— Odsuń się! — krzyknęłam przerażonym głosem.
W tym momencie nie obchodziło mnie nic innego, oprócz uratowania Francisa. Gdy Hannah wciąż jedynie wpatrywała się we mnie z rozdziawioną miną jak na idiotkę, pchnęłam ją na komodę ustawioną w korytarzu i ścisnęłam w dłoni różdżkę.
Z użyciem zaklęcie zaczęłam lewitować mężczyznę w stronę jadalni, jak najszybciej tylko potrafiłam. Zrzuciłam wszystkie przedmioty na podłogę i ułożyłam go na twardym, drewnianym stole, twarzą do sufitu.
— Abigail... — zaczęła kobieta drżącym głosem. — Czy t...
— Snape — powiedziałam. — Sprowadź mi tu Snape'a!
— Co? — zapytała zdziwiona.
Odwróciłam się do niej, niemal wściekła na jej głupotę.
— Kto tu dysponuje eliksirami? — odparłam.
Brunetka w końcu zrozumiała, co mam na myśli i wyciągnęła z kieszeni różdżkę. Następnie wyczarowała patronusa, który najszybciej potrafił przenieść wiadomość do zamku.
Odwróciłam się do Francisa i rozerwałam jego płaszcz, słysząc głuchy brzęk guzików o podłogę. Następnie zsunęłam go z jego ramion, tak samo jak marynarkę, a następnie koszulę, którą szybko rozpięłam.
Zacisnęłam mocno zęby czując, jak moje oczy zaczynają się szklić.
Nie, nie teraz. Nie rozklejaj się, a wszystko będzie dobrze.
Spojrzałam ze strachem na długie, głębokie rozcięcia przebiegające przez jego pierś oraz brzuch. Moje ręce zostały poplamione przez krew, która zaczęła coraz szybciej płynąć.
Usłyszałam kaszel i popatrzyłam w górę, mężczyzna starał się złapać oddech i nie dusić krwią. Zauważyłam również, że odzyskał przytomność i wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w sufit.
— Ćśś, kochanie, wszystko będzie dobrze — powiedziałam, starając się go uspokoić. — Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Mój głos stawał się coraz bardziej słaby, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
Ja znam odpowiednie zaklęcie, wiem, jak ono brzmi. Chwila, jak ono do cholery brzmi?!
Z korytarza można było słychać głośne odgłosy schodzenia po schodach.
— Co wy tam wyprawiacie?! — odezwał się Syriusz.
Gdy wkroczył do pomieszczenia, na sekundę odwróciłam wzrok w jego stronę. Spojrzałam prosto w jego oczy, które na początku zdenerwowane i zmrużone, złagodniały, za to Black stanął jak wmurowany.
Ścisnęłam mocniej różdżkę tak, że pobielały mi knykcie. Starałam się utrzymać powagę, ale nie mogłam, po prostu nie mogłam.
— Vol... Vul... — zaczęłam mówić trzęsącym się głosem.
Coraz więcej krwi, coraz mniej czasu.
— Abigail — usłyszałam jego głos, słabo i ledwo słyszalny. Popatrzyłam w jego ciemne, brązowe oczy. — Proszę, Abigail. Spójrz na mnie.
Poczułam, jak mężczyzna resztkami sił dotyka mojej dłoni.
— Vul — Vulnera — mówiłam, ponownie skupiając się na zatamowaniu krwawienia i zasklepieniu ran.
Kolejne odgłosy, tym razem dochodzące z drzwi wejściowych. Szybkie, ciężkie kroki stąpające po skrzypiącym drewnie.
W jadalni pojawił się Snape, natychmiastowo podszedł do leżącego Francisa i odsunął mnie, a następnie zaczął wypowiadać pod nosem zaklęcie z różdżką, którą trzymał już w pogotowiu.
CZYTASZ
Wicked Game • Syriusz Black
FanfictionW Wielkiej Brytanii nadeszły mroczne czasy. Potężny czarnoksiężnik zbiera armię swoich popleczników, którzy zrobią wszystko, aby przywrócić na świecie porządek, ich porządek. Polegający na panowaniu czarodziei czystej krwi. Pośród tego wszystkiego...