Levi kazał mi coś zjeść, więc z trudem przełknęłam jedną z racji. Niedługo później przyszła Mikasa razem z Arminem. Pozostali usiedli wokół lampy, która swoim słabym światłem oświetlała magazyn i postanowili coś zjeść. Zostałam z boku leżąc na ziemi i usilnie próbując zasnąć. Przed chwilą zabiłam ośmiu ludzi. To się stało tak szybko, że nawet nie zdążyłam się tym przejąć, dopiero teraz to we mnie uderzyło. Tym razem było, jakoś łatwiej. Nie sparaliżował mnie strach, po prostu to zrobiłam i pobiegłam dalej. Czy naprawdę zaczynam już wariować ? :
-Co z tobą ? Czy to brudne miejsce odebrało ci apetyt ? - powiedział Levi. Przewrócenie się na drugi bok nie wchodziło w grę, więc postanowiłam nie mieszać się w tę rozmowę
-Nie - odparł Armin - Jean, jednego nie rozumiem
-Czego ? - zapytał chłopak
-Gdy strzeliłem by cię uratować, byłem przekonany, że nie zdążę. Wybacz. Więc dlaczego strzeliłem przed nią ?
-Bo ona... - wydukał Jean
-Bo najzwyczajniej się zawahała. Prawda ? - wtrącił kapitan
-To moja wina, powinienem był ją od razu wykończyć - powiedział Jean
-Teraz rozumiem - odparł Armin - Osoba, którą zabiłem musiała być w głębi serca dobra. Miała w sobie więcej człowieczeństwa niż ja. Mnie pociągnięcie za spust poszło z taką łatwością. Jestem zwykłym...
-Armin - przerwał mu Levi - Na zawsze zbrukałeś sobie ręce krwią. Co się stało to się nie odstanie
-Jak pan może ? - oburzyła się Mikasa
-Po prostu zaakceptuj nowego siebie, bo gdybyś dalej miał pachnące, czyste rączki, Jeana już by z nami nie było. Tak szybko i zdecydowanie pociągnąłeś za spust, bo wiedziałeś, że od tego zależy życie twojego kumpla. Armin, dzięki twojemu poświęceniu, nie straciliśmy dzisiaj towarzysza. Dziękuję
-Kapitanie Levi - zaczął Jean - Myślałem, że walka z ludźmi to błąd, że źle pan zrobił wydając nam taki rozkaz, bałem się krzywdzić innych ludzi, ale to ja się cholernie pomyliłem. Następnym razem się nie zawaham
-Nigdy nie mówiłem, że to była dobra decyzja. Najzwyczajniej tego nie wiem. A ty jesteś pewien, że popełniłeś błąd ? No dobra pora wysłuchać naszego gościa - gdy to usłyszałam postanowiłam do nich dołączyć. Levi podszedł do mężczyzny i odwiązał mu usta
-Zaczekajcie, jestem tylko starym dorożkarzem !
-Przestań bezczelnie łżeć, nie marnuj naszego czasu - powiedziałam stając na przeciw niego - W życiu bym nie pomyślała, że jeszcze dychasz staruszku
-Kopę lat. Myślałem, że to zaciągnięcie się do wojska miało być żartem, ale widać pozory mylą. Poznajesz to miejsce ? Ty i Flegel uwielbialiście się tu bawić. Nawet twój ojciec przychodził tutaj, wiesz, że zawsze byłem jego przyjacielem. Rosewood był wielkim cżłowiekiem... - nie wytrzymałam i złapałam go za szmaty, podciągając w górę i uderzając nim o stos skrzynek
-Nie waż się mówić o moim ojcu ! Myślisz, że będę ci teraz ratować dupę ? Bo co ? Bo twój spasiony synalek dał mi połamanego tulipana ? Czy może za to, że podrywałeś moją matkę tydzień po tym jak została wdową ? Odpowiadaj !
-Aiana uspokój się - powiedział Levi. Po krótkim namyśle puściła Dima, a on spadł z powrotem na ziemię
-Ja też spotkałam go już wcześniej - wtrąciła Mikasa - Zablokował bramę i opóźnił ewakuację podczas ataku tytanów w Troście - nie chciałam wierzyć w to co usłyszałam
-Coś ty zrobił śmieciu ?! - już miałam się na niego rzucić, ale Levi mnie odciągnął - Ty wiesz, że ona tam zginęła ? Dobrze wiem, że zawsze się w niej podkochiwałeś. Tylko liczyłeś na to, że mój ojciec wikituje i na palcach odliczałeś dni do końca żałoby, ale która chciałaby takiego śmiecia. Żadna
-Wystarczy tego - przerwał kapitan
-My tylko wykonywaliśmy rozkazy żandarmerii. Na dodatek daliśmy ciała. Skonfiskują cały majątek mojej firmy. Nie zadowolą się tylko mną i moim synem, wszyscy moim pracownicy zginą w niewyjaśnionych okolicznościach - mężczyzna próbował się bronić
-Zamierzasz poddać się bez walki ? Skazany na upadek Trost zdołał jakoś przetrwać. Wszystko dzięki Kompanii Handlowej Reevesów, która zebrała ludzi i zaczęła pracować. Jednak gdyby teraz wasza firma zniknęła, ilu przetrwałoby zimę ? - powiedział Levi
-Proponujesz mi współpracę ? - zdziwił się Dimo
-Musimy się tylko dowiedzieć gdzie przewieźli Erena i Historię. Firma zaopatrująca żandarmerię ma szerokie pole do popisu
-Czy jesteś w stanie zagwarantować, że ja i moje miasto nie pomrzemy z głodu ?
-Nie mogę, ale możesz być pewny, że będziemy robić wszystko w tym kierunku - mężczyzna zastanowił się chwilę
-Dobrze zgadzam się. Co mamy zrobić ?
-Nie możemy zostać w mieście, macie gdzieś niedaleko jakiś magazyn albo coś
-Kawałek stąd na północ jest mały dom mieszkalny i spichlerz, tam moglibyście się spokojnie zaszyć
-Weźmiesz wóz i nas tam zawieziesz, później sprowadzicie tam kogoś z żandarmerii
-Jak ?
-Powiedz im, że zgodziłeś się z nami współpracować, ale zrób to tak jakbyś nas oszukał i postanowił zdradzić naszą kryjówkę. My zajmiemy się resztą
CZYTASZ
Humanity's Strongest Woman 【Attack on Titan】
FanfictionWszystko szło jej świetnie. Pierwsze miejsce w klasie. Wrodzony talent do trójwymiarowego manewru. Zarezerwowane miejsce w Żandarmerii. Jednak gdy kilka miesięcy przed egzaminami do korpusu przypisane zostają trzy nowe osoby cały ten misterny plan w...