Przez cały czas trwania planu nie chciałam dopuszczać do siebie takiej myśli. Dlaczego znowu się boję ? Czego ? Dlaczego ? Zasłużyła sobie. Jest potworem, mordercą. Zabiła ICH. Przecież ja też dzisiaj domagałam się żeby ją zabić. Może skłamałam tym, że zależało mi na ludziach. Może po prostu chciałam ją zabić. Kilku zwiadowców pobiegło się nią zająć. Zaraz za nimi pobiegła Hange :
-Pani pułkownik mamy problem ! - zawołał Dieter. Z Levi'em spojrzeliśmy się na siebie porozumiewawczo i od razu pobiegliśmy na miejsce
-Co do... - Hange urwała w pół zdania. Dziewczyna była czymś co wyglądało jak kryształowa trumna.
-Nie, to są jakieś żarty - powiedziałam ze złością.Chciałam podejść do Annie, ale Hange zatrzymał mnie ręką. Wyciągnęła miecz i przyłożyła go do kryształu, aby wycelować. Zamachnęła się z całej siły i uderzyła w zlepek. Ostrze nie zostawiło najmniejszej rysy, za to samo poleciało w drobny mak. Wyciągnęłam swój miecz i już miałam dołączyć się do pułkownik, kiedy zatrzymał mnie Levi :
-Nie masz więcej siły niż ona. Poza tym siła nie jest tu problemem. Prędzej wyczerpiecie cały zapas naszych ostrzy niż coś osiągniecie - spojrzałam na niego z wyrzutem. Nienawidziłam kiedy miał rację. Zawahałam się jeszcze chwilę po czym schowałam miecz. Podeszła do nas Hange
-Nie wydaje się aby miała wyparować nawet po jej zamianie w człowieka. Możemy spróbować ją zniszczyć, albo chociaż osłabić. Może ty spróbujesz Levi ?
-Moim zdaniem do niczego to nie prowadzi. Powiedziałem, siła nie jest problemem. Jeżeli chcecie ją uszkodzić trzeba czegoś mocniejszego niż stal - naszą rozmowę przerwały odgłosy metalu wolącego o kryształ
-Cholera ! Co to ma być ?! Tyle zachodu na nic ?! Annie ! Wyłaź ! Wyłaź i skończ to co zaczęłaś ! To niesprawiedliwe, Annie ! Annie ! - okazało się, że w ślady pułkownik postanowił pójść Jean. Zamachnął się z całej siły i już miał i uderzyć kiedy zatrzymał go Levi
-Przestań, to nie ma sensu - jego reakcja była bardzo podobna do mojej. Zrezygnowany, opuścił rękę
-Użyjcie drutów żeby zrobić siatkę ! - krzyknęła Hange - Zwiążemy to i przetransportujemy do podziemi
-Zrozumiano - odkrzyknęła jej drużyna.Levi poszedł porozmawiać z Erwinem, a ja usiadłam na pobliskie kupie gruzów. Nie mogłam już wytrzymać. Cicho się zaśmiałam nad tym jak żałosna była nasza pozycja. W całym dystrykcie zgotowaliśmy niezłe piekło. Zginęły setki ludzi, a na usprawiedliwienie mamy kopalnię wiedzy, która nie może nic nam powiedzieć. Podparłam się łokciami o kolana i czubkiem buta zaczęłam rysować kółka na ziemi. Dlaczego zawsze wszystko musi iść na marne ? Czemu zawsze jak jesteśmy tak blisko wszystko bierze w łeb ? Mam tego dość. Dlaczego raz w życiu coś nie może być choć odrobinę proste ? Co jeszcze musimy poświęcić żeby osiągnąć nasze cele ? Skoro i tak nic nie osiągnęliśmy mogliśmy w ogóle nie zaczynać tego piekła. Może to samolubne, ale wolałabym żeby to nigdy się nie zaczęło. Żeby Maria nigdy nie upadła nawet jeżeli oznaczałoby to wieczność za murami. Co miesięczne wyprawy, śmierć wszędzie wokoło. Nawet w takiej rzeczywistości potrafiłam się cieszyć, budzić się rano z nadzieją, poczuciem, że to wszystko ma jakiś sens. Póki oni byli przymnie, póki się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Wyprawy były tylko jak choroba. Trzeba było przetrwać te kilka dni, a później żyło się dalej. Mogliśmy mieć chociaż namiastkę normalnego życia.
Eren miał być naszą nadzieją, a odkąd się pojawił wszystko wokół tonie w ciemności szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Świat jest mały, zwłaszcza ten za murami. Syn doktora, który leczył twojego ojca może się dziesięć lat później okazać człowiekiem tytanem, który nie wie właściwie skąd pochodzi jego moc, ale i tak będziemy pokładać w nim wszystkie swoje nadzieje.
Moje zamyślenie przerwało ogólne poruszenie pośród zwiadowców. Wstałam i podeszłam do reszty żeby sprawdzić na co się patrzą. Paraliż jaki mnie ogarnął był bardzo podobny do tego po zobaczeniu tytana kolosalnego po raz pierwszy w Shiganshinie.
Część muru została oderwana, nie to jednak wywołało strach we wszystkich gapiach tylko wystająca spod niego twarz tytana. Dało się zobaczyć jedynie oko. Potwór omiótł stojących zmęczonym wzrokiem, jakby wybierał sobie kogo zje na kolację. Wokoło zaczęły się szepty :-Tytan ?
-W murze ?
-Niemożliwe
-Pułkowniku prosimy o rozkazy - na miejsce przybiegła Hange z Moblitem
-Co u diabła ? Daj mi chwilkę - w życiu nie widziałam żeby Hange była tak przerażona. Zawsze była najbardziej szurnięta, dlatego kiedy ktoś taki się boi, wiadomo, że jest naprawdę źle. Wszyscy stali w osłupieniu. Milczenie przerwał dopiero pastor łapiąc Hange za ramię. Ciężko dyszał i ledwo mógł wydusić z siebie słowo
-Wielebny Nick ? - zdziwiła się Hange
-Choćby nie wiem co - jego słowa zmieniły się w krzyk - Nie może zostać wystawiony na światło dzienne !***
Erwin wraz z Levi'em i częścią zwiadowców wybrali się do przełożonych aby poinformować ich o sytuacji. Reszta została wraz z Hange w Stohess. Pułkownik zajęła się przesłuchaniem Nicka, a ja narzuciłam zwykłą pelerynę i przeszłam się ulicami żeby stawić czoła zniszczeniom. Wiele osób na moim miejscu unikałoby widoku ciał i gruzów, ale jakoś nie mogłabym zasnąć spokojnie nie wiedząc co zrobiliśmy. Obserwowałam skupiska z daleka, lecz podeszłam bliżej przy stosie ciał należących do żandarmerii. Korzystając z nieuwagi dwójki zajmującej się tym terenem przeszłam się ulicą.
Wokoło leżały zmiażdżone i porozrywane ciała. Należało nie tylko do żandarmów. Mijałam dzieci, kobiety i mężczyzn, którzy tego dnia szli, być może do szkoły czy pracy.
Nagle przystanęłam w miejscu. Spod sterty gruzów wystawała ręką. Na jej nadgarstku błysnęła zielona bransoletka z sześcioma srebrnymi koralikami. Nie to niemożliwe. Zaparłam się z całej siły, ale wielki kawał betonu był dla mnie zbyt ciężki. Nie mogłam się mylić. Ta bransoletka. Być może uwierzyłabym w ten zbieg okoliczności gdyby nie kilka złocisty loków, które jakimś cudem zachowały kolor tonąc w kałuży krwi.
To nie możliwe. Cora nigdy nie służyła w Stohess. Tylko w zachodnim dystrykcie. Musiałam przeczytać napis na mundurze. Zaparłam się ponownie. Głaz drgnął odrobinę po czym upadł z powrotem na miejsce, a ja kopnęła do kamienia, który z łoskotem przetoczył się po ulicy :-Cywilom nie wolno tu wchodzić. Pobliskie budynki grożą zawaleniem - po chwili otrząsnęłam z zamyślenia
-Nie jestem cywilem - odparłam suchym, pozbawionym emocji tonem. Oboje podeszli do mnie, a kiedy byli dostatecznie blisko. Zamarli prawie tak samo jak ja
-Pani McClain... - wyszeptała cicho dziewczyna
-Znałaś ją ? - zapytałam dalej beznamiętnie wpatrując się w ciało
-Przenieśli ją z zachodniego dystryktu żeby zajęła się nowymi rekrutami. Zawsze nosiła tą durną bransoletkę, ale nigdy nie powiedziała dlaczego. Pani rodzina ?
-Przyjaciółka
-Pani Cora zawsze była świetna w walce wręcz. Pewnie nawet Annie bałaby się do niej startować. Tak bardzo mi przykro - dziewczyna chciała położyć mi rękę na ramieniu i dodać otuchy
-Wiem, że była dobra sama ją uczyłam - jakoś machinalnie ją odtrąciłam. Tym samym pokazałam skrawek swojego munduru i zdradziłam swoją tożsamość.
-Zwiadowca ? - zdziwił się chłopak
-Macie czelność tu przychodzić ? I mówić o ludziach, których zabiliście z takim spokojem ?! - dziewczyna pękła, a jej przyjazne nastawienie prysnęło w sekundzie - Że co ?! Że niby wszystko to zatrzecie i usprawiedliwicie jako konieczne ?! Co wam przyszło z tych wszystkich ofiar ?! Co ?! Odpowiedz !
-Hitch opanuj się ! - chłopak odsunął ją ode mnie - Nie masz pojęcia kim ona może być
-Mój stopień nie ma znaczenia. Nie masz podstaw żeby mnie szanować. A co do ciebie, nie winię cię, że jesteś wściekła. Mam czelność tu być, bo zginęli tu i moi ludzie. Potrafię mówić ze spokojem, nie mam siły się złościć, ani płakać. Nie będziemy nic zacierać, a co do usprawiedliwienia zdecyduje sąd, doczesny lub ostateczny. Co nam przyszło ? - zastanowiłam się nad ostatnim pytaniem - Sama chciałabym wiedziećNie czekałam na ich reakcję tylko zrobiłam użytek z resztek gazu i odleciałam w stronę miejsca gdzie odkryto twarz tytana. Miałam już wskoczyć na mur kiedy przez bramę wpadł goniec na koniu krzycząc wokoło :
-Muszę poinformować dowódcę Erwina ! Mur Rose został przerwany !
Nie ma to jak nowy rozdział. Niestety pojawiają się rzadko bo nie mam dostępu do komputera przez remont ale postaram się dodać chociaż dwa w tyg.
CZYTASZ
Humanity's Strongest Woman 【Attack on Titan】
FanfictionWszystko szło jej świetnie. Pierwsze miejsce w klasie. Wrodzony talent do trójwymiarowego manewru. Zarezerwowane miejsce w Żandarmerii. Jednak gdy kilka miesięcy przed egzaminami do korpusu przypisane zostają trzy nowe osoby cały ten misterny plan w...