II. Rozdział 12

3.5K 288 236
                                    

Perspektywa Syriusza, narracja trzecioosobowa

Syriusz był zły. Nie, to mało powiedziane. On był wściekły.

Siedział w salonie na Grimmauld Place, cały spięty i nerwowy. Nie robił tego odkąd pisał ostatni egzamin w Hogwarcie, ale pogryzł już prawie wszystkie paznokcie. Nie obchodził go fakt, że ma na sobie ubrania poplamione krwią. Nawet to, że była to krew jego ukochanej. W tym momencie nie liczyło się nic, jedynie Abigail. A raczej to, czy ona przeżyje.

Pierwszą osobą, która zjawiła się w posiadłości Hoden była Hannah, co jeszcze bardziej pogorszyło całą sytuację. Kobieta widząc swoją przyjaciółkę, która była na skraju śmierci, niemal zemdlała.

Po krótkim ataku paniki i ogromnym szlochu, Black musiał zastosować na niej jeszcze większą terapię szokową. Zdarł sobie głos na panią Lupin, aż ta przypomniała sobie, że fakt, wie co nieco o uzdrawianiu, przynajmniej w przeciwieństwie do mężczyzny.

Niestety jej ręce i głos za bardzo się trzęsły, aby jakkolwiek pomóc.

Dosłownie sekundę później pojawił się Snape. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy Syriusza szczerze ucieszył jego widok.

— Odsunąć się — warknął czarodziej, z różdżką wyciągniętą wcześniej w pogotowiu.

Tuż za nim do budynku wszedł Dumbledore.

Severus przykucnął obok kobiety, mrucząc pod nosem jakieś zaklęcia. Momentalnie przestał, gdy spostrzegł rękojeść sztyletu, którym Hoden została dźgnięta. Black nigdy nie widział w jego oczach czegoś innego, niż obojętność, lecz teraz to się zmieniło. On był szczerze przestraszony.

Popatrzył na dyrektora Hogwartu, który również to zobaczył. Usta Mistrza Eliksirów były mocno zaciśnięte w idealnie prostą linię.

— Musimy teleportować się do Munga — powiedział poważnie.

Gdy udało mu się chociaż trochę zatamować krwawienie, wziął Abigail na ręce.

— Co? — zapytał Syriusz. W innych okolicznościach, od razu zabiłby Snape'a za chociażby dotknięcie Hoden. — Idę z wami.

Dwójka już zniknęła za drzwiami, a słychać było charakterystyczny dźwięk towarzyszący przy teleportacji.

Teraz czekał w mieszkaniu, mając ochotę zniszczyć wszystko, co się w nim znajdowało. Dumbledore nakazał mu wracać na Grimmauld Place.

Gdyby nie cholerny Glizdogon, po pierwsze nie musiałby spędzać dwunastu lat w Azkabanie, ale teraz mógłby pokazać się wśród ludzi! Co za tym idzie, mógłby być przy Abigail.

Jako jedyny nie zjawił się w Mungu i został bez jakichkolwiek informacji. Myśląc o tym wszystkim, wstał do barku, z którego wyjął butelkę Whisky i szklankę. Nalał ją do pełna, wypił za jednym razem i rzucił w drugi koniec pokoju.

Dopiero na drugi dzień, gdy o samym świcie w salonie stanęła Hannah, dowiedział się czegoś konkretnego.

— To jakaś paskudna czarna magia — powiedziała, z ciemnymi kręgami pod oczami. Musiała nie spać całą tą noc. Black jedynie złapał trzydzieści minut, może godzinę snu. — Nie wiedzą, co to za czar. Musieli wprowadzić ją w śpiączkę, teraz będą ją utrzymywać przy życiu i uzupełniać krew.

Mężczyzna zacisnął mocno dłonie w pięści i odetchnął głośno, próbując nie krzyczeć.

Następnie minęły kolejne godziny, dni, tygodnie. Z Syriuszem było coraz gorzej.

Wicked Game • Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz