14 lutego
W całym tym budynku były tylko dwa miejsca, w których lubiłam spędzać czas i mogłam w końcu pomyśleć w samotności. Była to biblioteka, jednak mogłam tam również spotkać Francisa, dlatego niedawno zaczęłam jej unikać. Zwłaszcza od momentu, w którym eliksir od Severusa sprawił, że jego zdrowie podupadało.
Następnym był pokój z naszymi rodzinnymi portretami. Nie można tu było znaleźć obrazu, na którym znajdowałam się ze swoimi rodzicami, lecz same dzieła ukazujące moich przodków. Od dziadków i pradziadków, aż po ryciny ze średniowiecza. Gdy nie znajdowałam się na Grimmauld Place, przychodziłam tutaj, rozpalałam ogień w kominku i zajmowałam głęboki fotel, czytając książki. Czasem po prostu siadałam w ciszy, podkulając nogi i wyglądając przez okno.
Wciąż nie czułam, że coś się zmieniło na lepsze. Wyczuwałam to ciągłe napięcie między mną, a Carltonem i Syriuszem.
— Co się stanie po wojnie? — zapytałam pewnego dnia mężczyznę.
Znajdowaliśmy się w jego sypialni, w mieszkaniu Blacków. Czarnowłosy siedział w fotelu przy oknie, wyglądając za zasłonę. Miał na sobie jedynie spodnie, odsłaniając swoje tatuaże na klatce piersiowej.
Leżałam po kołdrą, jedną ręką trzymając poduszkę, którą się zakrywałam, w drugiej za to trzymałam powoli gasnącego papierosa.
— Z nami — dopowiedziałam po chwili ciszy. — Z tym wszystkim.
Syriusz westchnął i podrapał się po głowie, na której była burza ciemnych loków, które znajdowały się w kompletnym nieładzie.
— Wiesz, że wszystko zależy od tego, kto wygra — powiedział i dopił whisky, znajdującą się w szklance na stoliku obok niego. — Od tego, czy przeżyjemy.
Zgniotłam papierosa w popielniczce na stoliku nocnym.
— Zapomniałam z tobą o tym porozmawiać — zaczęłam. — Przykro mi z powodu Regulusa. Nigdy nawet nie miałam okazji go poznać.
— Moich rodziców również, jednak nie widzę, żebyś ubolewała — odparł.
Widziałam, że żartem chciał ukryć smutek, który ukazał się w jego oczach.
— Dobrze, jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, to twój wybór — mruknęłam ze śmiechem.
— Po tym, co się tutaj stało, nie mam ochoty na tego typu rozmowy — powiedział z szerokim uśmiechem i wstał.
Podszedł do łóżka i usiadł obok mnie. Odłożył poduszkę na bok, odsłaniając moją nagą sylwetkę. Złapał za mój podbródek, abym spojrzała w jego szare oczy.
— Już raz cię straciłem. Żaden chory czarnoksiężnik, ani śmierciożerca nie zabierze mi cię drugi raz.
Uśmiechnęłam się na te słowa. Splotłam nasze dłonie, czując na jego prawym nadgarstku bransoletkę wykonaną z małych kamyczków.
Popatrzyłam na list, który napisałam wczoraj wieczorem. Zapaliłam jeszcze jedną świecę, aby móc lepiej widzieć.
Był to list do dyrektora Ilvermorny oznajmujący o moim planie o odejściu. Podjęłam tą decyzję z dużą pewnością siebie, nie tylko ze względu na zamieszkanie w Hogwarcie i unikanie Carltona. Czułam to podekscytowanie, które miałam, gdy dostałam posadę w Ilvermorny.
Kocham nauczać, przekazywać swoim wiedzę młodym czarodziejom i wierzę, że będzie to jeszcze przyjemniejsze w mojej starej szkole, u boku Remusa, Minerwy, Albusa, a nawet Snape'a.
CZYTASZ
Wicked Game • Syriusz Black
FanfictionW Wielkiej Brytanii nadeszły mroczne czasy. Potężny czarnoksiężnik zbiera armię swoich popleczników, którzy zrobią wszystko, aby przywrócić na świecie porządek, ich porządek. Polegający na panowaniu czarodziei czystej krwi. Pośród tego wszystkiego...