Rozdział 4 - Współczesność

1.3K 57 1
                                    

Czasy obecne:

"Demi wstawaj, bo się spóźnisz do szkoły!" - krzyknęła moja mama, gdy stała w drzwiach mojego pokoju. 

"Mamo daj mi jeszcze chwilkę." - po jej słowach tylko bardziej się wtuliłam w poduszkę. Za dobrze mi się leżało, aby wstać z łóżka. 

"Ja ci dam chwilę, szybko, bo już i tak zaspałaś na pierwszą lekcję!" - w tym momencie poczułam, że nie mam już na sobie mięciutkiej kołdry. 

"A która jest godzina?" - powiedziałam zaspana i się lekko podniosłam z łóżka w między czasie przetarłam swoje zaspane oczy. Zupełnie nic nie zareagowałam na to, że jestem spóźniona.

"7:30" - usłyszawszy to moje oczy się rozszerzyły i szybko wstałam z łóżka.

"Mamo czemu mi nic wcześniej nie powiedziałaś!?" - ożywiłam się i szybko popędziłam w stronę mojej szafy. 

"Mówiłam Ci to już od dobrych 10 minut, a ty nie reagowałaś." - mówiła. 

Wyprosiłam mamę z mojego pokoju i zaczęłam się szybko ubierać. Założyłam na siebie moją ulubioną bluzkę i do tego jeansy. Ogólnie mój styl był bardzo dziewczęcy. Przeważnie składał się on z pastelowych kolorów. Latem lubiłam nosić sukienki, a w chłodniejsze dni nosiłam zazwyczaj różnego rodzaju swetry.

Kiedy już skończyłam się myć. Podeszłam do lusterka i zaczęłam rozczesywać moje długie brązowe włosy. Zrobiłam kitkę, a na usta nałożyłam balsam do ust. Wzięłam do ręki plecak i zeszłam po schodach na dół, do kuchni, gdzie czekała moja mama wraz z śniadaniem.

"Usmażyłam Ci jajecznice, a tam na blacie masz uszykowane śniadanie do szkoły." - wskazała ręką, a ja przytaknęłam głową. - "A teraz będę się zbierać do pracy. Widzimy się po południu." - pokiwała mi zanim zamknęła drzwi.

"Pa mamo!" - odpowiedziałam.

Zjadłam szybko śniadanie. Do plecaka włożyłam zrobione kanapki przez moją mamę. Tylko zostało mi wyjść z domu.

Do szkoły miałam 15 minut drogi, więc nie jest aż tak źle. Miałam tylko nadzieję, że zdążę na czas. Mieszkam w centrum Londynu, więc mogłam podjechać autobusem, ale zawsze wolałam  chodzić na pieszo. Ale, gdy akurat miałam być dziś spóźniona, złożyło się tak, że żaden autobus nie jechał. Więc szłam na pieszo. Po dotarciu do szkoły na jednym z korytarzy czekała moja najlepsza przyjaciółka, Gabriela, z którą znam się od dzieciństwa. Jest bardzo energiczną osobą jaką znam. 

"Cześć Demi! Mam małą prośbę do ciebie." - zrobiła maślane oczy. Zawsze tak robi jak czegoś chce.

"Hej, mów." - poprawiałam swój plecak, który miałam zawieszony na plecach.

"Masz może zadanie domowe z matematyki?" - zapytała. 

"Tak, a co?" - odpowiedziałam.

"Dasz spisać, bo zapomniałam, a już wszystkie nie przygotowania mam wykorzystane?" - dalej błagała.

"Pewnie, ale to po lekcji wychowawczej." 

W tym momencie zadzwonił dzwonek. Miałam szczęście, że zdążyłam przyjść do szkoły przed lekcjami. Nasza wychowawczyni przyszła pod sale i otworzyła nam drzwi. Zajęłam wraz z Gabi miejsce przy oknie.

"Dzień dobry wszystkim." - powiedziała i uśmiechnęła się do nas wszystkich wychowawczyni. - "Zanim sprawdzę obecność chciałam Wam powiedzieć o jutrzejszym dniu." - klasa westchnęła i zrobił się szum w klasie. - "Chwileczkę, jeszcze nic nie powiedziałam." - klasa ucichła. - "Jedziemy jutro na spontaniczną wycieczkę organizowaną przez naszą szkolę."

"Proszę pani, a ile wycieczka będzie kosztować?" - zapytał jeden z uczniów.

"Nie martwcie się. Szkoła opłaca wszystko. Jedziemy na trzy dni i będziemy zwiedzać okolice Londynu." - odpowiedziała z uśmiechem.

"A gdzie będziemy nocować proszę pani?" - powiedział jeden z uczniów.

"Głównym naszym punktem zwiedzającym będzie dwór Hamilton. Jest to bardzo przepiękny pałacyk z fontannami i pięknymi ogrodami. Dlatego też tam będziemy nocować przez te trzy dni." - wszyscy zaczęli się cieszyć.

Wychowawczyni zaczęła podchodzić do każdej ławki i rozdawała kartki z programem wycieczki. Kiedy już ją dostałam. Spojrzałam na kartkę.

"Ugh. Musimy jutro wcześnie wstać." - westchnęłam spoglądając na przyjaciółkę siedzącą po mojej prawej stronie.

"Racja o 6:00 mamy zbiórkę." - przyjaciółka zaczęła uważnie czytać treść kartki. - "Zobacz, drugiego dnia pod wieczór ma być organizowany bal." - rozpromieniła się.  

"Właśnie widzę, trzeba wziąć ze sobą jakąś sukienkę." - powiedziałam. 

"I kosmetyki." - dodała.

"To też." - uśmiechnęłam się.

"Może kogoś tam poznamy. Może jakiegoś księcia." - poruszyła brwiami. 

"Gabi daj spokój. Jedziemy przecież na zwiedzanie, a nie na podrywanie jakiś chłopaków." 

"No weź, by było zabawnie i coś by się działo, a w szczególności w twoim życiu. Może byś wreszcie przestała siedzieć po nocach nad książkami." 

Przewróciłam oczami i się zaśmiałam. 

"Dziewczynki co się tam dzieje?" - zapytała wychowawczyni. 

"Przepraszamy, obmyślałyśmy co ze sobą zabrać na wycieczkę." - odpowiedziałam wychowawczyni, a cała klasa w tym momencie się na nas patrzyła. 

"Takie rzeczy proszę abyście załatwiały po lekcji, a teraz proszę mnie słuchać, bo właśnie mówię co można zabrać, a czego nie." - pokiwałyśmy tylko głowami, że zrozumiałyśmy.

W domu:

"Mamo wróciłam!" - zamknęłam drzwi i zaczęłam rozwiązywać sznurówki.

"To dobrze. Ja niedawno wróciłam z pracy. Miałam dziś mało rzeczy do zrobienia, dlatego jestem wcześniej niż powinnam być. Obiad czeka na ciebie w kuchni." - powiedziała wchodząc na korytarz w którym zdejmowałam buty.

"Dobrze." - przytaknęłam głową. - "Jutro z moją klasą jadę na trzy dniową wycieczkę." - powiedziałam podekscytowana.  

"A dokąd?" - zapytała.

"Głównie to okolice Londynu, a głównym punktem wycieczki będzie dwór Hamilton, gdzie będziemy też tam nocować."

"A koszty wycieczki?"

"Spokojnie mamo, szkoła opłaca. Tylko muszę iść do sklepu kupić sobie jakiś prowiant na drogę, bo dopiero na miejscu będziemy jeść obiad."

"Dobrze. To zjedz pierw obiad i pójdziesz później do sklepu." - powiedziała. 

Mama wyszła z korytarza, a ja udałam się do kuchni, gdzie czekał na stole już ciepły obiad. Był pyszny jak każde jej danie.

Po zjedzonym obiedzie poszłam szybko odłożyć plecak i się trochę odświeżyłam. Przebrałam się w inne ciuchy i poszłam na korytarz ubrać z powrotem buty.

Do pobliskiego sklepu miałam tylko 5 minut drogi. Weszłam do niego i zrobiłam zakupy. Kupiłam sobie jakieś ciastka, batony i picie.

Po skończonych zakupach, zadowolona wróciłam z powrotem do domu.

Przeznaczeni | SugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz