Perspektywa Syriusza, narracja trzecioosobowa
Popołudnie po Balu
Kiedy dwójka gryfonów pożegnała swoich przyjaciół, którzy wyruszali do domu, postanowili przejść się po błoniach.
— Posłuchaj, dobrze ci radzę. Poczekaj z tym, a nie będziesz ją od razu atakował — mówił James.
Jego towarzysz, długowłosy brunet, przewrócił na to oczami.
— Żeby mnie jeszcze bardziej znienawidziła? Dobre mi sobie. Jak z tym zaczekam, to uzna mnie za tchórza.
— Cokolwiek teraz zrobisz i tak będziesz miał u niej miano tchórza — zauważył ze śmiechem Potter. Syriusz wzruszył ramionami.
— Po prostu mi z tym źle, cholernie źle. Nie wiem, co to jest, ale jak zobaczyłem ją tam bliską płaczu...
— Chciałeś do niej podbiec i ją przytulić? Wycałować i za wszystko przeprosić? Zagrać balladę i krzyczeć jak bardzo ją kochasz?
Chłopak wybuchł śmiechem, łapiąc się za pierś. Krótkowłosy brunet z okularami na nosie jedynie przyglądał mu się oburzony.
— Nie przesadzajmy, co? Ona mi się jedynie podoba.
— Gdyby ci się „tylko podobała", nie robiłbyś z tego takiej wielkiej rzeczy, Łapa. Doskonale cię znam — powiedział poważnie.
— No dobrze, chcę lepiej poznać jej normalną stronę. Nie tą z wrednymi odzywkami i obronną postawą, gdy tylko zjawiam się obok niej. Czasami gdy obserwuję ją i Moore w Wielkiej Sali zazdroszczę jej, że widzi Hoden taką naturalną. Śmiejącą się, uśmiechnięta i swobodnie żartującą, fakt, czasami przygnębioną i zdenerwowaną ale nie przez to, że musi ze mną przebywać — mówił chłopak, lekko zawstydzony swoimi słowami. Nigdy czegoś takiego nie czuł, to była dla niego nowość.
James zatrzymał się i popatrzył prosto na swojego przyjaciela.
— Przepadłeś.
Black zaśmiał się cicho na jego słowa.
— To nie zmienia faktu, że to ja jestem tutaj tym w związku, dlatego powinieneś się mnie słuchać — dopowiedział.
— Jasne, a kto przez ostatnie cztery lata próbował poderwać jedną dziewczynę? Poszczęściło ci się.
Potter westchnął głośno, ukrywając uśmiech.
Gryfoni postanowili w końcu wrócić do zamku, gdyż zaczynali boleśnie odczuwać temperaturę na zewnątrz. Od razu podążyli do Wielkiej Sali, ponieważ właśnie trwał obiad.
Kiedy Black przekroczył próg pomieszczenia, jego oczy momentalnie podążyły w stronę stołu Ravenclaw. Nie zawiódł się, Abigail tam była. Poczuł się jeszcze gorzej widząc ją w takim stanie. Z zaczerwienionymi oczami, samotną, przygnębioną. Stanął w miejscu jak wryty walcząc ze sobą, aby nie pójść do niej w tym momencie, aby móc w jakiś sposób ją pocieszyć.
Blondynka uniosła wzrok znad talerza i jej oczy spotkały się z jego jasnymi tęczówkami. Przez chwilę była zdziwiona, następnie na jej twarz wpłynął wyraz, jakiego nie rozumiał. Strach? Smutek? Czy może ekscytacja?
Poczuł, że jego nogi samoistnie prowadzą go do dziewczyny, nie mógł tego zwalczyć.
Z zamyślenia wyrwał go mocny uścisk na przedramieniu ciągnący go do stołu Gryffindoru. Usiadł tam ze swoim przyjacielem, a następnie spojrzał na niego wściekły.
— Co to miało być?! — zapytał go zdenerwowany.
Potter zaczął wymachiwać przed nim rękami mówiąc, że dopiero o tym rozmawiali. Reszty nie słyszał, gdyż jedyne o czym myślał to jej piękne, niebieskie oczy.
CZYTASZ
Wicked Game • Syriusz Black
FanfictionW Wielkiej Brytanii nadeszły mroczne czasy. Potężny czarnoksiężnik zbiera armię swoich popleczników, którzy zrobią wszystko, aby przywrócić na świecie porządek, ich porządek. Polegający na panowaniu czarodziei czystej krwi. Pośród tego wszystkiego...