【Zakazane poświęcenie】

114 12 1
                                    

Wyruszaliśmy właśnie na jedną z ekspedycji. Przy bramie Trostu żegnał nas rój kadetów, którzy zostali wysłani tam na kilka dni by zająć się stanem technicznym murów. Pomachałam Erenowi i Mikasie :

-Patrzcie tam ! To kapitan Levi ! - krzyczały jakieś dzieciaki
-Nie mogliby się przymknąć - Levi'a jakoś nie cieszyła specjalnie jego sława
-Jesteś popularny. Powinieneś być dumny
-Ja nie widzę jakoś powodu do dumy
-Rozchmurz się trochę. Za niedługo przyślą nam nowych żółtodziobów i ktoś będzie musiał się nimi zająć
-Jak w ogóle ktokolwiek zechce dołączyć

***

Jechaliśmy już dłuższy czas. Nasza drużyna została podzielona na dwie. Umieścili nas po dwóch stronach środkowej kolumny w pierwszym rzędzie. Ja miałam dowództwo nad tą w lewym skrzydle. Widoczność bardzo się pogarszała, co uniemożliwiało korzystanie z flar. Usłyszeliśmy za sobą jakieś wrzaski. Coś tu jest nie tak. Wszyscy przygotowali się do ataku. Jednak przez dłuższą chwilę nie widzieliśmy żadnych przeciwników. Nagle kilka metrów za nami pojawiło się gigantyczne, miotające się na wszystkie strony cielsko :

-Uwaga ! - krzyknęłam próbując ich ostrzec

Jako jedynej udało mi się zareagować dostatecznie szybko i wzbić w powietrze. Reszta oddziału została staranowana przez potwora. Na szczęście zignorował ich i popędził dalej. Ich stan musiał nie być aż tak poważny, bo Petra podniosła się i wystrzeliła flarę. Zaczepiłam się o jego kark. Miotał się na wszystkie strony. Wystrzeliłam drugą linkę i sprawnym ruchem rozcięłam mu kark. Krew prysnęła mi na twarz. Była gorąca i parzyła mnie w oczy. Nic nie widziałam. Nagle poczułam szarpnięcie. Zanim zdążyłam się zorientować co się stało wisiałam do góry nogami. Uderzyło we mnie ciepło i smród wydobywający się z ogromnej paszczy. Natychmiast wygięłam się w tył i wbiłam obie miecze w przed ramie potwora. Szarpnęłam z całej siły rozrywając jego mięśnie. Zamachnął się mną do tyłu. W tym momencie poczułam chrupnięcie w kolanie. To nie wróży nic dobrego. Tytan rzucił mną na ziemię. Złapałam się rękami za głowę, ale nie liczyłam na to, że po upadku z takiej wysokości wyjdę bez szwanku. Jednak zamiast ostrego uderzenia o ziemię poczułam, że ktoś złapał mnie w pasie. Gdy odstawił mnie na ziemię mogłam zobaczyć jego twarz. To był Levi. Chciałam mu podziękować, ale zostawił mnie i popędził dalej. Zrobiłam krok w przód i natychmiast upadłam na podłogę. W kolanie czułam przeszywający ból. Był nie do zniesienia. Próbowałam się podnieść, ale nie dałam rady. Oprócz Levi'a dotarła tu reszta jego drużyny, czyli Gunther i Eld. Zajęli się pozostałymi dwoma tytanami. Rozejrzałam się dookoła. Petra i Oluo podnieśli się z ziemi. Byli oszołomieni. Reszta w końcu pozbyła się tytanów. Podszedł do mnie Levi :

-Nic ci nie jest ? - przykucnął obok mnie
-Mam coś z kolanem, ale na szczęście chyba nic sobie nie połamałam
-Dasz radę chodzić ?
-Niespecjalnie - rozejrzał się dookoła. Gunther i Eld pomagali Petrze i Oluo
-Za niedługo ogłoszą odwrót. Jak tylko widoczność odrobinę się poprawi - na horyzoncie było widać wozy. Staliśmy w miejscu dłuższą chwilę, więc zdążyły nas dogonić - Ej Eld ! - krzyknął - Powiedz im żeby tu podjechali, mamy rannych - mężczyzna posłusznie wskoczył na konia i pogalopował w stronę wozów - Tylko kolano ? Boli cię coś jeszcze ?
-Nie, tylko kolano - jeden z wozów był już bardzo blisko, więc spróbowałam się podnieść
-Stój pomogę ci - chciał wziąć mnie na ręce
-Spokojnie poradzę sobie
-Nie wygłupiaj się - nie czekając na dalszy sprzeciw zaczął mnie nieść w stronę wozu - Co się tu właściwie stało ?
-Była taka mgła, że zobaczyliśmy go kilka metrów za nami. Udało mi się go uniknąć, ale reszta nie miała tyle szczęścia. Wnioskując po stronie z której przyszedł musiał staranować połowę lewego skrzydła. Powinniśmy to sprawdzić
-My się tym zajmiemy. Ty nie możesz nawet chodzić - w oddali pojawiły się niebieskie flary - Chyba nie ma już czego sprawdzać

Humanity's Strongest Woman 【Attack on Titan】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz