.
— Wiesz co, Lupin? Brzydzę się nie tylko tobą, ale całą waszą cholerną czwórką. Czy każdy z was pogrywa sobie z uczuciami dziewczyn? — odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
— Posłuchaj, ja mogę ci to... — zaczął się tłumaczyć.
Nie czekałam na żadne wyjaśnienia, zagryzłam wargę i uniosłam rękę. Czułam się tak, jakby czas nagle zwolnił. Powieki gryfona rozszerzyły się w strachu czując, co zamierzam zrobić. Nim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, uderzyłam go z całej siły prosto w nos.
Chłopak pod wpływem uderzenia odskoczył do tyłu. Dopiero po chwili mógł na mnie spojrzeć, zaciskając nos, z którego kapały krople krwi.
Złapałam bruneta za kurtkę i zmusiła go, aby spojrzał mi w oczy.
— Uwierz mi, że jeśli jeszcze raz skrzywdzisz moją przyjaciółkę to będę celowała niżej, o wiele niżej — warknęłam cicho, aby tylko on mógł mnie usłyszeć. Niestety i tak zwróciliśmy już na siebie dużo uwagi. — Cała wasza zgraja jest siebie warta.
Puściłam materiał, który mocno zaciskałam w pięściach. Nie tracąc ani minuty więcej, odeszłam nie oglądając się za sobą.
x
Kilka godzin później,
Syriusz
Chłopak siedział na materacu swojego łóżka, tak samo jak reszta huncwotów. Mimo małej imprezy zorganizowanej w Pokoju Wspólnym, aby uczcić ich wygraną to żaden z nich nie był w stanie iść i się bawić.
Peter po prostu nie był towarzyską osobą, James cierpiał po bliskim spotkaniu z kaflem, Remus odchorowywał pełnię i randkę z pięścią Hoden, a Syriusz nie był w humorze na żadne harce. Kolejna kłótnia z Regulusem wystarczająco go zdenerwowała.
Poza tym, nie wierzył w to, do czego ta cholerna krukonka była zdolna. Fakt, mogła być zła i tak dalej, ale żeby od razu podnosić na niego rękę? Niedorzeczność.
CZYTASZ
Wicked Game • Syriusz Black
FanfictionW Wielkiej Brytanii nadeszły mroczne czasy. Potężny czarnoksiężnik zbiera armię swoich popleczników, którzy zrobią wszystko, aby przywrócić na świecie porządek, ich porządek. Polegający na panowaniu czarodziei czystej krwi. Pośród tego wszystkiego...