Siedzę wraz z Julią przy stoliku i popijamy zimny napój, nazwała to Shake'iem. Jest pyszne. Obeszliśmy już sklepy i naprawdę to mnie przeraża. Wszystko jest całkowicie inne. A moda, uhuhuu to dobiero się zmieniła. Dziewczyna pomogła mi wybrać ubrania oraz buty i nawet torebkę.
-Jeszcze zabiorę Cię do mojego ulubionego sklepu! -oznajmiła z uśmiechem.
-Pewnie. -powiedziałam pijąc mleczny napój.
Po chwili byliśmy już w środku ulubionego sklepu Julii.
-Proszę. -podała mi czerwoną szminkę. -Będzie do Ciebie odpowiednia.
-Skąd wiedziałaś? To mój ulubiony kolor jeśli chodzi o pomadki. -odrazu chwyciłam za kosmetyk i wrzuciłam do koszyka.
Z Julią wybraliśmy jeszcze puder, tusz do rzęs i podkład. Chociaż ja używam tylko pomadki i tuszu do rzęs.
-Masz tak piękne brwi, że powinnaś mieć taką szczoteczke. -pokazała produkt. -Na drugim końcu jest kredka.
-Okey, muszę próbować nowych rzeczy. -uśmiechnęłam się.
Zapłaciłam za wszystkie rzeczy i gdy wychodziliśmy ze sklepu w sąsiednim ujrzałam na tabloidzie piękna czerwoną sukienkę,
Od razu chciałam ją mieć. Tylko się zastanawiam czy nie puszczę Nicka z torbami. Ale będę mogła mu oddać pieniądze za sukienkę jak zarobie, prawda? Weszłam do sklepu a po paru chwilach miałam już ją na własność.
-Dziękuję, że odpowiedziałaś mi co się działo i w ogóle.
-Nie ma sprawy. Cieszę się, że Cię poznałam. -uśmiechnęła się. -Babcia dużo mi o tobie opowiadała, serio ona ma niezwykłą pamięć. -zaśmiała się.
-Wow, musisz mi pokazać te zdjęcia, o których wspominałaś. -również się zasmiałam.
-Dobrze. Chcesz zawieść te wszystkie torby do hotelu? -zapytała blondynka.
-Mhm. -wymruczałam.
-To chodźmy mam samochód na parkingu.
Szczerze ucieszyłam się na wiadomość o samochodzie. Nie miałam ochoty iść pieszo czy autobusem. Zapakowałyśmy ciuchy do bagażnika, a same wsiadłyśmy do pojazdu.
W niecałe 10 minut byliśmy już pod hotelem. Zaniosłyśmy torby do pokoju i przy okazji oddałam kartę Nick'owi, dziękując tysiąc razy. Oznajmiłam, że idziemy jeszcze na spacer do centrum miasta.Minął kwadrans a my już byliśmy na miejscu. Julia zaparkowała na parkingu i mogliśmy ruszać w drogę.
-Ile twoja córeczka ma lat? -zapytałam.
-Ma 5 lat. Urodziłam ją w wieku 18 lat. -odpowiedziała uśmiechając się. -To moje oczko w głowie. Słońce, które rozświetliło moje życie.
-Słońce, które rozświetliło moje życie. -powtórzyłam. -Piękne słowa.
-Taka prawda. Moje życie po urodzeniu Lili zmieniło się o 180°.
-Ona jest bardzo urocza. Od razu gdy ją zobaczyłam tak stwierdziłam. -powiedziałam śmiejąc się.
-Tak to prawdziwe cudo.
-No ma być po kim piękna. Geny robią swoje.
-Dokładnie. Spójrz na nas jesteśmy jak chodzące bogini. -zaczęła się śmiać. Szczerze Lili ma nawet twoje oczy. Czarne jak węgiel. Myślałam, że będzie miała po mnie niebieskie, a wyszły czarne. Nicolas miał zielone więc napewno to od Ciebie są te śliczne duże czarne oczy.
-Nicolas? Światowe imię.
-Tak. -dziewczyna w jednej chwili posmutniała.
-Co się stało? -zapytałam.
-Jest on świnią. Dowiedział się, że jestem w ciąży i powiedział, że nie mam do niego ani pisać ani dzwonić.
Nie mam z nim kontaktu. Przebrzydłyn gnojek. Ale w dupie z nim. Zmieńmy temat.-Przepraszam, że zapytałam o niego. -dodałam. -A twoje włosy po kim je masz? Bo u mnie mama tata rodzeństwo miały czarne lub brązowe.
-A więc mąż babci, czyli twojej siostry miał bardzo jasne blond włosy, niemal że platynowe. Mój ojciec ma również blond i tak wyszło, że ja też mam blond.
-Są śliczne! Normalnie zazdroszczę Ci ich. -zaczęliśmy się śmiać.
-Chodź usiąść na ławkę. -zaproponowała Julia.
Usiadłyśmy na białą ławkę w parku. Rozmawialiśmy dalej, ale moją uwagę przykuła jedna sylwetka, która przechodziła na przeciwko nas i lekko spoglądała w naszą stronę.
-Przepraszam, znamy się? -zapytałam się.
![](https://img.wattpad.com/cover/139343175-288-k261284.jpg)
CZYTASZ
Dziewczyna z wody | Kapitan Ameryka
FanfictionRok 1940, 18 letnia Emma Willson chcąca pomóc rannym żołnierzom i cywilom, dołączyła do grupy sanitaruszek, które pomagały na wojnę. Na II wojnie światowej. Co przydarzy się młodej dziewczynie? Poznajcie życie pomocnej, zabawnej i odważnej Emili...