Od poniedziałku, czyli dwa dni po tym, jak został ogłoszony Bal, zaczęło się szaleństwo zapraszania, nauki tańca i szukania odpowiedniego stroju.
Między Trasmutacją, a Eliksirami wbiegła we mnie uradowana Hannah ogłaszając bardzo głośno i wyraźnie nie tylko mi, ale i wszystkim dookoła, że Remus Lupin zaprosił właśnie ją, a ona się z wielką chęcią zgodziła. Nie skomentowałam tego dziecinnego zachowania, tylko poszłam dalej przed siebie, zostawiając dziewczynę za sobą.
Przy okazji unikałam wszelkich przedstawicieli płci przeciwnej, którzy jakimś cudem byliby zainteresowani zabraniem mnie na potańcówkę. Miałam szczerą nadzieję na to, że zostanę zapomniana i będę mogła zostać sama w dormitorium, aby móc spokojnie poczytać.
Tego samego dnia, po godzinie szóstej wieczorem siedziałam w bibliotece, odosobniona od ludzi. Pod małą kartą miałam położony pergamin ze skończoną pracą domową, aby na wszelki wypadek móc ukryć moje prawdziwe zadanie, czyli napisanie listu do ciotki.
Stukałam suchym piórem o stół, podpierając drugą dłonią brodę i patrząc na widok przez okno. Co mam napisać w takiej sytuacji?
Zaczęłam tak, jak zacząłby każdy normalny człowiek, czyli,
Droga ciociu Vando,
i co teraz?
Westchnęłam i przetarłam dłonią bolące, zmęczone oczy i zdjęłam okulary, aby wyczyścić je fragmentem spódnicy.
Zwracam się do Ciebie z pewną bardzo wrażliwą sytuacją i prośbą, którą nie wiem, czy zdołasz dla mnie spełnić. Mam jednak nadzieję, że będziesz mogła mnie chociaż wysłuchać i być może doradzić.
Skrobanie pióra o pergamin uspokoiło mnie, tak samo jak cisza panująca w bibliotece.
Jak wiesz, w Wielkiej Brytanii panują teraz mroczne dla czarodziejów czasy, a moi rodzice są, jakby to powiedzieć, lekko niezrównoważeni. Stanęli oni po stronie czarnoksiężnika, który chce przejąć władzę i podporządkować sobie nasz świat.
Chyba rozumiesz, o czym mówię.
Poprawiłam nerwowo pogięty skrawek swetra i rozejrzałam się nieufnie. Jedyną osobą, która była w zakresie mojego wzroku był Snape, jednak nie przejęłam się nim. To był tylko samotny dziwak, w dodatku zajmował się teraz esejem z Eliksirów.
Jestem inna niż oni, nie chcę brać udziału w tej wojnie. Nie chcę stać po stronie tych... wariatów. Cóż, na początku zrozumieli to, choć wyraźnie potępili. Widocznie coś zmieniło ich zdanie. Chcą zmusić mnie do przystąpienia do ludzi wcześniej wymienionego czarnoksiężnika.
Wiem, że nie brzmi to tutaj tak poważnie, jak ta sytuacja naprawdę wygląda, ale uwierz mi, że jeśli bym to zrobiła to moja przyszłość byłaby przekreślona. Gdybym nie spełniła ich woli i została w Wielkiej Brytanii byłoby jeszcze gorzej. Obawiam się, że mogłabym za to stracić życie.
Ciociu, jesteś moją ostatnią deską ratunku. Mówię tutaj na poważnie.
Nie chcę zostać w tym miejscu i patrzeć, jak nasz świat upada, niewinni ludzie umierają i tracą rodziny oraz przyjaciół. Zwłaszcza teraz, kiedy jestem w wielkim niebezpieczeństwie.
Szukam schronienia, a Ameryka byłaby idealnym miejscem. Nie chcę działać na własną ręką, potrzebuję Twojej pomocy.
Proszę Cię, przemyśl moją prośbę i jak najszybciej odpisz na ten list.
Abigail Hoden"
Zauważyłam, że przez dłuższą chwilę wstrzymywałam powietrze, dlatego odetchnęłam czując, jak mały kawałek kamienia, który leży na moim sercu spadł. Pierwszy krok za mną, teraz tylko czekać na odpowiedź i modlić się na dobre wiadomości.
CZYTASZ
Wicked Game • Syriusz Black
FanfictionW Wielkiej Brytanii nadeszły mroczne czasy. Potężny czarnoksiężnik zbiera armię swoich popleczników, którzy zrobią wszystko, aby przywrócić na świecie porządek, ich porządek. Polegający na panowaniu czarodziei czystej krwi. Pośród tego wszystkiego...