Rozdział 42 - Pomoc

465 32 14
                                    

Zanim zdążył upaść czym prędzej złapałam go w swoje ramiona. Gdybym tego nie zrobiła, nie wiem co by się mogło mu stać. Czym prędzej położyłam go ostrożnie na ziemi i pochyliłam się do niego, sprawdzając czy nadal oddycha. Po chwili nasłuchiwania mogłam stwierdzić, że oddycha, ale nierówno. 

Muszę znaleźć jak najszybciej pomoc. Pierwsze co przyszło mi na myśl to wołanie pomocy. Zaczęłam krzyczeć z całych swoich sił, aby mnie ktoś w ogóle usłyszał, lecz wszystko poszło na marne. Nikt mnie nie usłyszał. Dlaczego akurat jak coś się dzieje to nie ma nikogo w pobliżu? 

Spojrzałam się na nieprzytomnego chłopaka i po namyśleniu stwierdziłam...

"Wybacz Yoongi, zostawię cię tutaj na sekundę. To nie potrwa długo. Zaraz przyjdę z pomocą. Obiecuję." - I czym prędzej ruszyłam sprintem do pałacu. Na szczęście nie byliśmy jakoś od niego oddaleni.  

Wbiegłam szybko po schodach i wpadłam zdyszana na główny hol, gdzie siedział recepcjonista Namjoon. 

"Pomocy." - wydyszałam. 

"Demi co się dzieje?" - spojrzał się na mnie z przerażeniem i gwałtownie podniósł się z siedzenia. 

"Byłam z Yoongim w ogrodach...i on nagle zemdlał." - głos mi się łamał, gdy mówiłam. 

Kiedy to powiedziałam brązowowłosy rozszerzył swoje oczy i pierwsze co zrobił to odwrócił się w stronę szafki, gdzie koło niej znajdował się alarm w formie czerwonego przycisku. Uruchomił go. Już po sekundzie w całym pałacu było słychać jego dźwięk.  

"Zaprowadź mnie jak najszybciej do niego." - powiedział prędko i podszedł do mnie. 

Kiwnęłam głową i ruszyłam biegiem, a on za mną. W między czasie, kiedy opuszczaliśmy pałac dołączyli do nas inni chłopacy. Pewnie są tutaj pracownikami.

Gdy pokonaliśmy drogę, w końcu dotarliśmy do nieprzytomnego czarnowłosego. Namjoon, gdy go zobaczył, padł na kolana i sprawdził szybko jego oddech, a reszta w tym ja, staliśmy i obserwowaliśmy. Po parunastu sekundach nasłuchiwania stwierdził...

"Chłopaki oddycha, ale ciężko i to bardzo. Demi co dokładnie się stało zanim zemdlał?" - zwrócił się do mnie. 

"Szliśmy ze spokojem w stronę pałacu i rozmawialiśmy ze sobą o różnych rzeczach, ale naglę się zatrzymał, więc pomyślałam, że się zmęczył, ale chyba jednak to nie było to, zaczął strasznie kaszleć i chwycił się za klatkę piersiową, później zemdlał. Na szczęście w ostatniej chwili go złapałam." 

Namjoon kiwnął głową. - "Chłopaki, robi się coraz z nim gorzej." - zwrócił się do reszty. - "Nigdy aż tak źle z nim nie było i oby jego stan był tylko chwilowy." - miałam wrażenie, że posmutniał tak jak reszta otaczająca mnie.

Czy Yoongi był na coś chory? 

"Ale na pewno nie jest wszystko stracone. Musimy szybko działać. Hoseok, Taehyung wiecie gdzie macie jechać?"

"Tak wiemy." - powiedział Taehyung.

"Wrócimy jak najszybciej jak się tylko da." - dodał Hoseok i oboje ruszyli biegiem w nieznaną mi stronę. 

"Jin, Jungkook, Jimin wy pomożecie mi go wnieść do środka." - rozkazał. 

"Może powinniśmy zadzwonić po karetkę?" - odezwałam się. 

Namjoon pokręcił głową. - "Nie możemy Demi."

"Dlaczego?"

"Później się dowiesz." - odpowiedział tajemniczo. 

Przeznaczeni | SugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz