Rozdział 2 - Klątwa

1.9K 54 9
                                    

Razem z lekarzem popatrzyliśmy się w stronę zakapturzonej postaci. Spojrzała się na nas wrogo i zdjęła czarny kaptur z głowy. Od razu rozpoznałem kto to jest.

"Nie byłaś zaproszona!" - warknąłem na co zaczęła się śmiać.

Postać, która przed nami stała miała na imię Sara. Lubiła się bawić czarną magią i należała do kręgu czarownic. Żałuję dnia, gdy zacząłem z nią chodzić zanim poznałem Lilianę. Wtedy nie wiedziałem, że zadaję się z czarownicą. Zgryzłem zęby ze złości i wrogo się na nią spojrzałem. 

"Powtarzam Ci jeszcze raz...nie byłaś zaproszona na bal!" - warknąłem ponownie na nią. Zacząłem się trząść ze złości i nie panowałem nad sobą.

"Oj biedny Yoongiś." - zaczęła mówić do mnie tym swoim sztucznym słodkim głosikiem. - "Co tu się stało?" - spojrzała na mnie jak by nic nie wiedziała, a następnie na nie żywą Lilianę. - "Oh...czy to czasami nie leży twoja już była narzeczona?" - i zaczęła się ponownie śmiać.

"Przestań! Wyjdź stąd!" - Krzyknąłem. 

Zaczęła się do mnie przybliżać.

"Yoongi widziałeś co cię spotkało. Mówiłam Ci tyle razy, że trzeba było być ze mną, a ty musiałeś wybrałeś jakąś nie znaczącą dziewczynę. Po za tym co ona mogła by ci dać." 

"Przestań! Działasz już mi na nerwy! Odejdź stąd i nigdy nie wracaj!"

"Oj..." - przyłożyła swoją dłoń do ust. - "Czyżbym za bardzo cię zdenerwowała?" 

"Przestań!" 

"Tak myślałam, ale nie tak prędko Yoongi..." - pokiwała mi palcem. - "Kiedy ze mną zerwałeś już wtedy wiedziałam, że muszę przygotować dla ciebie niespodziankę i gdy już ją miałam pozostało mi tylko poczekać na odpowiedni moment." - spojrzała się na ciało Liliany. - "Była taka ładna, taka życzliwa. Szkoda, że musiałam się jej pozbyć."

"Zapłacisz mi za to!" - krzyknąłem i podniosłem się z podłogi. Targały mną same negatywne emocje. Chciałem się na nią rzucić i zabić, lecz gdy zacząłem biec w jej kierunku ta w ostatniej chwili podniosła rękę, a ja zamarzłem. Nie mogłem się ruszyć.

"Po co to zrobiłaś! Dlaczego ją otrułaś? Co ona Ci zrobiła?!" 

"Bardzo jesteś spostrzegawczy." - powiedziała i podeszła bliżej mnie, gdy ja nie mogłem drgnąć nawet jednego milimetra.  

"I co, zabijesz mnie teraz!?"

"Skądże. To by było za łatwe." - odpowiedziała, a ja po jej słowach byłem zdezorientowany. - "Muszę najpierw dokończyć moją niespodziankę." 

Nie odpowiedziałem jej. Nie miałem siły fizycznie jak i psychicznie. Czułem się rozbity na milion kawałków. Całe moje dwudziestotrzyletnie życie tego dnia legło w gruzach. 

Sara milczała i obserwowała mnie. Kątem oka zauważyłem, że lekarz próbuje wyjść z sali na kolanach za pewnie poinformować resztę co się tutaj dzieje, lecz Sara zauważyła go i przyszpiliła do ściany. Nie mogłem nic zrobić. Po chwili lekarz upadł na ziemię nie przytomny.

"Ups...i po lekarzu."

"Czego ty ode mnie chcesz! Mów konkretnie i nie owijaj w bawełnę."

Odwróciła się od lekarza. - "Dać Ci niespodziankę." - powiedziała ponownie. Następnie podeszła do mnie zostawiając nieprzytomnego lekarza na podłodze i złapała mnie za brodę. 

"Puść mnie!" - warknąłem ponownie. 

"Chciałam, żeby ta niespodzianka była dla ciebie łagodna, ale widząc twoje zachowanie w stosunku do mnie, chyba będzie ona znacznie gorsza. Chociaż nadal cię kocham Yoongi, nie zmieni to mojego zdania. Karę musisz ponieść." 

"Przecież nic złego Ci nie zrobiłem!" 

"Owszem, zrobiłeś. Wystarczy było zerwać ze mną." 

"Byłaś niebezpieczna." 

"Nie gadaj głupot. To, że musiałam ukarać jedną z twoich służących moją magią, nic to nie zmienia." 

"Chciałaś ją zabić. Wszystko widziałem." 

"Mów co chcesz." - prychnęła. 

Nagle podniosła swoje ręce, a ja opadłem na podłogę. Mogłem się już ruszać i mogłem w tym momencie jakoś od niej uciec, ale nie miałem kompletnie żadnych sił. Spróbowałem wstać, lecz bez żadnego skutku. Poczułem tylko, że jakaś nieznana siła ciągnie mnie do ziemi. Po chwili już nie widziałem żadnego otoczenia, które koło mnie się znajdowało. Widziałem ze wszystkich czterech stron jedną wielką gęstą białą mgłę. Byłem przerażony i wtedy usłyszałem jak zaczęła mówić. - "Od dziś skazuje cię na wieczne życie i każdego dnia będziesz patrzeć jak wszyscy twoi bliscy w okół ciebie bedą umierać."

Po tych słowach para zniknęła, a uczucie ciężkości minęło.

"Co ty bredzisz kobieto! Zostaw mnie w świętym spokoju!" - krzyczałem z całych swoich sił. 

"Wyręczyłam cię i tak przy okazji powinieneś mi podziękować, że wybrałam jednak dla Ciebie jedną z łagodniejszych kar w kategorii ciężkich kar. Zawsze mogło być gorzej. Mogłeś przecież skończyć jako nieżywy kamień."

Chciałem coś jej odpowiedzieć, lecz nie mogłem, bo po prostu nagle wyparowała.

"Aaaa!" - krzyczałem z całych swoich sił. - "Co za przeklęta wiedźma!" - uderzyłem pięścią w podłogę.

Słysząc mój krzyk do sali wszedł John.

"Nareszcie udało nam się otworzyć drzwi. Suga wszystko w porządku? Słyszałem Twój krzyk." - powiedział zmartwiony.

"Nie, nic nie jest w porządku!" - zacząłem ponownie ryczeć. - "To wszystko przez Sarę, to ona otruła Lilianę."

"Jak to Sara? - był lekko zdziwiony.

"Tak. Po prostu zostaw mnie muszę być sam i zabierz stąd doktora i wezwij jak najszybciej pomoc." - powiedziałem w pośpiechu.

"Już pędzę." - powiedział podnosząc po chwili nieprzytomnego doktora z podłogi.

John zniknął z nim za drzwiami, a ja podszedłem do nie żywej Liliany. Chwyciłem delikatnie jej twarz i mocno ją przytuliłem. Zacząłem płakać w jej objęciach. 

Przeznaczeni | SugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz