-Ostatnia szansa John'y! Słyszysz! Do trzech razy sztuka i sie budzisz młody!!! -wykrzyczałam a po policzku spłynęła mi łza. -Uda się!
Znowu potarłam i przyłożyłam sprzęt do jego klatki piersiowej...
-Pozwól, że ja to zrobię powiedziała dziewczyna o czarnych jak smoła włosach, która pojawiła się znikąd.
Posłała mi uśmiech i dłonią lekko odsuneła sprzęt, który trzymałam w dłoniach. Nagle jej dłonie zaczęły iskrzyć. W głębi duszy czułam, że mogę jej zaufać, więc pozwoliłam dziewczynie zadecydować o życiu John'a. Naelektryzowane ręce szatynki zblizały się do ciała chłopaka, a ona wydusiła z siebie ciche "odsuńcie się". Każdy ją posłuchał i nagłe na dworze zrobiło sie burzliwe i zaczął padać mocny deszcz, a z chmur wyjawiały się pioruny, które uderzały gdzie popadnie. Przez ciało dziewczyny przeszedł piorun, a jej oczy zrobiły się całe białe. Dłońmi dotknęła klatkę piersiową John'a. Silny prąd przeszedł z jej ciała na jego ciało, było to bardzo zauważalne.
W jednej sekundzie pogoda ma zewnątrz diametralnie się zmieniała. Dziewczyna miała z powrotem swoje oczy i odsuneła się od ciała chłopaka.-Żyję. -powiedziała cicho i delikatnie. -Sprawdźcie. -zwróciła się do służby medycznej, a oni jak na zawołanie szybko rzucili sie na chłopaka, by zobaczyć czy przeżył.
W mojej głowie biją się pytania: Kim ona jest? Taka drobna dziewczyna a ma taką siłę? Właśnie jaką siłę? Jak nas znalazła? I wiele innych pytań.
Każdy uważnie ją obserwował gdy przywracała do żywych John'a. Niektórzy mieli ze zdziwienia otwarte usta, nid powiem byłam w tym gronie.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie krzyk medyków, że młody chłopak żyje. Moje serce stanęło z usłyszanej wiadomości i spojrzałam na również młoda dziewczynę.-Kim jesteś? -zapytałam.
-Moje imię to Vivien. -odparła i zniknęła, a na zewnątrz rozniosł się błysk pioruna i grzmot.
-Gdzie ona jest?! -krzyknął Bruce, a ja tylko uniosłam ramiona na znak niewiedzy.
Rozejrzałam się po pokoju, ale czarnowłosy naprawdę zniknęła. Dlaczego? Czy John uratował dwie dziewczyny, dlatego umarł? Ale na szczęście Vivien go uratowała.
Jeszcze nie odzyskał przytomności, ale ma puls, więc żyje. To jest najważniejsze! Nawet nie zdążyłam podziękować tej dziewczynie, ale jeśli sie potwierdzi, że John ją uratował wiem, że kontroluję kolejny z żywiołów.Steve przeniósł John'a na jego łóżko, medycy już poszli, ale został jeden ratownik, by kontrolować jego stan. Nie zgodziliśmy się na przewóz chłopaka do szpiatala. Bóg wie co by sie tam działo.
Wyszłam z pokoju i poszłam do swojego pokoju odetchnąć. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać najchętniej ubrałabym kobinezon i poszła polatać. Tak też zrobiłam szybko naciągnełam na swoje ciało materiał i otworzyłam drzwi, żeby wyjść na zewnątrz. Lecz drogę zastawił mi Tony.-Hej Emily. Stworzyłem dla Ciebie bransoletkę. -odezwał się, a ja uniosłam pytająco brwi. -Wiem jak trudne jest ubieranie i noszenie ze sobą kombinezonu. Ja miałem w stalowej walizce, bo jak wiesz moja zbroja jest zrobiona z tytanu i złota, więc była bardzo ciężka. Dlatego teraz wystarczy, że klikniesz ten kryształ i samo ubierze Cię w kostium.
-Dziękuję bardzo. -posłałam mężczyźnie szczery uśmiech. -Poczekasz? Pójdę sie przebrać z powrotem w normalne ciuchy i pomożesz mi ją ubrać.
-Naturalnie. -oznajmił i usiadł na sofie przy drzwiach.
Udałam się szybko do łazienki i ubrałam ciuchy, które miałam ubrane poprzednio na sobie i wyszłam z pomieszczenia.
Brunet pomógł mi założyć bransoletkę i przez chwilę porozmawialiśmy o życiu.-Razem z Pepper spodziewamy się dziecka. -oznajmił mając na twarzy wymalowany uśmiech od ucha do ucha.
-Ooo gratuluję! -przytuliłam mężczyznę. -Bardzo się cieszę. Jaki tydzień?
-3 miesiąc. Chcieliśmy zaczekać i nie zapeszać, żeby nic sie nie stało.
-Tak, bardzo dobrze zrobiliście. -uśmiechnełam się. -To w takim razie już wiadomo czy to chłopiec czy dziewczynka.
Tony zaczął się śmiać, a na jego twarzy zawitał jeszcze większy uśmiech. W jego oczach da się zobaczyć iskierkę dumy i radości.
-To dziewczynka! -wykrzyczał szczęśliwy.
-Ale się cieszę! Przytul ode mnie Pepper i życz jej oraz malutkiej zdrowia.
-Na pewno rak zrobię. Jestem teraz najszczęśliwszą osobą na świecie! -powiedział wstając z kanapy. -Nie mów jeszcze nikomu, proszę.
-No pewnie, nic nikimu nie pisnę. -zaśmiałam się.
-Uff jaka ulga. -odetchnął z uśmiechem. -W końcu mogłem się komuś tym pochwalić.
-3 miesiące ukrywania to bardzo długi czas. Jestem dumna, że sobie poradziłeś. -zaśmialiśmy się wspólnie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Dobra wrócimy do twojej nowej bransoletki. Uruchom ją, trzeba sprawdzić czy działa. -powiedział cofając się o dwa kroki.
Kliknąłem w kryształ, który zaświecił się na pomarańcziwo, a po chwili na mojej skórze zaczęły tworzyć się i scalać jakby nowe komórki materiału. Wyglądają niczym żywy organizm. Tony dodał, że pierwszy raz jak się uruchamia na ciele trwa to powoli, ale z biegiem czasu będzie to coraz szybsze. Już po drugim uruchomieniu mam mieć kostium ubrany w 10 sekund! Wspaniałe ułatwienie!
CZYTASZ
Dziewczyna z wody | Kapitan Ameryka
FanfictionRok 1940, 18 letnia Emma Willson chcąca pomóc rannym żołnierzom i cywilom, dołączyła do grupy sanitaruszek, które pomagały na wojnę. Na II wojnie światowej. Co przydarzy się młodej dziewczynie? Poznajcie życie pomocnej, zabawnej i odważnej Emili...