15.

6.5K 415 436
                                    

Czułam, jak rajstopy na moich gołych stopach przemiękają od śniegu, który znajdował się na ziemi. Na moją głowę spadało coraz więcej płatków, zaczynałam trząść się z zimna. Wiedziałam jednak, że nie mogę się zatrzymać.

Jestem wściekła. Czy tylko wściekła? Obrzydzona, smutna... zawiedziona. Na siebie, tak jak i na niego.

Zamroziło mnie, kiedy przypomniałam sobie co znajduje się na moich ramionach — marynarka Blacka. Nie zastanawiając się dłużej nad tym co powinnam zrobić, zrzuciłam ją z siebie i poszłam dalej, poszukując ratunku, ucieczki, miejsca, w którym mogłabym na spokojnie pomyśleć. Mijałam kolejne całujące się po kątach pary i poczułam, jak się spinam.

Nie wierzę, że on mógł to zrobić. Bez żadnych zahamowań, myśląc, że owinął mnie sobie wokół palca. Nic z tych rzeczy.

Mimo, że w środku czułam szybsze bicie serca, które nie było spowodowane moim biegiem i zdenerwowaniem, nie zamierzałam się poddawać i dać mu pomyśleć, że wygrał.

Dzień wcześniej

Na krótko przed ciszą nocną udałam się do biblioteki, ledwo mogąc utrzymać w rękach pięć tomów opasłych książek. Czułam, że zaczynają ześlizgiwać się z moich dłoni, dlatego zaczęłam panikować. Przeklęłam pod nosem i zatrzymałam się, pomagając sobie kolanem podnieść książki.

— Wiesz, że z drugiej perspektywy wygląda to komicznie?

Przerażona podskoczyłam i cały mój wysiłek poszedł na marne, gdyż wszystko wyleciało z moich rąk. Spojrzałam zawiedziona na porozrzucane na ziemi księgi, a następnie odwróciłam się do stojącej za mną osoby ze zdenerwowanym wyrazem twarzy.

— Czy ty się nie boisz śmierci? – zapytałam wściekła Blacka, który wydawał się świetnie bawić z mojej nieporadności.

— Jakoś od dwóch lat, czemu pytasz?

Prychnęłam na jego słowa i przyklęknęłam, aby zebrać książki. Chłopak kucnął tuż obok mnie i wziął mi sprzed nosa trzy z nich. Popatrzyłam na niego z uniesioną brwią.

— Co ty wyprawiasz?

— Czyżby to czas na zmianę szkieł? – zażartował ze mnie i mojej wady wzroku. Przewróciłam na to oczami, na co ten westchnął. – Nie będę zachowywał się jak skończony dupek, czasami pomagam ludziom. Wiem, dziwne zjawisko.

— Tak, zwłaszcza mi – bąknęłam pod nosem, czego na szczęście nie usłyszał.

Wskazałam Syriuszowi, aby szedł za mną do biblioteki.

Zauważyłam, że nie miał już na sobie mundurka, a czarny sweter i tego samego koloru dżinsy. Jak zwykle jego ciemnobrązowe włosy były nierozczesane i potargane. Kiedy chłopak zauważył, że mu się przyglądam, spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

— Naoglądałaś się? – zaśmiał się cicho.

— Tak i wciąż nie wierzę, że przy takiej twarzy lgnie do ciebie tyle dziewczyn – westchnęłam.

Gryfon prychnął, przewracając oczami.

— Może tu nie chodzi o wygląd, a pewne umiejętności? – zapytał, uśmiechając się zadziornie.

Pokręciłam głową na jego zachowanie, starając się ukryć zaczerwienione policzki. Do czego to doszło, że jego szczeniackie zachowanie wywołuje u mnie inne reakcje niż zdenerwowanie.

— Można się tego domyślić, zwłaszcza po poziomie IQ twoich niektórych ofiar.

— Ofiar? – zaśmiał się głośno.

Wicked Game • Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz