Rozdział 17

2.3K 117 15
                                    


-Pamiętasz jak się poznaliśmy? -zapytał chłopak.

-Tak miałam wtedy 13 lat, albo może 12?

-13 lat, jesteś trzy lata młodsza odemnie. Pamiętam, bo myślałem że jesteś w moim wieku, do czasu jak mi nie powiedziałaś ile dokładnie. Co dalej?

-Pierwszy raz spotkaliśmy się w barze mlecznym, gdzie akurat miałam występ. -kontynuowałam.

-Twój pierwszy publiczny. -dodał.

-Tak, cały czas na mnie patrzyłeś.

-Nie odrywałem od ciebie wzroku.

-Czułam się skrępowania.

-Czułem się wspaniale.

-Miałeś tak śmiesznie ułożone włosy

-Wtedy była taka moda. -zaczeliśmy się śmiać. -A ty byłaś taka urocza i te twoje długie ciemno brązowe włosy. -wrócił do naszego dialogu jak z filmu.

-Później poszliśmy na spacer i rozmawialiśmy.

-Bardzo długo.

-Do nocy.

-Później wracając do domu spotkaliśmy mojego brata.

-Który do nas dołączył i zaplanowaliśmy każdy dzień w roku, żebyśmy spędzili każdą minutę razem, wspólnie.

-Na drugi dzień poszliśmy nad jezioro. Wykąpaliśmy się.

-I nauczyliście mnie pływać.

-Tak, było mnóstwo śmiechu i zabawy.

-Ale nam się zebrało na wspominki. -zaśmiałam się.

-Już jesteśmy. -wskazał palcem na ścianę.

Weszliśmy w wąską uliczkę i zobaczyłam nasze wydłubane od noża inicjały. E W i S S, Emilia Wańkowicz i Stefan Salvatore.
Łza w oku mi się zakreciła. Dobrze, że się spotkaliśmy. Nasza przyjaźń trwała pięć lat. Chociaż mama mówiła mi, że bawiliśmy się kiedyś na podwórku jako bardzo małe dzieci.

-Więc nie wiadomo czym tak naprawdę jesteś i co potrafisz? -zapytał Stef.

-Niestety tak. Ale Nick zlecił to swoim ludzią, żeby wszystko zbadali.

-To dobrze.

-A co u Damon'a? Dalej jest taki grzeczny i ułożony? -zapytałam.

-Nie no co ty. Zmienił się diametralnie przez przemiane.

-Co masz na myśli? -spoważniałam, lubiłam Damon'a za to, że był taki dobry i pomocny. Lubiłam jak się śmiał i uśmiechał, jak był szczęśliwy.
Lubię to u ludzi jak są szczęśliwi.

-Ofiary, kobiety, alkohol. -zaczął wymieniać lecz przerwał mu głos mężczyzny i oklaski.

-Brawo, bracie. Kontynuuj.

Jednej chwili się odwróciłam.

-Damon! -krzyknęłam i pobiegłam do chłopaka. Rzuciłam mu się na szyję, a on mnie mocno przytulił.

-Nie sądziłem, że kiedykolwiek Cię spotkam mała. -powiedział nadal trzymając mnie w objęciach.

-Ja tak samo, a tu taka niespodzianka!
-odparłam patrząc na te piękne jasno błękitne oczy.

-Czemuż to bracie, mówisz tak źle na moją osobę? -zapytał poetycko.

-Wszak to prawda jest niewyobrażalna, jakże bym mógł kłamać gdy panienka obok czycha. -Stefanowi to lepiej wyszło. 1:0 dla Stefana.

-Jaka prawda? Same bzdety! Jak można łgać tak prosto w lśniące oczęta kobiety. - 1:1, punkt dla Damon'a.

-Zakończymy to raz na zawsze. Czas się przyznać, bracie. Nie godnie tak podważać ponownie prawdę. Ileż można słuchać tych bzdur, ciągle tak powiadasz, lecz to prawda czcigodna nie jest. -2:1 dla Stefana.

-Jak tak mogą kłamstwa sunąć się na twój język. Wszak to grzech jest tak łgać w biały dzień na dodatek. Wstydził byś się Stefanie, bracie mój. Zaś ty sam święty nie byłeś. Rozpruwacz? Tak to na Ciebie się mówiło, jak ta młoda dama w sen zapadła? Człowieczeństwo żeś wyłączył. Zero uczuć! Brak godności!
Nie miałem w planach tego mówić wyszło jak wyszło, teraz nadszedł twój czas wszystkie sekrety swe wyjawić. -wygrał Damon.

-Wygrałeś. -poddał się Stefan.

-Czy to prawda? -zatkało mnie.

-Jestem na odwyku. Pije tylko krew zwierzęca.

-Jego ulubiona to krew ze szczeniaczków. -dodał Damon puszczając mi oczko i opierając się o ściane.

-Super! Cieszę się tylko po co te kłamstwa! -uniosłam się i zbliżyłam do chłopaka, chciałam go tylko lekko walnąć w ramię, ale lepiej o tym co się stało nie mówić.

-Boże Emilka! Hahah. -Damon zaczął się śmiać ze Stefana leżącego w gruzach. -Dobrze, że ten budynek jest do rozbiórki. Dalej bracie, wychodź bo zaraz się ludzie zbiorą.

-Przepraszam! -krzyknęłam -To nie miało tak być. Kim ja jestem?

Upadłam na ziemię rękoma zakryłam twarz. Strasznie się przestraszyłam.
Z moich dłoni wyszły jakieś promienie, które z potrójną siłą walneły Stefana.

-Emilia, nic sie nie stało. Nic mnie nie boli. -powiedział mój przyjaciel i położył swoją dłoń na moich plecach i lekko przesunął, by dodać mi otuchy.

-Dobra gołąbeczki, trzeba szybko uciekać, słyszę straż pożarną.

Na szczęście nie rzuciłam Stefana w tą ścianę z naszymi inicjałami.
Damon wziął mnie na pannę młodą i kazał mocno się złapać i żebym zamknęła oczy. Jak kazał tak zrobiłam, a po chwili w szybkim tempie znaleźliśmy się w jakimś lasku. Cała trójka.

-To było dziwne, ale muszę już lecieć. Przyjdźcie obydwoje na dzisiejszą kolację. Adres wyśle SMS-em.

-Ja podam swój numer! - krzyknął Damon i po chwili podał numer.

-Przyjdziemy napewno. -uśmiechnął się Stef.

-Jestem samochodem, więc możemy Cię podwieść jak Ci się spieszy.

-Z chęcią pojadę z wami, dziękuję. -posłałam uśmiech i ruszyłam ze Stefanem za Damon'em, który prowadził nas do swojego samochodu.

Dziewczyna z wody | Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz