Rozdział 44 - Tęsknota

487 34 14
                                    

"On jednak żyje!" - krzyknął uradowany Jin.

"A co, myślałeś, że umrę wam tutaj?" - odezwał się Yoongi i lekko się zaśmiał.

"Nawet nie wiesz jak nas wszystkich wystraszyłeś." - odezwał się Jimin, a reszta przyznała mu rację.

"I pamiętaj masz żyć jak najdłużej, bo nie chcę piec dla ciebie ciasta pogrzebowego." - zagroził mu główny kucharz, a wszyscy wokół niego się roześmiali.

"Yoongi?" - nagle się odezwałam i wszyscy wokół mnie umilkli.

Leżący czarnowłosy utkwił swój wzrok na mnie.  

"Demi." - wyszeptał. 

Przepchnęłam się pomiędzy chłopakami i usiadłam koło niego na łóżku.

"Jak się czujesz?" - zapytałam z troską.

"Chyba jest już dobrze." - odpowiedział i posłał mi lekki uśmiech. 

"Chłopaki zostawmy ich na razie samych." - powiedziała siwowłosa i machnęła ręką, aby wszyscy oprócz naszej dwójki wyszli. - "Później wszystko razem omówimy." - dodała i w tym momencie zamknęła drzwi za resztą.

Po ich wyjściu nastała cisza. W pomieszczeniu jedynie było słychać nasze oddechy, a za oknem mogliśmy usłyszeć ćwierkania ptaków.

Nagle nie wytrzymałam i się rozpłakałam.

"Skarbie dlaczego płaczesz?"

 "Tak się bałam o ciebie." - wyznałam. - "Jak upadłeś, myślałam..." 

"Nie płacz, proszę." - przerwał mi. - "Smuci mnie taki widok." - podniósł swoją rękę i delikatnie wytarł mi łzę, która spływała po moim policzku.

Po chwili po prostu wtuliłam się w niego.

"Nie rób mi więcej takich rzeczy." - mruknęłam w jego szyję.

"Ciii..." - próbował mnie uspokoić i delikatnie zaczął mnie głaskać po włosach. - "Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz."

Lekko się podniosłam i spojrzałam się w jego brązowe oczy. - "Yoongi, jak ma być dobrze? Masz przecież w sobie klątwę i nic na razie nie będzie w porządku. Jeszcze na dodatek czarownica powiedziała mi i chłopakom, że tatuaż, który zaczął się pojawiać na twoim ciele odlicza czas pozostały do twojej śmierci i jest to spowodowany tym, że mnie spotkałeś." 

"Kochanie, to nie jest prawda." - pokiwał przecząco głową, a ja płakałam coraz bardziej.

"Gdybym wiedziała...wtedy bym nie pojechała na tą wycieczkę klasową i byśmy się wtedy nigdy nie spotkali. To by było najlepsze rozwiązanie, a ty nigdy byś nie miał tych wszystkich problemów i byś nie martwił się, że w każdej chwili możesz umrzeć. Może powinniśmy dla własnego dobra się rozstać? Wtedy bym miała pewność, że nie zginiesz." - płakałam dalej, gdy  mówiłam. 

"Demi..." - złapał mnie za rękę. - "Nie obwiniaj się. To nie jest wcale twoja wina. Poznanie cię było najlepszą rzeczą w całym moim długim życiu i wcale tego nie żałuję. Gdy cię pierwszy raz zobaczyłem nawet nie wiesz jak się wtedy cieszyłem. Uczyniłaś mnie wtedy z powrotem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i dalej tak jest. Przez wszystkie lata żyłem w cieniu rozpaczy, ale pojawiłaś się ty i pomogłaś mi wydostać się z tych strasznych ciemności. Nawet nie wiesz jak było mi kiedyś ciężko. Więc nie odchodź ode mnie. Proszę? Drugiego rozstania chyba już nie przeżyję." 

"Ale to wszystko zaczęło cię doprowadzać do śmierci, a jeżeli byśmy się nigdy nie spotkali byś cały czas żył jako nieśmiertelny."

"Wiem i nie obchodzi mnie to." 

Przeznaczeni | SugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz